Poznanie Ewangelii przez muzułmanów skutkuje prośbami o chrzest?
To przełożenie jest ewidentne. Kiedy pozna się Dobrą Nowinę, widzi się, że w islamie nie ma nic pociągającego, żadnej głębi czy duchowości. W islamie nie ma wiary w Boga, żadnej z Nim osobistej relacji, ale zbiorowa wiara w szereg islamskich dogmatów. Nie ma też miłości, przykazania miłości do innych. Dla mnie samego jednym z fundamentalnych odkryć było, że islam przez wieki kłamał na temat Jezusa, np. w kwestii Jego zmartwychwstania. Także to, że Bóg chrześcijan jest Bogiem dobrym, kochającym Ojcem, a my jesteśmy Jego dziećmi. Podczas gdy islamiści zabijają ludzi w imię Boga, Bóg chrześcijan, aby ludzi ocalić, poświęcił życie swojego Syna.
Lektura Ewangelii, zwłaszcza gdy się ją skonfrontuje z Koranem, rodzi pytania. A te – jeśli znajdzie się ktoś, kto umie na nie odpowiedzieć i wesprze muzułmanina szukającego Boga – popychają w stronę chrześcijaństwa.
Wróćmy do zachowawczego stosunku Kościoła we Francji do muzułmańskich konwertytów. Z czego to wynika?
Sądzę, że ten Kościół ma pewien kompleks, poczucie winy wobec np. Algierii, związane z kolonizacją. Rdzenni mieszkańcy francuskich kolonii nie mieli praw obywatelskich, nie mięli dostępu do edukacji, i Kościół to akceptował. A przede wszystkim nie sprzeciwiał się dostatecznie niewolnictwu. Przez to poczucie winy biskupi francuscy nie mają radykalizmu ewangelizacyjnego św. Pawła, który wzywał, by ewangelizować w porę i nie w porę i nie pytał pogan, czy może, czy to się im spodoba.
Podobnie jest z tzw. dialogiem z islamem. Należy prowadzić dialog międzyreligijny, ale we Francji komórki zajmujące się tym są w każdej diecezji, a w niektórych diecezjach – w każdej parafii. Tak jakby Kościół głównie o to dbał, a nie o ewangelizację.
Kolejna sprawa to relatywizm, w imię którego uznajemy, że wszystkie religie są równie wartościowe, oraz pewne tendencje wśród teologów na uniwersytetach francuskich, by uznawać, że można być zbawionym tak w chrześcijaństwie, jak i w islamie, hinduizmie, buddyzmie... Jeśli to wszystko zbierzemy w jedno, otrzymamy obraz francuskiego Kościoła, który ani trochę nie jest zainteresowany ewangelizacją świata islamskiego. Zamiast przeć do przodu z Dobrą Nowiną, ustępuje. Myśli bardziej o tym, by islamistów nie urazić, niż by byli oni zbawieni. Mówię to wszystko w nadziei, że mój Kościół się ocknie, zacznie walczyć o wiernych, także muzułmanów.
Nawołuje Pan, by nasza wiara chrześcijańska starła się z islamem. O jakie starcie chodzi?
O ścieranie się w dialogu. Z tej konfrontacji – jeśli umiemy dać świadectwo o Chrystusie i uargumentować swoją wiarę w kontaktach osobistych z muzułmanami – wyjdziemy zwycięsko. Ale sami także potrzebujemy się dokształcać, pogłębiać swoją wiarę. Dobrze jest – jeśli chcemy rozmawiać z przychodzącymi do nas ze swoimi pytaniami muzułmanami – znać Koran.
To ścieranie się dotyczy także Kościoła jako instytucji?
Jego przede wszystkim. Takie starcie jest według mnie nieuniknione, ponieważ islam ze swojej natury jest antychrześcijański. Unikanie przez Kościół instytucjonalny ścierania się z islamem w dyskusji czy domagania się prawa muzułmanów do konwersji na chrześcijaństwo – skoro islam akceptuje konwersję z chrześcijaństwa na islam – prowadzi, jak sądzę, jedynie do tego, że to zadanie przejmą osoby świeckie, tak jak to jest u protestantów. A te nie muszą być do starcia na argumenty tak dobrze przygotowane, jak kościelni znawcy islamu.
Nie jestem przeciwnikiem muzułmanów, ale islamu. Zresztą nie wszystkim wyznawcom Allacha podoba się szariat, choćby łamane w nim prawa człowieka czy ogromną dysproporcję w prawach przysługujących mężczyźnie i kobiecie. Zapewniam, że w walce z prawami szariatu, przynajmniej ich częścią, u boku chrześcijan stanęłoby wielu muzułmanów.
Co by Pan radził Polakom odnośnie do przyjmowania w Polsce imigrantów z krajów arabskich?
Na szczęście Polska nie miała kolonii i nie musi mieć wobec muzułmanów poczucia winy. Dlatego, przestrzegając zasad gościnności, możecie od muzułmanów wymagać akceptacji polskiego prawa, łącznie z przysługującym każdemu, a więc także członkom rodzin muzułmańskich, prawa do wolnego wyboru wyznawanej religii.
Mohammed Bilek (1950), Algierczyk z regionu Kabylia, w wieku 17 lat nawrócony z islamu na chrześcijaństwo. Po chrzcie trzy lata później przyjął imię Moh-Christophe. W 2001 r. założył Stowarzyszenie Matki Bożej z Kabylii, zajmujące się pomocą konwertytom z islamu oraz ewangelizacją muzułmanów. Prowadzi spotkania na temat islamu, jest autorem kilku książek. Od 2013 r. organizuje w diecezji tulońskiej Forum Jésus le Messie (Forum Jezus Mesjasz) – coroczne spotkania muzułmanów-konwertytów z całej Francji oraz wszystkich, którzy są gotowi ich ewangelizować i udzielać im wsparcia.
Czytaj także: Wybrałem życie
rozmawiał Radek Molenda |