29 kwietnia
poniedziałek
Rity, Katarzyny, Boguslawa
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Czas Lutosławskiego

Ocena: 0
5778
Erudyta, człowiek o ponadprzeciętnej kulturze i żelaznych zasadach moralnych. Urodził się sto lat temu.
Należał do czołówki europejskich kompozytorów XX wieku, stawiany w szeregu takich nazwisk jak Bartók, Szymanowski, Strawiński, Britten. Szybko odnalazł oryginalny, wysoce indywidualny styl. Stworzył własne systemy kompozytorskie, a jego najsłynniejsze dzieła to m.in. cztery symfonie, Koncert na orkiestrę, Muzyka żałobna, Gry weneckie, Livre pour orchestre, Koncert wiolonczelowy, Mi-parti, Łańcuch I, II i III. Ale zostawił też wiele pieśni, a nawet piosenek.

– Był perfekcjonistą – mówi Antoni Wit, dyrygent. – Nie postępował według nagłego impulsu, wszystko było zawsze przemyślane. W jego partyturach nie ma ani jednej zbędnej nuty, zbędnego znaku. Precyzyjnie podawał wszystkie parametry – również określenia metronomu, których nawet nie ma na tradycyjnej podziałce.

Krzysztof Jakowicz, skrzypek, mówi, że muzyka Lutosławskiego stwarza nastrój, koloryt.

– Pytałem go, „jak to grać”, odpowiadał: „graj, jak czujesz”. Pamiętam, że choć w partyturze zapisał bardzo konkretne tempo, to na jednym z koncertów graliśmy wolniej. Zapytałem go, czy był z tego niezadowolony, a on na to, że było bardzo dobrze.


POMNAŻANIE TALENTÓW

Miał świadomość swojego wybitnego talentu. Mawiał jednak: „Jeśli to, co robię, ma jakąś wartość, to nie jest to moja zasługa. Talent nie jest własnością tego, który go posiada, to wartość powierzona. Trzeba ją pomnażać i oddawać ludziom”. Miał rozliczne zainteresowania, ogromną wiedzę, znał kilka języków.

Urodzony w ziemiańskiej rodzinie, wychowanek gimnazjum Batorego, był osobą o niespotykanej kulturze osobistej i niezłomnych zasadach. Ale o sobie mówił: „Jestem po prostu człowiekiem przyzwoitym, a to nie jest trudne”. Muzykolog Tadeusz Kaczyński stwierdził w filmie „Między dźwiękiem a ciszą”: „Nie wiem, jak mu się udawało mimo tej sławy, tych hołdów, pozostać do końca człowiekiem skromnym”.

– Dla mnie był on zawsze istotą boską, ale z czasem odkrywałem jego człowieczeństwo – wspomina Krzysztof Jakowicz. – Lubił na przykład czuć, że jego muzyka się podoba. Pamiętam takie zdarzenie przed naszym koncertem w Kolonii. Lutosławscy przyjechali właśnie z Warszawy. Zaprosili mnie do pokoju, gdzie spotkałem po prostu dwoje zmęczonych podróżą ludzi, martwiących się, czy publiczność dopisze. Zacząłem więc mówić, że bilety są sprzedane, że po koncercie ludzie poproszą o autografy, a prasa o wywiady. Najwyraźniej było mu to potrzebne.


PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 27 kwietnia

Sobota, IV Tydzień wielkanocny
Jeżeli trwacie w nauce mojej,
jesteście prawdziwie moimi uczniami i poznacie prawdę.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 14, 7-14
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)


ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter