Niespodzianką jest siedem statuetek przyznanych „Grawitacji”, filmowi z gatunku fantastyki, wspaniale zrealizowanemu od strony technicznej. „Grawitacja” dostała Oscary m.in. za reżyserię, zdjęcia, montaż, dźwięk i efekty specjalne. Hollywoodzka Akademia pozostała wierna tradycji nagradzania z jednej strony utworów problemowych, a z drugiej – wielkich widowisk, w których liczą się rozmach, technika i efekty specjalne. Statuetki za kostiumy i scenografię dostał „Wielki Gatsby” roztaczający blask lat 20. w bogatym wydaniu.
W kategorii nagród aktorskich nie było niespodzianki. Dostała ją Cate Blanchett – za kreację w „Blue Jasmine” Woody’ego Allena – i Matthew McConaughey za rolę mężczyzny chorego na AIDS w „Witaj w klubie”. Jeśli chodzi o długometrażowy film animowany, tradycji stało się zadość: Oscara dostał nowy rysunkowy film wytwórni Disneya „Kraina lodu”. Ważna statuetka w kategorii filmów nieanglojęzycznych przyznana została włoskiemu obrazowi „Wielkie piękno” – śpiewa w nim swoim znanym sopranem polska śpiewaczka Elżbieta Towarnicka – wizji upadku kultury europejskiej, o którym pisałem niedawno w „Idziemy”.
Wielkimi przegranymi tegorocznej edycji okazały się takie popularne pozycje jak „American Hustle” czy „Wilk z Wall Street” Martina Scorsese z Leonardem DiCaprio, na który to film w polskich kinach panował prawdziwy szał.
Mirosław Winiarczyk |