"Śmierć na Nilu”, kolejna ekranizacja słynnej powieści Agathy Christie (poprzednia w 1978 r.), została zrealizowana przez wybitnego reżysera i aktora Kennetha Branagha, który od wielu lat przenosi na ekran dzieła Szekspira.
fot. materiały dystrybutora/fragment plakatuMożna powiedzieć, że artysta, ekranizując powieść mistrzyni angielskiego kryminału, podobnie jak w przypadku Szekspira, wprowadza klasyczne utwory literatury brytyjskiej w świat współczesnej kultury popularnej. Tego rodzaju zabiegi mają jednak swoją cenę. Mogą bowiem prowadzić do spłycenia oryginałów.
W przypadku „Śmierci na Nilu”, powieści o mistrzowsko poprowadzonej intrydze, podczas prac nad ekranizacją filmu trudno twórcy coś poprawiać czy uwspółcześniać bez narażenia się na pozbawienie dzieła pisarki niepowtarzalnego nastroju i obyczajów, typowych dla imperium brytyjskiego z epoki międzywojennej. Branagh wprawdzie zadbał w swoim filmie o staranne oddanie scenografii, kostiumów i stylu zachowań elity brytyjskiej z lat 30. XX w., lecz wprowadził do literackiego oryginału liczne zmiany i nowe interpretacje.
Akcja filmu odbywa się w Egipcie, gdzie bogata dziedziczka wielkiej fortuny spędza podróż poślubną w towarzystwie zamożnych przyjaciół. W końcu całe towarzystwo wybiera się na wycieczkę luksusowym statkiem po Nilu. Przypadkiem trafia tam przebywający w Egipcie słynny detektyw Herkules Poirot, który musi rozwiązać zagadkę popełnionego na statku morderstwa.
Reżyser filmu pozostał wierny nakreślonej przez autorkę powieści intrydze kryminalnej. Wprowadził jednak do filmu liczne zmiany w stosunku do oryginału literackiego. Jak się wydaje, spowodowane one były przede wszystkim presją obowiązującej dziś ideologii politycznej poprawności. Niektóre postacie z powieści zostały usunięte, inne zaś zmieniły swój charakter, a nawet płeć czy kolor skóry. Tak więc pojawiły się na ekranie dwie czarnoskóre panie, matka i córka, powiązane w kryminalnej intrydze z niektórymi bohaterami. Na zakończenie akcji wychodzą one na najbardziej pozytywne postacie utworu. Mamy tu jeszcze dwie starsze panie: bogatą zagorzałą komunistkę oraz jej sekretarkę i opiekunkę, które łączy, jak się okaże, kobieca miłość (domyślamy się jaka)…
Większość płynącego statkiem bogatego towarzystwa okazuje się, łagodnie mówiąc, mało sympatyczna, może poza wspomnianymi Murzynkami. Herkules Poirot przejrzał w końcu na wylot wszystkich bohaterów, z których każdy miał coś na sumieniu. Postać samego wybitnego detektywa została w filmie znacznie ocieplona w stosunku do powieści Christie. Reżyser uczłowieczył nieco Poirota. W prologu, w scenach z okopów I wojny światowej, poznajemy powody dziwacznego zachowania belgijskiego śledczego, jego osobisty dramat itd. Tak więc „Śmierć na Nilu”, znakomicie od strony technicznej i aktorskiej zrealizowana ekranizacja słynnej powieści, wydaje się poważnie skażona ideologicznymi przeróbkami.
„Śmierć na Nilu” („Death on the Nile”); USA – Wielka Brytania; 2022; reżyseria: Kenneth Branagh; aktorzy: Kenneth Branagh, Gal Gardot, Armie Hammer, Emma Mackey, Annette Bening, Tom Bateman, Sophie Okenedo i inni; dystrybucja: The Walt Disney Poland