
W wydanej ostatnio przez WAM książce franciszkanin poszukuje „rzeczy ukrytych” w Piśmie Świętym. Spogląda na Biblię przez okulary psychologa, śledząc przedstawiane w niej sposoby konstruowania tożsamości i ukazując przejście od myślenia plemiennego, poprzez indywidualne, ku „drodze jednoczenia”. Po drugie, pełnymi garściami czerpie z teorii „kozła ofiarnego” francuskiego socjologa René Girarda, wskazując za nim na demaskatorski charakter śmierci Chrystusa, która przerywa łańcuch bezsensownej ofiarniczej przemocy. Po trzecie, jest zafascynowany filozofią spotkania Martina Bubera i Emmanuela Levinasa. „Rzeczy ukryte” nie są więc lekturą łatwą, ale też nie powinny nikogo przerażać. Rohr jest bowiem świadomy, że Prawda jest nie tyle kwestią intelektu, ile sprawą relacji: „Bóg nie jest zależny od wiedzy w tym sensie, w jakim rozumie ją kultura Zachodu. […] Wiedza biblijna polega raczej na obecności, na spotkaniu twarzą w twarz”.
I takiego „przewrotu kopernikańskiego”, przejścia od rzeczywistości kalkulującego rozumu do świata relacji, oczekuje franciszkański teolog. Bardzo dobitnie przypomina czytelnikom, że to nie prawo nas zbawia, tylko Bóg. „Nie chodzi o to, by być w porządku, lecz o to, by włączyć się w porządek Boga” – pisze. Niemalże na każdym kroku powtarza, że na miłość Boga nie trzeba zasłużyć, ona zawsze nas poprzedza. Uświadamia, że źle stawiamy akcenty, obsesyjnie skupiając się na moralnej czystości i zapominając, że jest ona konsekwencją (a nie warunkiem) doświadczenia Bożej miłości. „Bóg nie chce sług. Nie zależy mu na niewolnikach, robotnikach czy sportowcach wyczynowych [...] Bóg po prostu szuka obrazów! Chce, by ziemię zaludniły jego obrazy!”.
Richard Rohr OFM, „Rzeczy ukryte. Odkrywanie duchowości Pisma”, przekład Marek Chojnacki, wydawnictwo WAM, Kraków 2015, 320 s.
![]() | Sylwia Gawrysiak |