Autorzy spektaklu w Teatrze Dramatycznym zrealizowali tragedię Sofoklesa w umownej scenografii i kostiumach, co wyostrza tekst sztuki w nowym tłumaczeniu Antoniego Libery, adekwatnym do współczesnego języka i wrażliwości. Obserwując dramat Edypa, widz zadaje sobie pytania związane z postępowaniem dzisiejszych elit władzy. Jak to się stało, że antyczny władca potrafił wziąć odpowiedzialność za swe czyny, popełnione nawet nieświadomie, a dziś posłowie i członkowie rządu po ujawnieniu kolejnych afer (afera taśmowa trwa!), nie tylko nie palą się ze wstydu za oszustwa i marnotrawienie publicznych pieniędzy, ale zrzucają winę na innych i nie potrafią z godnością odejść. O wydłubywaniu sobie oczu nawet nie ma co mówić.
Jest rzeczą znamienną, jak ważną rolę pełnił w dramacie antycznym chór, obecny także w przedstawieniu Krofty. Był przecież świadkiem, obserwatorem i komentatorem wydarzeń. Dziś taką rolę pełnią, często nieobiektywne i powiązane z władzą media i urabiana przez nie opinia publiczna, a jak trzeba to osławione taśmy. Udany spektakl w Teatrze Dramatycznym odbieram więc przez pryzmat porównań metod sprawowania władzy przez urzędników współczesnej zdegenerowanej demokracji do opisanych przez Sofoklesa moralnych dylematów władców starożytnej Grecji. Mniej ważne wydają mi się rozważania na temat tzw. kompleksu Edypa, od Freuda do późniejszych interpretatorów tego domniemanego zjawiska.
Sofokles, „Król Edyp”. Przekład – Antoni Libera. Reżyseria – Jakub Krofta. Wykonawcy: Sławomir Grzymkowski, Halina Skoczyńska, Adam Ferency, Olgierd Łukaszewicz, Janusz R. Nowicki, Władysław Kowalski i inni. Teatr Dramatyczny, Scena im. Gustawa Holoubka. Premiera – 4 lipca.
Mirosław Winiarczyk |