29 kwietnia
poniedziałek
Rity, Katarzyny, Boguslawa
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Telewizja przed agonią

Ocena: 0
2383
Telewizja publiczna jest na bakier ze swą misją – mówi Krzysztof Skowroński, prezes Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich
Z red. Krzysztofem Skowrońskim, prezesem Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich i twórcą Radia Wnet, rozmawia Radek Molenda


Wyobraża Pan sobie telewizję, zwłaszcza publiczną, która jest jedynie nadawcą tego, co ktoś zrobi, a nie ma własnych dziennikarzy?


Oczywiście, że sobie nie wyobrażam. Telewizja publiczna powinna być typowym, najzwyklejszym medialnym miejscem, w którym są redakcje, gdzie działają dziennikarze i twórcy, operatorzy i montażyści. W mediach publicznych powinny powstawać najlepsze programy w Polsce. Za to i dlatego płacimy abonament. To wszystko, co od jakiegoś czasu dzieje się z TVP, jest bardzo złe. To dziś nie jest syndrom choroby, ale o wiele dalej – to stan przedagonalny.


Można zrobić restrukturyzację bez choćby częściowego demontażu? Nawet SDP w swoim oświadczeniu przyznaje, że potrzebna jest głęboka reforma telewizji publicznej.


Nie siedzę w środku, w dokumentacji telewizji. Nie znam ani stanu kont, ani stanu zadłużenia TVP czy stopnia jej zbiurokratyzowania. Z pewnością jednak oszczędzanie należy zacząć od głowy, potem od biurokracji, a nie od demontażu twórczej siły, czyli właściwie wyrzucenia tego, co stanowi ducha telewizji. Tam tego ducha jest i tak niewiele.

Telewizja publiczna jest przede wszystkim na bakier z misją. Poszła na konkurencję z telewizjami prywatnymi, pozostawiając 30 proc. Polaków bez swojego przekazu. To jest pierwsza rzecz, którą należałoby zmienić. Przecież tam bezkosztowo można by wprowadzić bardzo wiele takich zmian, które by przyniosły i radość telewidzom, i wypełnienie misji. Ale do tego trzeba odwagi. Trzeba wyjść poza słupki oglądalności. Trzeba jasno powiedzieć, że nie z księgowymi się reformuje telewizję publiczną, lecz z twórcami.


Sądzi Pan, że to kwestia szukania oszczędności – jak tłumaczy zarząd TVP? A może w grę wchodzą inne motywacje?

Od dawna wiadomo o zakusach na przejęcie bardzo cennej rzeczy, jaką są archiwa telewizyjne. Dlatego, po pierwsze, trzeba zwrócić uwagę, czy te archiwa wyjdą z telewizji i która firma je dostanie. To jest prawdziwy majątek telewizji, a tak naprawdę majątek nasz wspólny, publiczny.

Po drugie, rzeczywiście od lat są zakusy na prywatyzację telewizji, tzn. jest grupa, która uważa, że w Polsce niepotrzebne są media publiczne. A media publiczne i mocna telewizja publiczna są potrzebne demokracji do prowadzenia uczciwej debaty. Telewizja publiczna jest potrzebna, by była w tych miejscach, w których nie musi być telewizja komercyjna.


Na przykład?

Telewizje komercyjne mogą, ale nie musza być na Placu św. Piotra, gdy jest wybierany nowy papież; nie muszą być na miejscu katastrofy w Smoleńsku. A telewizja publiczna nie tylko powinna, ale wręcz musi w takich miejscach być. I być może dlatego tam są telewizje prywatne, gdyż wiedzą, że jest konkurencja. Jeśli tak nie będzie, możemy zostać na informacyjnej pustyni.


Restrukturyzacja wymaga czasem zwolnień.

Zdziwiła mnie informacja, że w TVP pracuje sześciuset dziennikarzy. Z tą liczbą telewizja publiczna powinna być potęgą. W naszych mediach – jak słuchane przez ok. 300 tys. osób Radio Wnet, odwiedzany przez ponad milion osób portal „W polityce” czy działająca od niedawna TV Republika – pracuje po kilka do kilkunastu osób. Walczymy nieraz przez 17 godzin dziennie. To działa zasilane energią naszej garstki. Co te sześćset osób robi w TVP – to jest oczywiście pytanie istotne.


Co dla dziennikarza oznacza przejście jego medium na outsourcing, czyli korzystanie z zasobów zewnętrznych?

Koncepcja tego, co się planuje zrobić, jest prosta. Jakaś firma – nie jest bez znaczenia, jaka firma i za jaką prowizję – dostanie 10 proc. za obsługę, a reszta to teoretycznie będą pensje dziennikarzy. Przez rok będą na tych pensjach, a po roku usłyszą „do widzenia”.


Forma selekcji ze względu na np. poprawność polityczną?

To daje taką możliwość, choć selekcję, o jakiej mowa, już dawno przeprowadzono.


Oceniając tego efekty – mamy do czynienia z pluralizacją czy domykaniem się mediów?

Zdecydowanie to pierwsze. Rośnie siła dziennikarzy i mediów niezależnych. Dostęp do rzetelnej, profesjonalnej informacji się zwiększa. Nowe tygodniki, radiostacje, portale, telewizja – to wszystko widzimy. Ci, którzy zostali wyrzuceni z mediów publicznych, nie zaczęli płakać, ale zaczęli tworzyć. A twórczość jest potęgą. To jest bardzo dobre, musi cieszyć. Nie należy jednak zamykać oczu na nasz wspólny majątek. SDP zareagowało oświadczeniem dlatego, że nie zgadza się z tym, co dzieje się w telewizji publicznej. Po prostu nie można tego majątku oddać nie wiadomo komu. Nie można pozwolić mediów publicznych zdemontować.


rozmawiał Radek Molenda
fot. Radek Molenda
Idziemy nr 22 (403), 2 czerwca 2013 r.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter