26 kwietnia
piątek
Marzeny, Klaudiusza, Marii
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Czarny piątek

Ocena: 0
2398
– Ustawa, którą uchwalono, jest w mojej ocenie najgorszą ustawą w dziejach parlamentaryzmu polskiego – komentuje wynik piątkowego głosowania Senatu w sprawie in vitro abp Henryk Hoser SAC
Z abp. Henrykiem Hoserem SAC rozmawia Tomasz Królak (KAI)


Senat opowiedział się za rządową ustawą ws. in vitro, i to w wersji bez żadnych poprawek, choć senatorowie zgłosili ich blisko 70. Jak Ksiądz Arcybiskup ocenia to wydarzenie?


To nie będzie chwalebna data w historii Polski, bo ustawa, którą uchwalono, jest, w mojej ocenie, najgorszą ustawą w dziejach parlamentaryzmu polskiego. Jest wyraźnie motywowana politycznie. W sposób niejawny i zawoalowany uderza w istotę człowieczeństwa, relatywizuje ludzkie życie, wprowadza chaos w zupełnie podstawowych, konstytucyjnych relacjach międzyludzkich.

W mojej ocenie jest też sprzeczna z Powszechną deklaracją praw człowieka, z polską konstytucją i innymi ważnymi aktami prawnymi. Jest wreszcie jawnym zaprzeczeniem nauczania Jana Pawła II, zwłaszcza encykliki Evangelium vitae, i to w roku, w którym obchodzimy – na mocy uchwały sejmowej – Rok Jana Pawła II.

Skutki biologiczne i genetyczne tej ustawy są w dużej mierze nieprzewidywalne zarówno w pierwszym pokoleniu dzieci poczętych w wyniku zapłodnienia pozaustrojowego, jak i w pokoleniach następnych. Ekspresja genów dokonuje się bowiem w ciągu całego życia człowieka i przenosi się również na następne pokolenia. Jest to więc ustawa nieobliczalna.

W dużej mierze ograniczy ona i opóźni przyczynowe leczenie niepłodności na rzecz działań doraźnych i substytucji leczenia niepłodności. W tym kontekście wydaje się, że na przykład inicjatywa sejmiku województwa mazowieckiego idzie w zupełnie przeciwnym kierunku, rozwija bowiem leczenie przyczynowe niepłodności ludzkiej, czyli przywracanie płodności w sposób trwały.

Można mówić o skutkach medycznych, ale też psychologicznych i prawnych ustawy. Wprowadza ona bowiem chaos w relacjach pokrewieństwa, pochodzenia, kontekstu rodzinnego dzieci, które pozbawia się środowiska pełnej i całej rodziny, przyznając prawo do zapłodnienia pozaustrojowego praktycznie każdemu, kto się po to zgłasza.

Dobro dziecka schodzi tu na drugi plan. Celem ustawy ma być, jak słyszeliśmy z ust pani premier, zaspokojenie marzeń i pragnień ludzi niepłodnych. Uzyskuje się dziecko kosztem życia wielu innych dzieci poczętych. Koszty tej ustawy są więc ogromne, działa ona wielokierunkowo i ze wszystkich miar jest ustawą do odrzucenia.

Niepokoi także determinacja polityczna, która była tak wielka, że nie przyjęto żadnych poprawek zgłaszanych w kolejnych fazach debaty. Te zaś mogły przynajmniej ograniczyć negatywne skutki ustawy. Uważam też, że posłowie katolicy, którzy głosowali za jej przyjęciem, skompromitowali się, stracili swoją wiarygodność i zawiedli pokładane w nich nadzieje – tak to należy widzieć. Być może jest to wręcz najgorsza ustawa w Europie, na pewno w porównaniu z ustawą niemiecką czy włoską.


Co mówi to o klasie politycznej czy o całym społeczeństwie?


Świadczy i o jednym, i o drugim. Uważam, że ten parlament jest jakimś destylatem polskiego społeczeństwa i nośnikiem także tych wszystkich negatywnych tendencji, które w polskim społeczeństwie się pojawiają, a które są dziedzictwem ponurej rzeczywistości powojennej.

Widziałbym tu dwa czynniki: nauka dwulicowego życia pod rządami komunistycznymi i niesłychanie dewastacyjne skutki ustawy aborcyjnej z 1956 roku. Oczywiście, bezpośrednio uderzała ona w życie ludzkie, ale nie miała tak wielu innych korelatów, które dotykają nie tylko wymiaru biologicznego, ale skutkują we wszystkich wymiarach życia ludzkiego. Dlatego był to czarny piątek w najnowszej historii Polski.


Część środowisk prawniczych wyraża bardzo poważne wątpliwości natury prawnej właśnie i radzi prezydentowi, by odesłał ustawę do Trybunału.


Wiadomo, że pan prezydent pracuje nad treścią tej ustawy, i jest nadzieja, że skieruje ją do Trybunału Konstytucyjnego. Byłby to bardzo piękny gest na zakończenie jego kadencji. Dzięki temu prezydent przeszedłby do historii jako ten, który był głosem rozsądku i odpowiedzialności.


Nie wiemy, jaki kształt ustawa osiągnęłaby po ewentualnych zastrzeżeniach Trybunału i dalszych pracach parlamentarnych.


Oczywiście, ale element pewnego zakwestionowania jej obecnej treści jest otwarciem procesu zmian w kierunku usunięcia najbardziej negatywnych skutków i zbliżenia się do tych projektów, które były proponowane kiedyś, w tym do projektu Gowina. Chodzi tu o zbliżenie się do jakiegoś minimum możliwego kompromisu politycznego, bo nie moralnego przecież. Kościół bowiem nigdy nie odstąpi od swojej negatywnej oceny zapłodnienia pozaustrojowego. Ale są takie projekty, które starają się maksymalnie chronić życie ludzkie i jednocześnie przyszłość tych dzieci.

Ta ustawa niczego nie rewiduje, lecz po prostu sankcjonuje bałagan i chaos, jaki powstał poza wszelkimi normami etycznymi, a nawet medycznymi i prawnymi, a którym charakteryzuje się działalność coraz liczniejszych w Polsce klinik zapłodnienia in vitro. Jest to po prostu biznes medyczny. Dlatego właśnie te kliniki tak się mnożą, wykorzystując oczywiście stresową sytuację bezpłodnych małżeństw, często już w wieku zaawansowanym. W takiej sytuacji zwłaszcza kobiety chcą mieć dziecko za wszelką cenę – wszystko jedno, jaką metodą. Na tym właśnie polega medycyna „życzeniowa”, której celem ma być zaspokajanie marzeń i pragnień bez skrupułów, jakie mogłyby czy powinny się z tym wiązać.


Czy gdyby prezydent skierował ustawę do Trybunału, to dalsze prace parlamentarne mogłyby nadać ustawie kształt zbliżony do projektu Gowina?


Uważam, że w obecnej sytuacji i przy obecnym składzie Zgromadzenia Narodowego, czyli Sejmu i Senatu, jest to niemożliwe. Ci ludzie są bowiem niezdolni do przeprowadzenia głębokiej reformy ustawy, którą uchwalili. Nikt z nich nie przyzna się do błędu. Będą bronić tej ustawy w takim kształcie, nad jakim głosowali.

rozmawiał Tomasz Królak (KAI)
fot. ks. Henryk Zieliński/Idziemy
Idziemy nr 29 (512), 19 lipca 2015 r.


PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 26 kwietnia

Piątek, IV Tydzień wielkanocny
Ja jestem drogą i prawdą, i życiem.
Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze Mnie.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 14, 1-6
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)
+ Nowenna do MB Królowej Polski 24 kwietnia - 2 maja

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter