26 kwietnia
piątek
Marzeny, Klaudiusza, Marii
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Czekamy na "500+"

Ocena: 0
1879

– To ze strony rządu odważny krok, który wielu rodzinom pozwoli stanąć na nogi – projekt dopłat do wychowania dzieci komentuje Joanna Krupska, prezes Związku Dużych Rodzin „Trzy Plus”

Z Joanną Krupską, prezesem Związku Dużych Rodzin „Trzy Plus”, rozmawia Monika Odrobińska

 

Z jakimi uczuciami ZDR przyjmuje projekt programu „Rodzina 500+”?

Bardzo cieszymy się z takiego rozwiązania! Zdajemy sobie sprawę, że takie powszechne świadczenie to ogromny wydatek, ale uważamy, że jest adekwatny do zagrożenia demograficznego i do rozmiaru biedy, w jakiej żyją w Polsce rodziny wychowujące większą liczbę dzieci.

Diabeł tkwi w szczegółach – mamy do programu trzy „ale”. Po pierwsze: definicja pierwszego dziecka. Jest ona dla dużych rodzin niekorzystna, bo w zapisie ustawy pierwsze dziecko pozostaje nim tylko do ukończenia 18. roku życia. Potem to jego młodszy brat lub siostra staje się „pierwszym dzieckiem”. Rodzina wielodzietna, chociaż ma na utrzymaniu uczące się dzieci powyżej 18 lat, przestaje być wielodzietna w rozumieniu tej ustawy.

 

Ministerstwo tłumaczy, że musiało przyjąć jakieś kryteria, inaczej dla nieograniczonej liczby kwalifikujących się do świadczenia zwyczajnie zabrakłoby pieniędzy.

Wydaje nam się ważne, by umożliwiać młodzieży z niezamożnych rodzin zdobywanie wykształcenia wyższego – dlatego nieuwzględnianie okresu nauki powyżej 18. roku życia w kryteriach wypłaty świadczenia uważamy za niewłaściwe. Rozumiemy, że nie można zwiększać budżetu ustawy, ale można w ramach przyjętej kwoty przesuwać koszty. Być może oszczędności mogłaby przynieść reforma zbiurokratyzowanego becikowego albo uelastycznienie kwot świadczenia np. w zależności od wieku dziecka. Można byłoby pomyśleć o wypłacaniu świadczenia począwszy od 13. miesiąca życia dziecka – mamy przecież płatny roczny urlop macierzyński.

 

Jakie jest drugie „ale”?

Ważne, by podczas realizacji zapisów tej ustawy wyraźnie oddzielić pomoc socjalną – uwarunkowaną kryterium dochodowym – od polityki rodzinnej należnej każdemu ponoszącemu koszt wychowania dziecka. Jesteśmy zadowoleni, że świadczenia na drugie i kolejne dzieci są powszechne. Najlepiej byłoby, gdyby wypłatą zajęły się Urzędy Skarbowe. Zapewniłoby to prostotę systemu, a także spore oszczędności. Uniknęlibyśmy zatrudniania 7 tys. urzędników (jak przewiduje projekt), a także corocznego wypełniania wniosków. Tylko świadczenia na pierwsze dziecko, jako uzależnione od kryterium dochodowego, musiałyby być dystrybuowane przez ośrodki pomocy społecznej.

Niebezpieczeństwo stwarza też art. 8 ustawy, mówiący, że organ nadzorujący wypłatę świadczeń ma prawo interweniować, gdy pieniądze są „marnotrawione”. Ustawodawca ma prawo zabezpieczyć się przed takimi sytuacjami. Boimy się jednak, że brak doprecyzowania tego zapisu umożliwi nadużywanie kontroli urzędników w rodzinach.

 

A po trzecie?

A po trzecie, skomplikowanie systemu. Ta ustawa dodaje kolejne świadczenie do i tak bardzo złożonego już istniejącego systemu świadczeń. Wprowadza kolejny, szósty próg dochodowy (dla pierwszego dziecka – 800 zł miesięcznie na członka rodziny). Już teraz, ubiegając się o wsparcie dla rodziny, należy dostarczyć stos zaświadczeń. Ta biurokracja może rozrosnąć się jeszcze bardziej.

Potrzebny jest nam system prosty, jasny, przyjazny rodzinom. Powinien działać tak, by nie zniechęcać rodzin do pracy ani trwale uzależniać od pomocy państwa.

Czy mimo tych mankamentów program „Rodzina 500+” i tak wesprze rodziny wielodzietne?

Tak! To ze strony rządu odważny krok, który wielu rodzinom pozwoli stanąć na nogi. Jednak nie może się to odbywać kosztem dalszego zadłużania kolejnych pokoleń, decyzje w tym względzie powinny być więc dokładnie przemyślane. Nawet jeśli na początku system przyznawania świadczenia wychowawczego nie będzie idealny, przecież z czasem będą możliwe jego reformy.

Zastępowalność pokoleń występuje przy wskaźniku 2,1 dziecka na kobietę. Oznacza to, że co 10. Polka powinna mieć troje dzieci – jednak pod warunkiem, że pozostałe mają po dwoje. Niestety, w rzeczywistości ok. 17 proc. kobiet w Polsce jest bezdzietnych, a połowa tych, które dzieci mają, urodziła tylko jedno dziecko. Aby osiągnąć współczynnik 2,1 dziecka na kobietę, pozostałe 40 proc. kobiet musiałoby urodzić pięcioro, sześcioro dzieci.

 

To niewykonalne!

Bez rodzin, które decydują się wychowywać kilkoro dzieci, społeczeństwo spowolni swój rozwój. To one są rozwiązaniem dla kryzysu demograficznego. Trzeba je dostrzegać i doceniać.

Na odkładanie rodzicielstwa wpływ mają nie tylko bariery ekonomiczne, ale także cywilizacyjne: lęk przed wysiłkiem, odpowiedzialnością, rezygnacją z własnych przyjemności. A przecież dzieci to przede wszystkim największa radość i szczęście. Nadają sens i znaczenie życiu. Oddając im swoje siły, w zamian dostaje się dużo więcej.

rozmawiała Monika Odrobińska
fot. Michał Ziółkowski/Idziemy

Idziemy nr 5 (539), 31 stycznia 2016 r.

 

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 25 kwietnia

Czwartek, IV Tydzień wielkanocny
Święto św. Marka, ewangelisty
My głosimy Chrystusa ukrzyżowanego,
który jest mocą i mądrością Bożą.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): Mk 16, 15-20
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)


ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter