DUCH NARODU
Bez wątpienia rozmiar sprzeciwu zaskoczył „socjalistyczną dyktaturę” Hollande’a. Liczył on bowiem na szybką spłatę długu wdzięczności, zaciągniętego u gejowskich lobbystów za współfinansowanie jego kampanii wyborczej. Wiedział, że jego partia dysponuje dużą przewagą głosów i był pewien, że deputowani zagłosują zgodnie z partyjną dyscypliną. Sądził w końcu, że opór nie będzie ideowy, tylko polityczny, bo dla konkurencyjnej Unii na Rzecz Ruchu Ludowego (UMP) i Frontu Narodowego (FN) nie liczy się treść ustawy, tylko okazja do ugrania politycznych wpływów.Lecz, jak widać, nie spodziewał się, że odezwie się coś, co można nazwać „chrześcijańskim duchem narodu”. Wiadomo, że Francja jest bastionem laicyzmu: mówi się o realnym „zombie-katolicyzmie” Francuzów, bo praktykujących katolików jest obecnie tylko 6 proc. Jednak, paradoksalnie, chrześcijaństwo nadal tu żyje w charakterystycznej francuskiej racjonalności, w szacunku dla porządku i w przywiązaniu do rodziny. Ten „podskórny katolicyzm” objawił się zwłaszcza w realistycznym odczytaniu zamysłu tej ustawy. Francuzi odgadli, że nie chodziło o żadną „równość” dla homoseksualistów i udogodnienia wobec dzieci żyjących w takich „rodzinach”. Chodziło o przedłużenie żywota liberalnego establishmentu w warunkach gospodarczego kryzysu Europy. Spełniając oczekiwania swoich wyborców – postępowej populacji wielkich miast i obojętnej na sprawy obyczajowe budżetówki – system władzy miał sobie zapewnić ideologiczną ciągłość.
Hollande wyraźnie więc przeszarżował z socjotechniką. Ludzie powiedzieli „dość” dekadenckim projektom, które miały maskować bezwład rządzących „dzieci-kwiatów”, podstarzałych wywrotowców z maja ’68. Konformistyczna jak dotąd młodzież zaczęła kontestować władzę i wyznawać ideały. Obudziły się nastroje konserwatywne. Istnieje ryzyko, że obywatele wydadzą wojnę podjazdową rządzącej ekipie. Możliwe, że narzucając tę ustawę, ultraliberalna lewica zobaczyła swój schyłek.
Monika Grądzka-Holvoote |