– Propozycja pana prezydenta, aby wybrać 75. rocznicę powstania Polskiego Państwa Podziemnego, czyli 27 września 2014 roku, jest ze wszech miar uzasadniona – mówił tuż po spotkaniu prezes IPN. – To będzie dodatkowy ważny aspekt tych wielkich narodowych uroczystości. Będzie to pewien symbol, ponieważ ci ludzie, których odnajdujemy na „Łączce” na Powązkach to są żołnierze i oficerowie, których los symbolizuje tragiczny koniec Polskiego Państwa Podziemnego – tłumaczył.
Był 2013 rok, początek września. Informacje o pożądanym przez instytucje i polskie najwyższe władze pochówku oraz randze pogrzebu niezłomnych antykomunistów obiły się echem w całym kraju. Zapowiedzi Bronisława Komorowskiego i Łukasza Kamińskiego cytowały niemal wszystkie media, od prawa do tych z głównego nurtu. – Wydawało się wówczas, że nic nie stanie uroczystościom państwowym na przeszkodzie – mówił nam niedawno red. Tadeusz Płużański, prezes Fundacji „Łączka”.
Honory wyklętych
„Łączka” to jedno z co najmniej kilku miejsc w Warszawie i kilkudziesięciu w Polsce, w którym od 1948 r. komuniści potajemnie – i anonimowo – chowali ciała bohaterów polskiej niepodległości. Pierwotnie miejsce to znajdowało się na powązkowskim cmentarzu cywilnym, przy murze oddzielającym tę część od przeznaczonej dla chowania żołnierzy, czyli Powązek Wojskowych.Prawdopodobnie jeszcze przed śmiercią Stalina urządzono tu śmietnik i kompostownię (!). Później – już w latach 60. – część tę, jako kilka kwater cmentarnych, włączono do Powązek Wojskowych, już „pod pochówek”. Po Październiku, o miejscu tym zaczęli „domniemywać” współtwórcy systemu. O potajemnym grzebaniu informowali, oczywiście nieformalnie, funkcjonariusze SB. Ówczesny zastępca Prokuratora Generalnego Kazimierz Kosztirko w 1956 r. przewodniczył komisji badającej sprawę utajnionych pochówków wysokich wojskowych mordowanych przez tzw. organa bezpieczeństwa i stwierdził w swoim protokole brak dokumentacji więziennej wskazującej, gdzie kogo pochowano.
– Mogliśmy się domyślać. Pewni być nie mogliśmy. Chyba wielu z nas przypuszczało, ale... było mnóstwo hipotez. Mnie się wydawało, że to pod jakimś betonem będzie zakopane. Nie wiedziałam, że to na Powązkach – przyznała Zofia Bartczak, córka ostatniego komendanta głównego Narodowych Sił Zbrojnych. Ojciec Zofii – starszej i schorowanej dziś pani – wybitny patriota Stanisław Kasznica został skazany na czterokrotną karę śmierci i kary dodatkowe, w tym znacjonalizowanie mienia, po trwających 15 miesięcy torturach. Prezydent Bolesław Bierut nie skorzystał w jego przypadku z prawa łaski. O zamiarze wykonania wyroku, żony i córki ani innych bliskich, nie powiadomiono. Stanisław Kasznica został rozstrzelany 12 maja 1948 r.
– Bardzo się wzruszyłam, kiedy dowiedziałam się, że zidentyfikowano miejsce, gdzie ewentualnie zamordowani z Rakowieckiej mogą być pochowani – mówi Zofia Bartczak. Nadziei na pogrzeb z należnym i obiecanym ceremoniałem na „Ł” nie traci. Na zapowiadaną ceremonię państwową na Placu Marszałka Piłsudskiego, przejazd trumien bohaterów na lawetach na Powązki i spoczynek w tutejszym Panteonie Bohaterów nadal liczą rodziny innych żołnierzy. Wiele z nich, w związku z zapowiadanymi honorami, zrezygnowało z możliwości pochowania bliskich, gdzie indziej.