30 kwietnia
wtorek
Mariana, Donaty, Tamary
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Likwidacja to nie reforma

Ocena: 0
827

O szkole nie mówi się jako o przywileju młodzieży, ale pokazuje się, że trzeba się przed nią bronić. - mówi prof. Aleksander Nalaskowski, pedagog, w rozmowie z Martą Kawalec

fot. Artur Wiśniewski

Jakich zmian w edukacji możemy się spodziewać w najbliższym czasie?

Przede wszystkim nie są to zmiany, tylko likwidacje, a to jest przecież najprostsze, bo nie wymaga żadnych inwestycji, tylko jednej decyzji. Wziąć długopis, poskreślać i nie dać nic w zamian. Tymczasem są to bardzo szkodliwe reformy dla współczesnej szkoły. Skutków tych działań, jak choćby likwidacji prac domowych, nie będzie widać od razu, bo w tej dziedzinie ujawniają się one dopiero po pięciu–sześciu latach. Wtedy się okaże, że mamy młodzież niezdolną do samodzielnej pracy, ponieważ wychodząc ze szkoły, kończyły się jej obowiązki, nie musiała więcej pracować nad sobą i poszerzać wiedzy.

 

Na pierwszy ogień pójdzie likwidacja przedmiotu „historia i teraźniejszość”?

HiT zostanie wyrzucony razem z podręcznikiem ze względów ideologicznych i politycznych, a także dlatego, że nie wymyśliła go obecna, tylko poprzednia władza. Szkoda, bo zarówno pomysł przedmiotu, jak i krój podręcznika – a miałem okazję zapoznać się z obu tomami – był bardzo dobry. HiT, podobnie jak lektury szkolne, miał kształtować tożsamość uczniów, ale teraz nie chodzi o to, żeby młodzi Polacy znali swoją przeszłość.

 

Pojawiają się propozycje takie jak skrócenie listy lektur czy zmniejszenie liczby godzin przedmiotów ścisłych i przyrodniczych.

Tu nie będzie tak prosto, bo zmiana podstawy programowej wymaga zaangażowania zespołu ekspertów. Ale być może zostanie to zrealizowane w kolejnym etapie. Zmiany te wydają się nieuchronne, bo szkoła przez obecne władze oświatowe traktowana jest jako przykry obowiązek. Nie mówi się o niej jako o przywileju młodzieży, ale pokazuje się, że trzeba się przed nią bronić, a najlepiej polikwidować te najtrudniejsze, zniewalające obowiązki. Zmniejszyć liczbę godzin nauki. A wszystko ma doprowadzić do tego, że dzieci mają być tak samo mądre lub mądrzejsze niż dotąd…

 

Pojawiły się też pomysły, aby z niektórych przedmiotów przestać oceniać uczniów. Oceny w szkole od lat są kwestionowane. Słusznie?

Oceny są niezbędne dla porównywalności, uzyskania w miarę obiektywnego obrazu wiedzy ucznia i jego postępów. Nie można negować ocen. Można natomiast przemyśleć ich system i spróbować inaczej je stosować.

 

Zmiany w edukacji pociągną za sobą inny sposób egzaminowania?

Egzaminy muszą być adekwatne do materiału wykładanego w szkole. Matura będzie łatwiejsza, bo będzie musiała przystawać do okrojonego materiału. Uczelnie wyższe są dość nierychliwe, jeśli chodzi o zmiany, ale nie ma wątpliwości, że horda słabych studentów obniży poziom wykładów.

 

Czy wobec tego rodzice powinni zwiększyć swój wpływ na edukację dzieci?

Rodzice powinni się zbuntować, ale to mało możliwe. Spodziewam się, że tylko niewielka liczba rodziców będzie się starała nadrobić braki wiedzy u dzieci samodzielnie. Będzie pilnowała, żeby mimo wszystko więcej czytały i uczyły się w domu. Tymczasem większość nie podoła temu zadaniu. Założy, że skoro państwo proponuje takie zmiany, to są to zmiany na lepsze, i podda się im bezrefleksyjnie. A szkoda, bo warto śledzić reformy ministerstwa edukacji i kontrolować je, a w przyszłości zmusić, aby szkoła wróciła na właściwe tory.

 

Czego najbardziej potrzebuje współczesna szkoła?

Spokoju. I sojuszników, którzy opowiedzą się za skutecznymi zmianami w edukacji. Kiedyś największym sojusznikiem szkoły był Kościół, ale teraz, w wyniku tendencji do rugowania go z życia publicznego, a nawet ze szkoły, co objawia się w kolejnym pomyśle, zmniejszenia liczby lekcji religii, nie ma na to szans.

Poza tym reformę trzeba rozciągnąć w czasie, nie można tego robić gwałtownie. Zacząć zaś warto od zmiany kształcenia nauczycieli, którzy powinni być refleksyjnymi praktykami. Wiedza jest tak obszerna, że trzeba zapoznawać z zasadami jej ewolucji i stopniowo poszerzać horyzonty. To jest obowiązek, który ciąży na każdym nauczycielu. Natomiast obecnym rozwiązaniem jest przekupstwo w postaci podwyżek. To nie jest, moim zdaniem, najlepsze rozwiązanie.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter