29 kwietnia
poniedziałek
Rity, Katarzyny, Boguslawa
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Premier z chłopów

Ocena: 2.5
656

„Witosa uważa się pospolicie i przede wszystkim za szermierza praw ludu – pisał Stanisław Pigoń, wybitny historyk literatury. – Jest to oczywiście słuszne, ale słuszność ta dotyczy jednej tylko połowy sprawy, i to połowy mniej ważnej”.

fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe

Oskarżony Wincenty Witos podczas procesu brzeskiego

Wincenty Witos jako premier wzbudzał skrajne emocje. Nawet w najgorętsze dni w butach z cholewami, w koszuli noszonej po chłopsku, bez kołnierzyka i krawata. „Cham bez krawatki” – to było jedno z łagodniejszych określeń używanych w prasie przez jego przeciwników. Zwolennicy Witosa byli mu jednak wdzięczni, że na salonach nie wyrzekł się swojego chłopskiego pochodzenia, i odwdzięczali mu się prawdziwym uwielbieniem. Kiedy jako premier przybył w 1920 r. na jakąś uroczystość, tłum otoczył go tak, że z trudem przecisnął się do schodów, gdzie wygłosił przemówienie. „Jeżeli chłop został prezydentem ministrów – mówił – to nie po to, abym spełnił każde życzenie chłopów, ale robił to, co potrzebuje państwo. Jeśli tak gromadnie witacie mnie, to stwierdzacie, że poczuwacie się do obowiązku budowy państwa polskiego i chcecie mi pomóc w wykonywaniu ciężkich zadań”.

To właśnie była ta ważniejsza połowa – według słów Pigonia – misji Witosa w polskiej polityce. „Od tego, co chce on wywalczyć dla ludu, ważniejsze jest to, co chce wydobyć od ludu i w nim umocnić”.

 


WEZWANI OD PŁUGA

Sam pochodził z rodziny ubogich chłopów. Jego rodzice mieli niewiele ponad hektar ziemi. Urodził się 150 lat temu, 21 stycznia 1874 r. Dzięki ciężkiej pracy i małżeństwu z posażną panną dorobił się sporego gospodarstwa. Zdobył uznanie jako działacz ludowy i poseł w monarchii austro-węgierskiej. W 1910 r. pisano o nim: „Trzeba sobie to nazwisko młodego chłopa zapamiętać. (…) Poseł Witos jest świadom celów, ale daleki do barw czerwonych. (…) nie utonął też we frazesach, nie oblepił się ich brudami. Bez krzyku, bez wielkich gestów dąży do swoich przeznaczeń”.

W 1920 r. uznano go za tego przedstawiciela chłopów, który może uratować odrodzoną Polskę przed bolszewikami. Wojsko polskie potrzebowało żołnierzy o wysokim morale. W kraju, gdzie ponad 70 proc. mieszkańców żyło na wsi, zapewnić takich żołnierzy mógł tylko polityk chłopski. Kiedy 20 lipca Witos orał pole, na podwórze jego domu zajechało rządowe auto. Wysiadł z niego oficer, który uroczyście oświadczył, że ma rozkaz od naczelnika Józefa Piłsudskiego, by przywieźć Witosa do Warszawy. Cztery dni później Witos powołał Rząd Obrony Narodowej. Zaraz też wydał odezwę do włościan: „Kto z was zdolny do noszenia broni – na front!”. Wzywał skutecznie. Udana mobilizacja chłopów na wojnę polsko-bolszewicką dała mu szczególną satysfakcję. Był to bowiem dowód skuteczności jego najważniejszej misji – czynienia z chłopów polskich patriotów.

 


CENA WALKI

Do obrony odradzającego się państwa polskiego miało przekonać ludność wiejską nie tylko powołanie działacza ludowego na premiera, ale też ustawa o reformie rolnej, uchwalona w lipcu 1920 r. Kiedy jednak zagrożenie bolszewickie minęło, szybko ogłoszono niekonstytucyjność warunków reformy. Witos, mimo że przez kolejne lata aż trzy razy był premierem, nie potrafił w trudnych warunkach młodej polskiej demokracji doprowadzić do realizacji reformy. Nie potrafił też utrzymać się dłużej przy władzy. Najkrócej trwał jego ostatni rząd – utworzono go 10 maja 1926 r., a już dwa dni później rozpoczął się przewrót majowy. Wbrew radom dowódców armii, gotowych bronić legalnego rządu przed zamachem stanu, Witos zdecydował o oddaniu władzy w ręce Piłsudskiego.

Sam stał się jednym z przywódców opozycji – za co zapłacił wysoką cenę. We wrześniu 1930 r. został wraz z innymi politykami opozycji aresztowany pod zarzutem usiłowania obalenia przemocą rządu. Osadzonych w Brześciu nękano psychicznie i fizycznie, głodzono i zmuszano do ciężkich prac. W tzw. procesie brzeskim w 1932 r. Witos został skazany na półtora roku więzienia. W ostatnim słowie przed sądem wygłosił swoje polityczne credo: „Potęgi państwa i jego przyszłości nie zabezpieczy żaden, choćby największy geniusz – uczynić to może tylko cały, wolny, świadomy swych praw i obowiązków naród”.

Aby uniknąć kary, Witos udał się na emigrację do Czechosłowacji, skąd dalej kierował ruchem ludowym w Polsce. Współorganizował największe wystąpienia antyrządowe w 1937 r., w których udało się wyprowadzić na ulice miliony chłopów. Ich problemy – nędza, brak pracy, przeludnienie, rozdrobnienie gospodarstw, brak dostępu do wykształcenia – rozwiązywane były bardzo powoli. Mimo otwarcie antyrządowej postawy w 1939 r. Witos wzywał chłopów do służenia państwu, nawet jeśli państwo nie spełnia swoich obowiązków względem nich: „Każdy wróg znajdzie nas zawsze gotowych, nie będziemy żądać za to żadnej nagrody, żadnego za to nie będziemy wystawiać rachunku”.

 


PRAWDZIWA HISTORIA LUDOWA

Każdy chciał mieć autorytet Witosa po swojej stronie. Niemcy w 1939 r. proponowali mu stworzenie kolaboracyjnego rządu. Odmówił, za co był do 1944 r. więziony lub pod stałym nadzorem gestapo. Na przełomie 1944 i 1945 r. starano się bezskutecznie przetransportować go do Londynu, by wsparł rząd emigracyjny. Wiosną 1945 r. aresztowało go NKWD, żeby przekonać do współpracy z komunistycznym rządem. Wojenne losy pogorszyły jego zdrowie, zniszczone już wcześniej w brzeskim więzieniu. Zmarł 31 października 1945 r. „Nastawał, aby w ostatniej chwili nie zapomniano przyprowadzić mu księdza”. Jego wnuk wspominał: „Do kieszeni marynarki, w której został pochowany, włożyliśmy mu różaniec, który całe życie nosił przy sobie”. W polityce i w życiu prywatnym nie zawsze szedł ręka w rękę z Kościołem (działalność publiczną zaczynał wręcz jako korespondent zakazanego przez Kościół „Przyjaciela Ludu”), wiedział jednak doskonale, że „największą krzywdę zrobiłby masom ten, kto wyrwałby z serca ich wiarę, zostawiając przez to straszliwą pustkę”.

Dziś popularne stało się pisanie tzw. historii ludowej, wykorzystującej los polskich chłopów – często bardzo trudny – do wywracania na nice naszej tożsamości. Trwający rok Wincentego Witosa jest dobrą okazją, by przypomnieć prawdziwą historię chłopów, pełną barw jasnych i ciemnych, oraz ich największego polskiego przywódcę, zawsze stawiającego przed ludem najwyższe ideały – do których sam dorastał.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Autor jest historykiem, pracownikiem Centrum Myśli Jana Pawła II

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter