29 kwietnia
poniedziałek
Rity, Katarzyny, Boguslawa
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Proizraelskie lobby w USA

Ocena: 0
4472

Inaczej niż czyni to biblistyka katolicka i tradycyjna protestancka, teologowie i bibliści wyznający dyspensacjonalizm odrzucają interpretację Pisma Świętego w kontekście historii i z uwzględnieniem specyfiki różnych form literackich. Jednym z kanonów takiej egzegezy jest w rezultacie częste rozumienie słowa „Izrael” w Biblii jako odnoszącego się do państwa Żydów, a nie do Ludu Bożego i proroctw dotyczących czasów ostatecznych. Dla takiego „chrześcijańskiego syjonisty” Izrael Nowego Testamentu to niekiedy Kościół, ale częściej państwo żydowskie z jego terytorium na Ziemi Świętej.

Wedle tej myśli, odrodzenie się Izraela w czasach obecnych musiało się ziścić, trwanie zaś tego państwa jest niezbędne, by przejść w czas ostateczny. Izrael ma zostać wówczas zbawiony jako byt odrębny od dzisiejszego Kościoła Chrystusowego.


Konflikt i grupy nacisku

Nie dziwmy się przeto, że dzisiejszy wiceprezydent Stanów Zjednoczonych, który w czasie studiów opuścił Kościół katolicki, by dołączyć do ewangelikalnych syjonistów, jest dziś takim mecenasem Izraela, jakim jest. Wcześniej wspomniany Tom DeLay, który za młodu stracił wiarę, nawrócił się, ale wybrał chrześcijaństwo ewangelikalne w jego syjonistycznej wersji. Niedawno stracił posadę doradca prezydenta Donalda Trumpa Steve Bannon, też uznawany za osobę, która katolicyzm zamieniła na ewangelikalizm. Jak to ujął sędziwy Henry Kissinger, konflikt między Jaredem Kushnerem, zięciem i także doradcą Trumpa, oraz Bannonem, który to konflikt zaważył na klęsce Bannona, był konfliktem między żydowskim i nieżydowskim pojmowaniem proizraelskiej polityki USA. Wydaje się, że ów konflikt można ująć tak: czy jest się zawsze, jak Kushner, czy tylko niekiedy, za polityką postulowaną przez premiera Izraela Benjamina Netanjahu?

Koalicja Chrześcijańska ma ponad milion członków, ale jej oddziaływanie jest nieporównanie szersze i nie ogranicza się do chrześcijan ewangelikalnych, zwłaszcza gdy mówić o poparciu dla jej działań w obronie moralności i słuchaniu jej rekomendacji wyborczych (albo gdy chodzi o wybory do Kongresu czy prezydenckie). Chrześcijańską grupą nacisku skupioną ściśle na obronie interesów Izraela jest organizacja Chrześcijanie Zjednoczeni na Rzecz Izraela (CUFI), założona przez Johna Hagee’ego, pastora protestanckiego – jak to się teraz mówi – megakościoła w San Antonio w Teksasie. Dwa lata temu liczba członków CUFI przekroczyła 2 mln. Z kolei żydowską grupą nacisku działającą na rzecz Izraela jest Amerykańsko-Izraelski Komitet Spraw Publicznych (AIPAC).


Czego chce wyborca

Statystyki dotyczące różnych grup chrześcijan ewangelikalnych pozwalają oceniać, że mniej więcej co szósty członek populacji amerykańskiej jest ewangelikalnym syjonistą. Ale co to ma wspólnego z lobby proizraelskim? Wymienione organizacje stanowią oczywiście grupy nacisku, mają swoich lobbystów w Waszyngtonie, ale nonsensem byłoby je same uznawać za jakieś lobby. Z chrześcijańskimi syjonistami muszą się jednak liczyć politycy – ze względu na spójność preferencji politycznych tychże – nieporównanie bardziej niż np. z liczniejszymi wyborcami katolickimi, ale rzecz jasna i oni nie są żadnym lobby, lecz po prostu częścią amerykańskiego społeczeństwa.

Poparcie dla Izraela wśród amerykańskich prawicowych protestantów
ma u swoich podstaw charakter teologiczny.

Renomowany ośrodek badania opinii publicznej Pew Research Center przeprowadził w dniach 10-15 stycznia ankietę (z udziałem 1503 osób, co daje margines błędu wielkości 2,9 proc.) i otrzymał następujące wyniki: 79 proc. republikańskich wyborców żywi większą sympatię do Izraela niż do Palestyńczyków; wśród wyborców Partii Demokratycznej jest takich osób 27 proc.; 52 proc. republikanów i 18 proc. demokratów popiera politykę premiera Netanjahu.

Ankieta wyspecjalizowanej agendy Grupy Medialnej Bloomberg, przeprowadzona w dniach 6-8 kwietnia 2014 r. na grupie 1008 osób (błąd wyniku ok. 3,1 proc.), pokazała, że ponad 2/3 wyborców republikańskich uważa, iż politykę Izraela należy popierać nawet wtedy, gdy ta nie odpowiada amerykańskim interesom (to samo dotyczy około 1/3 demokratów). I co równie ciekawe, jeszcze według ankiety Pew Research Center z 1978 r., większą sympatię do Izraela niż do Palestyńczyków żywiło tylko 49 proc. republikanów i aż 44 proc. demokratów.

Co z tego wynika? To, że proizraelskie lobby nie jest dziś Izraelowi potrzebne. Musi dbać o to, by konkretne polityczne działania amerykańskiej administracji ściśle odpowiadały izraelskim preferencjom, ale niewiele więcej. W ostatniej dekadzie XX w. potrzebne było proizraelskie lobby tzw. neokonserwatystów. Dziś, jakkolwiek neokonserwatystów w rządzie nie ma, ich duch nadal współrządzi amerykańską polityką zagraniczną.


Bliski wschód do przebudowy

Badacz religijnej historii USA, znakomity amerykański historyk Philip Earl Steele, zamieszkały w Polsce i polskiej kulturze pięknie służący, nieraz przypominał nam w swoich publikacjach, że dalekosiężna polityka Izraela już od lat 50. XX w. służyła pogłębianiu współpracy chrześcijańskich syjonistów z Izraelem. Ale obecnie mądrzy izraelscy politycy muszą pochylić się nad innym problemem: jak, nie tracąc republikanów, przyciągnąć do siebie na powrót demokratów. Tym bardziej, że wraz ze zmianą pokoleń i rosnącą liczbą latynoskich imigrantów udział syjonistów w amerykańskiej populacji będzie zapewne malał.

Druga połowa lat 80. przyniosła najpierw ukryty, a potem jawny konflikt między neokonserwatystami i tradycyjnymi amerykańskimi konserwatystami. Ci drudzy nie byli antysemitami, ale nie byli też bezwarunkowo proizraelscy. Mieli swój poważny udział w politycznym życiu Ameryki, byli obecni wśród doradców prezydenta Ronalda Reagana. A jednak w ciągu kilku lat zostali przez neokonserwatystów wyeliminowani z amerykańskiego „rynku” myśli politycznej, chyba że się z neokonserwatystami sprzymierzyli. Najczęstszym zarzutem wobec eliminowanych był ich rzekomy antysemityzm. A potem, mówiąc w największym skrócie, neokonserwatyści przenieśli plany przebudowy Bliskiego Wschodu, które wcześniej przedkładali premierowi Netanjahu, do Białego Domu, i tak rozpoczęli przebudowę bliskowschodniej strategii USA.

 

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter