1 maja
środa
Józefa, Jeremiasza, Filipa
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Wiara pana Romana

Ocena: 0
10607
Z jej wspomnień Roman Dmowski wyłania się jako człowiek głęboko przywiązany do tradycji katolickiej, któremu zależało na dobrym, religijnym wychowaniu dzieci. Choć do kościoła zachodził okazjonalnie, uczestnicząc w nabożeństwach z okazji najważniejszych świąt, znał na pamięć całe ustępy Mszy Świętej i doskonale je śpiewał. Znał pieśni wielkopostne, wielkanocne i kolędy. „Umiał całą liturgię pogrzebową, a śpiewając Salve Regina wskazywał na pełen tragizmu kontrast jej słów – wyrażających radość i nadzieję płynącą z wiary chrześcijańskiej – z melodią pełną nieukojonej, pogańskiej rozpaczy” – wspomina Niklewiczowa. Pisze też, że „jego troska o dzieci była zawsze rozczulająca. Był ogromnie czujny na punkcie ich wychowania. Kiedyś, asystując przy modlitwie wieczornej, zauważył, że dzieci nie mówią Wierzę w Boga. Robił mi o to wyrzuty: – To tak dzieci wychowujesz po katolicku! Przecież w pacierzu codziennym powinny mówić Wierzę w Boga, bo to jest wyznanie wiary katolika. (…) Tłumaczyłam się, że dzieci umieją tę modlitwę tylko nie stanowi ona części ich codziennego pacierza, bo nie chcę ich przeciążać zbyt długimi pacierzami. Pan Roman pozostał nie przekonany” – wspomina.

Ojciec chrzestny

Wśród dzieci Marii Niklewiczowej Dmowski miał dwoje chrześniaków: Krystynę (ur. 1910) i Ryszarda (ur. 1920), o których wychowanie stale dbał. Z okazji Pierwszej Komunii Ryszarda (maj 1931r.) napisał na pamiątkowym obrazku: „Pierwsza spowiedź oznacza, że człowiek zaczyna sam odpowiadać za swoje postępki. Sam musi wiedzieć co jest dobre, a co złe. Od pierwszej komunii jest się już naprawdę człowiekiem i katolikiem”.

Dorastającej chrześniaczce wpisał w 1928 r. do sztambucha: „Widzę, moja Krystyno, że więcej dbasz o to, czem jesteś, niż o to, na co wyglądasz. Jest to niemała i u nas dość rzadka jeszcze cnota. Daje ona pewność, że będziesz dużej wartości kobietą”. Jego troska o wychowanie chrześniaków może zawstydzić niejednego współczesnego chrzestnego. Siostrze Krystyny i Ryszarda, Marii Wiktorii (1918-2011) miał w żartach przepowiedzieć życie zakonne. „Gdy siedział przy stole, kładąc pasjansa, to ile razy mała Nena przechodziła obok niego w rozpuszczonych blond włosach, tyle razy wołał do niej: – Ofelio, idź do klasztoru! Nena tupała nóżką: – Nie pójdę! Nie pójdę!”.

W 1943 roku, Maria, po kilku latach studiów medycznych, wstąpiła do klasztoru ss. wizytek na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie, gdzie przez wiele lat jako s. Maria Klaudia pełniła funkcję przełożonej. W 1989 roku podczas spotkania w klasztorze wizytek z okazji 50. rocznicy śmierci Dmowskiego, wspominała w wąskim gronie osób: – „Nie można w Polsce zmarnować Dmowskiego. Trzeba rozumieć go głębiej. Jego postawa wynikała z prawdziwej i wielkiej miłości Polski i narodu polskiego, a przede wszystkim Boga. To był wielki Polak i święty człowiek. Jako dziewczynka siadałam w domu na kolanach pana Romana, a on mi mówił, jaką ważną jest rzeczą, żeby być dobrą Polką i ciągle podkreślał, że nie można być dobrą Polką, nie będąc dobrą katoliczką”.

Również brat cioteczny s. Marii Klaudii, znany benedyktyn o. Karol Meissner (ur. 1927), syn lekarza i działacza narodowego z Wielkopolski, Czesława Meissnera i Haliny z Lutosławskich, zapamiętał Dmowskiego z dzieciństwa. – Jak Dmowski po podpisaniu traktatu wersalskiego przyjechał do Poznania, mój ociec gościł go u siebie. Potem bywał często u Dmowskiego w Chludowie pod Poznaniem, bo Dmowski kupił tam małą resztówkę. To Chludowo pamiętam i Dmowskiego pamiętam. Bardzo miły człowiek, pełen humoru, dowcipny, inteligentny. Lubił nas, otoczony młodzieżą, zwłaszcza u moich kuzynostwa Niklewiczów, u których żył”.

„To był człowiek, który myślał politycznie. Przecież jego analizy polityczne są znakomite. To, co mnie pozostaje w mojej pamięci, w moich jakiś uczuciach z nazwiskiem Dmowski to jest właśnie to, że ważną rzeczą jest Polska w naszym życiu” – wyznaje ojciec Meissner.

Anna Kosiarska
Idziemy nr 45 (477), 9 listopada 2014 r.



PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 30 kwietnia

Wtorek, V Tydzień wielkanocny
Chrystus musiał cierpieć i zmartwychwstać,
aby wejść do swojej chwały.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 14, 27-31a
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)
+ Nowenna do MB Królowej Polski 24 kwietnia - 2 maja

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter