29 kwietnia
poniedziałek
Rity, Katarzyny, Boguslawa
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Bezpieczeństwo na trzy procent

Ocena: 0
370

Kiedy za naszą wschodnią granicą trwa wojna, zrozumiałe jest, że narastają obawy. Czy w razie zagrożenia będziemy możemy liczyć na bezpieczny schron?

f ot. xhz

Otóż nie bardzo. Za czasów PRL bardzo poważnie liczono się z możliwością wybuchu wojny pomiędzy NATO i Układem Warszawskim i schrony (błędnie nazywane bunkrami) budowano. Ale po 1989 r. wydawało się, że Europa będzie oazą spokoju i pokoju, bo ewentualne konflikty zbrojne będą mieć miejsce jedynie w Afryce i Azji. Okazało się to całkowicie błędnym założeniem. Logicznie rzecz biorąc, Rosja jest za słaba, by atakować NATO, ale Władimir Putin posługuje się własną logiką.

W niektórych krajach – najmniej chyba zagrożonej wojną Szwajcarii czy potężnych Stanach Zjednoczonych – sytuacja, jeśli chodzi o schrony, jest dobra. U nas musimy się dopiero zastanowić, co zrobić, by było choć trochę lepiej. I to bez wydawania miliardów złotych.

 


SCHRONY DLA WSZYSTKICH

Zgodnie z prawem każdy żyjący w Szwajcarii ma prawo do miejsca w schronie, a ściśle mówiąc – do jednego metra kwadratowego na osobę. To jedyny kraj na świecie mający takie przepisy, przyjęte w 1962 r. Wzięły się one z obaw wywołanych przez wybuchy bomb atomowych w Hiroszimie i Nagasaki, a także z niepewności lat zimnej wojny. Z tych powodów w 1963 r. powstał Federalny Urząd Ochrony Ludności, którego zadaniem jest egzekwowanie obowiązku budowy schronów. Powszechne wówczas hasło brzmiało: „Neutralność nie uchroni nas przed radioaktywnością”.

Od 1962 r. na budowę schronów nuklearnych w Szwajcarii wydano prawie 12 mld franków (52 mld zł). Większość to konstrukcje prywatne, znajdujące się w piwnicach budynków mieszkalnych lub domów jednorodzinnych. Władze kantonów i gmin są odpowiedzialne za zapewnienie ich budowy i utrzymania. Co zaskakujące, oficjalna polityka różni się w zależności od kantonu. I tak we Fryburgu schrony są w całości publiczne, w kantonie Appenzell zaś jest inaczej: tam każdy dom ma swój schron.

Według Federalnego Urzędu Ochrony Ludności na koniec 2022 r. w Szwajcarii było ok. 9,3 mln miejsc w prawie 370 tys. schronów (w tym 9 tys. publicznych) – przy ok. 8,7 mln mieszkańców. Odpowiada to wskaźnikowi pokrycia na poziomie 107 proc. Ale też pięć kantonów nie osiągnęło jeszcze poziomu 100 proc.

 


PIĘTNAŚCIE PIĘTER W DÓŁ

Inaczej jest w USA, ale trzeba pamiętać, że ten kraj ma znakomitą obronę przeciwlotniczą i przeciwrakietową. Władze Stanów Zjednoczonych w czasie zimnej wojny wdrożyły program tworzenia schronów przeciwatomowych. Program obejmował wyznaczenie tysięcy miejsc – takich jak garaże czy piwnice budynków publicznych – w całym kraju jako obiektów zapewniających ochronę przed promieniowaniem radioaktywnym. W samym Nowym Jorku było ich ok. 18 tys. Oczywiście, szanse na wytrzymanie wybuchu bomby w bezpośredniej odległości były nikłe, ale schrony miały dać osobom znajdującym się poza strefą eksplozji możliwość pozostania w nich przez dwa tygodnie, w oczekiwaniu na spadek poziomu promieniowania radioaktywnego.

Pod koniec lat 70. program ten został przerwany. Z biegiem czasu schrony były przeznaczane na inne cele albo niszczały – co nie znaczy, że nie mogą pełnić swojej funkcji. Władze zaś również później budowały schrony. Jest też bardzo wiele obiektów prywatnych. Szczególny przykład to wart 20 mln dolarów Survival Condo, luksusowy, 15-piętrowy podziemny schron w Kansas, mieszczący się w przebudowanym silosie rakietowym Atlas ICBM. Jest w nim kino, basen, sauna, a nawet areszt; w luksusowych warunkach może w nim mieszkać 75 osób, nie licząc pracowników. Szacuje się, że mniejszych lub większych schronów prywatnych mogą być w USA setki tysięcy.

 


RELIKTY ZIMNEJ WOJNY

Jeszcze do lat 80. przy ulicy Koźlej w Warszawie, na podwórkach z „nowymi” domami (po drugiej stronie ulicy stoją „stare”, wybudowane tak samo na przełomie lat 50. i 60., ale w stylu sprzed wieków), znajdowały się dziwne niskie betonowe konstrukcje z wejściami zamkniętymi grubą stalową kratą. Były to wyjścia ze schronów, które znajdowały się w piwnicach pod budynkami. Ale później te konstrukcje zlikwidowano. Co stało się z wiodącymi z piwnic korytarzami, nie wiadomo.

Schrony budowano właśnie w PRL. Dla władz centralnych znajdowały się w Warszawie pod budynkami Ministerstwa Przemysłu Lekkiego przy ulicy Hożej oraz Ministerstwa Finansów przy Świętokrzyskiej. W pierwszym mogło się pomieścić 150, a w drugim 100 osób. Wbrew legendom żadnego schronu nie było pod Pałacem Kultury i Nauki.

W 1985 r. dokonano szczegółowego przeglądu bazy zabezpieczenia ludności i dóbr materialnych państwa. W specjalnym raporcie stwierdzono, że na terenie Polski istnieje około 17 tys. budowli ochronnych, mogących pomieścić 1,9 mln osób, co stanowiło 5,1 proc. ogółu potrzeb. Ale po 1989 r., po upadku muru berlińskiego i likwidacji Układu Warszawskiego sprawa budowy czy konserwacji schronów wydawała się nieaktualna.

Efekt jest taki jak na warszawskiej Saskiej Kępie. Pod większymi blokami, zwłaszcza tymi w okolicy alei Waszyngtona, w piwnicach znajdują się tajemnicze stalowe, na głucho zamknięte drzwi. Mieszkańcy opowiadają, że podobno za nimi znajdują się dobrze wyposażone obiekty, z łazienkami, pomieszczeniami kuchennymi, miejscami do spania. Tyle że są kompletnie zaniedbane, wymagałyby poważnego remontu. A kto i za jakie pieniądze powinien to zrobić?

Jest też przypadek pewnego schronu, który został znakomicie wyremontowany – i przejęty przez osobę aktywną we władzach wspólnoty mieszkaniowej jako prywatna „komórka lokatorska”. Protesty innych mieszkańców nie zdały się na nic.

 


LICZENIE MIEJSC

Od października 2022 r. do lutego 2023 r. przeprowadzono inwentaryzację schronów. Obiekty podzielono na trzy kategorie: schrony, ukrycia oraz miejsca doraźnego schronienia. W tych miejscach może się skryć od kilkuset tysięcy do kilkunastu milionów osób.

Na całym terytorium Polski istnieją schrony profesjonalne, w których może się ukryć ponad 300 tys. osób. W miejscach ukrycia, czyli schronach niehermetycznych, schronienie może znaleźć ponad 1,1 mln osób – takich obiektów w naszym kraju jest 9 tys. Najwięcej obiektów zostało zakwalifikowanych jako miejsca doraźnego schronienia – ponad 224 tys. W przypadku zagrożenia może znaleźć się w nich niemal 47 mln osób. Najwięcej miejsc schronienia jest na Śląsku, najmniej na Warmii i Mazurach.

Wszystko to oznacza, że tak naprawdę na w miarę bezpieczne schronienie w razie wrogiego ataku może liczyć 3 proc. ludności Polski. Ale miejsca doraźnego schronienia, przeznaczone na wypadek huraganu czy innego kataklizmu, zostały chyba wybrane dość automatycznie – zakwalifikowano do nich zapewne wszystkie piwnice. Także i te na warszawskim Gocławiu, które były podtapiane podczas pamiętnych gigantycznych ulew. Innymi słowy, mieszkańcy mogliby się w nich ukryć i stać po kostki w wodzie. Czy naprawdę o coś takiego chodzi?

Autor tego artykułu skorzystał z aplikacji Schrony, wykonanej dużym nakładem pracy przez Państwową Straż Pożarną: strazpozarna.maps.arcgis.com/apps/instant/nearby/index.html. Nie znalazł żadnego ukrycia w promieniu dwóch kilometrów od swojego domu, a jedynie miejsca doraźnego schronienia.

 


KONIECZNA USTAWA

Żebyśmy naprawdę wiedzieli, gdzie jest najbliższy schron, potrzebne są działania – i chyba nie obejdzie się bez specjalnej ustawy. Bo co zrobić z obiektem na Saskiej Kępie, zajętym przez panią z zarządu wspólnoty mieszkaniowej? Kto i za jakie pieniądze wyremontuje stare schrony? Kto i w jaki sposób zbuduje nowe?

Nasz kraj nie dysponuje zbędnymi środkami – a i tak dużo wydajemy na zbrojenia. Konieczne jest więc znalezienie sposobów najprostszych. W Kijowie wykorzystywane jest metro. U nas może być podobnie, ale też w Warszawie nie ma i nie będzie takiej stacji jak Arsenalna, położona 105 m pod ziemią. Zresztą, kiedy powstanie metro poza Warszawą? Niestety, w obecnej sytuacji międzynarodowej nie możemy odłożyć tej sprawy. Potrzebne jest działanie – zarówno rządu, jak i samorządów. I to już teraz.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Dziennikarz, politolog, analityk, działacz społeczny. W przeszłości związany z "Tygodnikiem Demokratycznym", "Kurierem Polskim" i "Rzeczpospolitą". Specjalizuje się w tematyce wschodniej.

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter