26 kwietnia
piątek
Marzeny, Klaudiusza, Marii
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Cud, który zatrzymał Rosję

Ocena: 4.95
1147

 

Mimo zwycięstwa Polski w 1920 r. pokonani bolszewicy mogli liczyć na wsparcie ze strony Niemców. Jak to było możliwe?

Faktycznie, uciekający po klęsce pod Warszawą żołnierze bolszewiccy, przyparci do granicy, zostali wpuszczeni do Prus Wschodnich. Kontakty między Berlinem a Moskwą zawiązały się stosunkowo szybko i potem wciąż się zacieśniały. Niemcy uważały się za niesprawiedliwie potraktowane przez zwycięzców w I wojnie światowej. Nie akceptowały postanowień zawartego w 1919 r. traktatu wersalskiego, uważając, że straciły zbyt dużo. Przyjęły postawę pokrzywdzonego, pozbawionego pozycji mocarstwowej państwa, oczekującego odwetu. Podobnie jak komunistyczna Rosja, odsunięta od decydowania o losach kontynentu. Stąd doszło do porozumienia tych dwóch państw, które czuły się zdyskredytowane i wyalienowane. Posłużyły temu m.in. wyrzeczenie się wzajemnych roszczeń i odszkodowań powojennych, nawiązanie stosunków dyplomatycznych i zainicjowanie współpracy wojskowej. Początek II wojny światowej ujawnił rozwijający się stopniowo silny sojusz pomiędzy Niemcami i Rosją. Potwierdził to mocno traktat Ribbentrop–Mołotow i wspólna napaść na Polskę: Niemiec 1 września i Rosji 17 września 1939 r.

 

Świadek wydarzeń 1920 r. lord Edgar Vincent D’Abernon skomentował, że dla ówczesnej cywilizacji mało było wydarzeń o większym znaczeniu niż bitwa pod Warszawą, a jednocześnie tak mało docenianych. Dlaczego tak się stało?

II RP przegrała bitwę o pamięć dotyczącą wiktorii warszawskiej. D’Abernon, który był członkiem Misji Międzysojuszniczej, początkowo był negatywnie nastawiony do Polaków, potem stał się naszym wielkim orędownikiem. Jego publikacja „Osiemnasta decydująca bitwa w dziejach świata. Pod Warszawą 1920” wiele zmieniła. Trzeba wiedzieć, że w tamtym czasie bolszewicy mieli swoich popleczników również w państwach zachodnich. Kiedy w 1920 r. potrzebne były Polsce dostawy uzbrojenia z Zachodu, w Anglii doszło do strajku dokerów. Brytyjskie związki zawodowe uważały, że w konflikcie w 1920 r. racja jest po stronie bolszewickiej Rosji, a nie po stronie „imperialistycznej Polski”. Także część prasy publikowała nieprzychylne Polakom artykuły, w czym zresztą miały swój udział nieformalne dotacje finansowe z Moskwy. Przez całe dwudziestolecie międzywojenne takie głosy jak lorda D’Abernona nie zawsze się przebijały. Pytanie o to, kto jest ojcem zwycięstwa 1920 r., pozostawało bez odpowiedzi. Na Zachodzie bardzo długo próbowano wpisywać w tę rolę gen. Maxime’a Weyganda, członka Misji Międzysojuszniczej do Polski w 1920 r. Weygand był przez Francuzów i Brytyjczyków szykowany na następcę Piłsudskiego. Marszałka chciano usunąć, oceniając, że jest trudny do sterowania. Gen. Weygand zgodnie z prawdą replikował, że faktycznie był doradcą w kwestiach militarnych, ale pełny splendor należy się dowódcom, żołnierzom i całemu polskiemu społeczeństwu.

Ówczesne spojrzenie na Bitwę Warszawską zakorzeniło się w zachodniej historiografii. Bywa, że powielane jest i dziś. W niektórych publikacjach brytyjskich pojawił się nawet kuriozalny wątek, że to Lloyd George miał wkład w polskie zwycięstwo, co uznać można za wyjątkowy absurd. W rzeczywistości brytyjski premier usiłował ni mniej, ni więcej, tylko praktycznie „sprzedać” nas bolszewikom.

 

Jaka jest dziś w Europie świadomość wagi zatrzymania przez Polaków bolszewickiej Rosji w 1920 r.?

Ustalenie, które z bitew są najważniejsze w dziejach świata, jest uznaniowe. W klasyfikacji dokonanej z perspektywy anglosaskiej mniej jest na tej liście batalii, które toczyły się w Europie Wschodniej. Trzeba jednak podkreślić, że rozegranie Bitwy Warszawskiej w kategoriach taktycznych analizowane jest np. na amerykańskich uczelniach wojskowych jako majstersztyk sam w sobie. Nikt nie ma wątpliwości, jak wielkie znaczenie miał tu geniusz dowódczy, choć każdemu wodzowi potrzebne jest również trochę szczęścia. To ewidentnie nam sprzyjało. Możemy tu wskazać dwa przykłady. Bolszewicy przy jednym z poległych polskich oficerów znaleźli plany bitwy, ale uznali, że przygotowane zostały, by ich zmylić. Drugim przykładem jest przejęcie przez Polaków bolszewickiej radiostacji. Posłużyła ona do przekierowania części bolszewickich oddziałów jak najdalej od Warszawy, a także zagłuszania komunikacji między Sowietami. Polski telegrafista nadawał wtedy szyfrem Ewangelię św. Jana. W wydarzeniach nazwanych nie bez powodu Cudem nad Wisłą nie można pominąć wielkiej duchowej i modlitewnej mobilizacji narodu zainicjowanej przez Kościół katolicki, związanej z zawierzeniem Polski Chrystusowi oraz Matce Bożej. Ówczesny nuncjusz apostolski, obecny w Polsce podczas komunistycznej nawały, jako papież Pius XI w kaplicy letniej rezydencji w Castel Gandolfo umieścił m.in. obraz Jana Rosena „Cud nad Wisłą”.

Ponieważ wciąż silne są na Zachodzie przekłamania dotyczące np. inicjatora konfliktu (rzekomo Polska, uderzająca na macierz grodów ruskich, czyli Kijów, co faktycznie miało charakter prewencyjny i służyło realizacji idei federacyjnej), tym bardziej istotne wydają się takie angielskojęzyczne opracowania książkowe, jak np. „Orzeł biały, czerwona gwiazda. Wojna polsko-bolszewicka 1919-1920” Normana Daviesa bądź „Warszawa 1920. Nieudany podbój Europy. Klęska Lenina” Adama Zamoyskiego.

 

Czy można zauważyć, że raczej bierna postawa państw zachodnich wobec Polski w 1920 r. miała wpływ na dalsze dzieje Europy?

Prof. Andrzej Nowak ocenia, że rok 1920 rozpatrywać można w kategoriach pierwszego appeasementu, jako klasyczny przykład polityki ustępstw. Postawa przede wszystkim Brytyjczyków, w tym Lloyda George’a, była następująca: są takie państwa, jak Niemcy, Francja, Anglia czy Rosja, które będą zawsze istnieć. Z nimi trzeba się dogadywać, tworzyć mniej lub bardziej stabilny układ polityczny. Natomiast takie organizmy państwowe, jak zawsze nieobliczalna Polska czy nawet stabilniejsza Czechosłowacja, nie mają większego znaczenia. To między gigantami trzeba doprowadzić do jakiegoś modus vivendi, czyli ułożenia stosunków – niezależnie od panującego w nich ustroju, kosztem mniejszych uczestników polityki międzynarodowej. Analogiczna polityka ustępstw państw zachodnich wobec Hitlera przyczyniła się ostatecznie do wybuchu II wojny światowej. Czy czegoś to nam nie przypomina?

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Dziennikarka, absolwentka SGGW i UW. Współpracowała z "Tygodnikiem Solidarność". W redakcji "Idziemy" od początku, czyli od 2005 r. Wyróżniona przez Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich w 2013 i 2014 r.

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 26 kwietnia

Piątek, IV Tydzień wielkanocny
Ja jestem drogą i prawdą, i życiem.
Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze Mnie.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 14, 1-6
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)
+ Nowenna do MB Królowej Polski 24 kwietnia - 2 maja

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter