Nieszczęsny prawnik nie był nawet w stanie udawać, że cokolwiek wie. Było to doświadczenie tyleż porażające, co pouczające.
Podśmiewałam się już kiedyś w tym miejscu z prominentnego przedstawiciela Państwowej Komisji Wyborczej, który wił się i motał, próbując odpowiedzieć na prowokacyjne pytanie dziennikarza. Pytanie dotyczyło słów „prawo i sprawiedliwość” występujących w psalmie odczytywanym w kościołach w Polsce w ówczesną niedzielę wyborczą, i było ewidentnie prowokacyjne. Dziennikarz bowiem ewidentnie udawał, że nie wie, z jakiego tekstu pochodzą „inkryminowane” słowa i domagał się wyjaśnień, w jaki sposób mogło dojść do takiego „zakłócenia” ciszy wyborczej.
Przedstawiciel PKW natomiast nie udawał nic. Owszem, powiedział – czy raczej wydukał – że to słowa ze znanego psalmu, ale na tym koniec. A skąd się wzięły w tę akurat niedzielę? Nieszczęsny prawnik nie był nawet w stanie udawać, że cokolwiek wie. Było to doświadczenie tyleż porażające, co pouczające.
Czytaj dalej w e-wydaniu lub wydaniu drukowanym
Idziemy nr 28 (768), 12 lipca 2020 r.
całość artykułu zostanie opublikowana na stronie po 22 lipca 2020