26 kwietnia
piątek
Marzeny, Klaudiusza, Marii
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Katolicy i postęp

Ocena: 0
2301
Katolicy wiedzą, że współczesne metody wprowadzania postępu zawierają wszystkie niepokoje bolszewickiej Rosji, rewolucyjnej Hiszpanii i Meksyku. I nie chcą, by źle pojmowana nowoczesność znowu doprowadziła do nieszczęścia.
Awantura wokół przedstawienia „Golgota Picnic” sprawiła, że ponownie przeciw katolikom wytoczone zostały armaty: oto są oni jakoby wrogami sztuki, wolności i postępu. Ludzie wierzący znowu muszą się tłumaczyć, że nie są wielbłądem, i że kochają sztukę. Muszą zapewniać, że nie chcą „robić Teheranu” z Polski, bo i takie zarzuty padały w wysokonakładowych tygodnikach. Argumenty o „wrogach nowoczesności” rzucane przez wykształcone i obyte w świecie autorytety pełne „tolerancji” stawiają wielu katolików w sytuacji bezradności i zakłopotania. Dlatego należy odszyfrować to błędne przekonanie i uświadomić chrześcijanom, że ani oni, ani ich przodkowie nigdy nie byli wrogami postępu.

Ziemia poddana

Dla chrześcijan postęp nie jest sam w sobie czymś złym. Ba, mają oni obowiązek uczestniczenia w jego budowaniu, wiedząc jednak, że są takie granice, których nie powinni przekraczać. Katolicy cieszą się z każdego kroku ku nowoczesności, o ile ten nie stoi na przeszkodzie ich zasad wiary. Czy Kościół występuje przeciw postępowi? Nie! Kościół chce go tylko oswoić, uczłowieczyć i pozbawić niszczycielskiej mocy. Chrześcijaństwo uszlachetnia postęp, podnosi w nim wszystko, co dobre w człowieku i łagodzi egzystencjalny kryzys wywołany przez intelektualne herezje.

Niestety, od czasu kontrowersyjnej tezy Maxa Webera mówiącej, że nieodłącznym elementem marszu ku nowoczesności jest sekularyzacja, świadkowie Boga z łatką „niedzisiejszych” maruderów na każdym kroku potykają się o oskarżenia hamulcowych postępu. I nieważne, że twierdzenie niemieckiego socjologa nie wytrzymało próby czasu, bo czy aktywne religijnie Stany Zjednoczone są mniej nowoczesne od Belgii czy Niemiec? Okazuje się, że lawinowy wzrost apostazji w Niemczech, Austrii, Hiszpanii czy Irlandii w niczym nie uczynił tych państw bardziej nowoczesnymi. Wręcz przeciwnie, coraz więcej Niemców oddaje cześć słońcu i drzewom, setki tysięcy Hiszpanów odwiedza wróżki, a irlandzkie kościoły zamieniane są na meczety. Dalej tym krajom do doskonałości niż w czasach, kiedy były tradycyjnie katolickie.

Postęp, ale jaki?

W naszym obszarze kulturowym rozwija się – i to zarówno na płaszczyźnie filozofii politycznej, jak i konkretnej organizacji prawa – separatystyczne pojmowanie postępu. Oznacza to, że zdecydowanie postępowe winno być podejście do wszystkich zagadnień życia społecznego, a już najbardziej do edukacji, życia rodzinnego, seksu, prawodawstwa, o kulturze i polityce nie wspominając. Mieszkańcy Europy coraz częściej nie są sobie w stanie wyobrazić innego sposobu funkcjonowania niż w ideowej pustce nowego zeświecczonego świata, „Novus Ordo Seculorum”. O wiele mniejszą trwogę wzbudza w nich instalacja z krzyżem zanurzonym w moczu niż kościoły pełne ludzi czy procesje Bożego Ciała na ulicach miast. Nietrudno odgadnąć, że takie bezalternatywne podejście do nowoczesności powoduje delegitymizację kulturalnej i społecznej tożsamości chrześcijan. Na odebranie pełnoprawnego uczestnictwa w sferze publicznej, w imię uszczęśliwiającego wszystkich postępu, wierzący zgodzić się nie mogą. Chcąc nie chcąc, jadą na tym samym wózku, co reszta obywateli, w tym najgorętsi apologeci lewackiej Atlantydy, a skoro tak, to nie mogą też milczeć, widząc panoszenie ideologii wrogich człowiekowi.

Katolicy polscy doświadczeni praktyką wprowadzania sprawiedliwości społecznej, opartej na materialistycznej filozofii najlepiej rozumieją, że postęp może służyć zarówno dobru, jak i złu, może być źródłem dobrobytu i szczęścia, ale też ucisku i śmierci. Dlatego przypominają, że postęp sam w sobie nie jest celem, nie istnieje sam dla siebie i nie jest bogiem, któremu można poświęcać wszystkiego, nawet nienarodzone dzieci, ludzką płeć czy życie starych ludzi, kiedy przestają już być produktywni. Kościół wyrosły z nauki kardynała Stefana Wyszyńskiego i Jana Pawła II nie może przemilczać faktu, że głoszona szczególnie w XX wieku idea postępu nacechowana była frontalną negacją podstawowego prawa człowieka do wolności religijnej.

Katolicy umieją nazwać pomysły
zalegalizowania pedofilii, kazirodztwa i kanibalizmu
nie postępem, lecz czystym złem

Chrześcijanie mając świadomość, że współczesne metody budowania nowego wspaniałego świata zawierają wszystkie niepokoje bolszewickiej Rosji, rewolucyjnej Hiszpanii i Meksyku nie chcą, by źle pojmowany postęp znów doprowadził do nieszczęścia. Tym bardziej, że już dzisiaj jego gorliwi apostołowie używają go do walki z religią i zaczynają od wszystkich wymagać, by oddali mu się bez reszty, stając się niepostrzeżenie jego niewolnikami.

Katolicy nie są „nieprzyjaciółmi życia”, nie trzymają się też rozpaczliwie jakiejś straconej sprawy, tylko dlatego, że ciężko im porzucić stare „przesądy” i przestawić się na nowoczesny typ myślenia. Znając z autopsji dramatyczną walkę poskramiania własnych słabości i namiętności doskonale wiedzą, że z niegodziwej duszy i niegodziwego serca nie będzie prawdziwej wolności, równości i braterstwa. Ich wkład w ideę postępu to ciągłe wskazywanie, że dobra niższe muszą być podporządkowane wyższym, dobra materialne duchowym. Na tym zresztą opierał się cały rozwój cywilizacji zachodniej: to, co wyższe w człowieku opanowywało najniższe, zwierzęce popędy. Bez ciągłego naciskania na przestrzeganie trudnych zasad etycznych żaden rozwój nie jest możliwy i nie ma mowy o żadnej wielkości.

Bezdroża idei

W chaosie relatywizmu, który wartości moralne postawił na głowie i z antydekalogu uczynił najwyższe zasady etyczne, już tylko wolne chrześcijańskie sumienie zdolne jest przetrzymać wszystkie bezdroża obłędnych idei. Najcenniejszym wkładem Kościoła w postęp jest idea prawdy, która nie jest subiektywna. Kościół nie jest właścicielem ani twórcą prawdy, ale jej depozytariuszem. Dlatego jedynie katolicy umieją dziś nazwać pomysły niemieckich zielonych zalegalizowania pedofilii, kazirodztwa i kanibalizmu nie postępem, lecz czystym złem. Tylko jasno wyrażających dobro i zło chrześcijan stać na kategoryczne stwierdzenie, że gender, „Golgota Picnic” i dyskretne piętnowanie wierzących czerpie z tego samego źródła, co archipelag Gułag. Wkład poetyki chrześcijańskiej w ideę postępu potrzebny jest tym silniej, im bardziej świat staje bezradny wobec jego zdobyczy.

Starożytni Grecy mawiali, że nie ma tak głupich prawd, których niektórzy filozofowie nie byliby w stanie bronić. Rozplenianie się absurdalnych idei nie poszerza sfery wolności, lecz jest zamachem na zdrowy rozsądek. Sumienie chrześcijańskie – wolne, subtelne i wyostrzone – wyczuwa każdą fałszywą nutę sprośnych wzorów upstrzonych w ornamenty wolności i tolerancji. Katolicy przypominają, że najpewniejsze i najszlachetniejsze prawdy zostały już dawno odkryte i wypróbowane. Otaczając postęp dostojnością Ewangelii, chrześcijanie wyświadczają mu wielką przysługę. Ukazując zdezorientowanym ludziom zintegrowane i sprawdzone wartości, wyrosłe z dwu tysięcy lat tradycji, pomagają im przejść bezpiecznie przez ten „lesisty las doczesności”.

Jakub Pacan
fot. ks. Henryk Zieliński/Idziemy
Idziemy nr 29 (461), 20 lipca 2014 r.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 26 kwietnia

Piątek, IV Tydzień wielkanocny
Ja jestem drogą i prawdą, i życiem.
Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze Mnie.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 14, 1-6
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)
+ Nowenna do MB Królowej Polski 24 kwietnia - 2 maja

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter