Kilkadziesiąt szkół w każdej okręgowej komisji egzaminacyjnej otrzymało sygnały o podłożeniu ładunków wybuchowych lub gazu; wszystkie alarmy okazały się fałszywe - poinformował dyrektor Centralnej Komisji Egzaminacyjnej Marcin Smolik.
fot. PAP/Lech MuszyńskiPodał, że w związku z tym w części szkół ponadgimnazjalnych egzamin maturalny rozpoczął się z opóźnieniem.
"Do dyrektorów niektórych szkół w Polsce dotarły drogą mailową informacje różnie sformułowane o tym, że jest bomba, albo też będzie wybuch, lub że podłożony jest gaz" - powiedział dyrektor CKE.
Dziś od rana trzymamy z Agatką kciuki za Maturzystów. Drodzy Maturzyści, niech moc będzie z Wami! Dacie radę! #matura2019
— Andrzej Duda (@AndrzejDuda) 6 maja 2019
"O tym, że mogą być takie informacje, byliśmy poinformowani już w ubiegłym tygodniu. Współpracowaliśmy w tej sprawie z Komendą Główną Policji i z Centralnym Biurem Śledczym Policji. Dziś rano rozesłaliśmy pisma do dyrektorów szkół, jak mają się w takiej sytuacji zachować" - dodał Smolik.
Pytany o skalę zjawiska podał, że to było kilkadziesiąt szkół w każdej okręgowej komisji egzaminacyjnej.
Zapewnił, że każdy sygnał został sprawdzony, w szkołach były kontrole pirotechniczne; wszystkie alarmy okazały się fałszywe.
Pytany, czy w związku z alarmami bombowymi w którejś ze szkół egzamin maturalny w poniedziałek rano się nie odbył, odpowiedział, że obecnie nie ma takich informacji. Jednocześnie poinformował, że w części szkół egzamin rozpoczął się z opóźnieniem, nawet sięgającym godziny.
Mł. asp. Antoni Rzeczkowski z Komendy Głównej Policji potwierdził, że w poniedziałek do policji wpłynęła informacja o podłożeniu ładunków wybuchowych w niektórych szkołach, w których odbywają się matury. "Nie ma żadnego zagrożenia, w tej chwili pracujemy nad ustaleniem tożsamości osób, które o tym informowały" - zaznaczył.