W Słupsku bowiem, w jednym z miejskich parków, między ulicami Szarych Szeregów (kiedyś, o zgrozo, Bieruta!) i Partyzantów, znajduje się od 1946 roku wyjątkowy – bo pierwszy i przez lata jedyny – Pomnik Powstańców Warszawskich: na tle poszarpanego muru leży powstaniec, a biały orzeł pochyla się nad jego czołem; nad nimi, na osobnej płaskorzeźbie opatrzonej napisem „Jezu ratuj, bo giniemy – Powstanie Warszawa 1944” Chrystus odrywa rękę od krzyża i zasłania oczy, aby nie patrzeć na płonącą Warszawę. Autorem jest Jan Małeta, warszawski rzeźbiarz. Znam ten pomnik od dziecka, budował moją tożsamość. Piszę o nim od 1981 roku i jest dla mnie oczywiste, że w roku 70. rocznicy nie mogę tego wątku poniechać.
Swoją pierwszą, jeszcze prowizoryczną, odsłonę pomnik miał już w 1945 roku, co odkryłam z pracownikami muzeum i archiwum. Przez miasto przechodziły wtedy tłumy wracających z niewoli czy z robót przymusowych Polaków, w tym zwłaszcza warszawiaków wypędzonych ze swego miasta po powstaniu. W Słupsku był już legendarny ksiądz Jan Zieja, kapelan Powstania Warszawskiego, kapłan najwyższej próby. Nie wrócił do Warszawy, został na jakiś czas w tym „przechodnim” wtedy mieście. Dla wracających z niewoli kobiet, nierzadko z dzieckiem czy w ciąży, zorganizował Dom Matki i Dziecka. Dla młodzieży, która potrzebowała wiedzy i duchowego wzrostu, założył uniwersytet ludowy w nadmorskim Orzechowie. Z warszawiakami postanowił upamiętnić żołnierzy Powstania Warszawskiego. Miałam zaszczyt rozmawiać z nim wtedy, kiedy po raz pierwszy pisałam o historii pomnika. Powiedział mi, że już wtedy, w 1945, był przekonany, że „powstanie jako akcja polityczna czy wojskowa będzie różnie oceniane i te oceny będą się może zmieniały. Ale nie może ulec zmianie nasz stosunek do ludzi, którzy w tym powstaniu uczestniczyli, nie może ulec zmianie nasza dla nich cześć”.
W 1962 roku płaskorzeźba „Jezu ratuj, bo giniemy” padła ofiarą „nieznanych sprawców” i dopiero solidarnościowa wolność sprawiła, że zaczęto przywracać pomnikowi utracony wygląd. Czy przywrócono? Proponuję małą grę miejską: trzeba znaleźć w Warszawie płaskorzeźbę „Jezu ratuj, bo giniemy” – a jest kilka – i porównać. A może ktoś ma obrazek – cegiełkę na odbudowę kościołów z lat pięćdziesiątych, tam też był obraz płaskorzeźby. Chętnie opiszę jego dzieje!
Jeszcze sporo można zrobić. Może się uda, skoro już nawet jest w Słupsku ulica księdza Jana Ziei, obok ulic innych społeczników z tamtego pionierskiego okresu, w tym warszawskich powstańców. Przy okazji: w stolicy takiej ulicy nie ma. Może też się uda?
Barbara Sułek-Kowalska |