Tytuł nie jest pomyłką, choć do świąt jeszcze ponad tydzień. Wysyłam jednak ten felieton z dalekiej Alabamy, jednego z południowych stanów USA, gdzie Christmas wciąż znaczy Christmas
Tytuł nie jest pomyłką, choć do świąt jeszcze ponad tydzień. Wysyłam jednak ten felieton z dalekiej Alabamy, jednego z południowych stanów USA, gdzie – w Alabamie, bo na pewno nie w całych Stanach Zjednoczonych – Christmas wciąż znaczy Christmas. I świąteczne dekoracje, których jest tu naprawdę mnóstwo, wciąż pokazują Boże Narodzenie. Oczywiście są i renifery, są bałwanki oraz Santa Claus, ale przede wszystkim rzucają się w oczy stajenki i szopki. I to w swoim najbardziej tradycyjnym wymiarze: Józef z Maryją, żłóbek, osiołek. Profesor Randy West, dyrektor potężnego National Center of Asfalt Technology w Auburn, zaprasza na doroczne Christmas Party cały zespół wraz z doktorantami i profesorami z całego świata. Jego dom jarzy się światłami, trzy choinki opowiadają o historii i tradycji nie tylko rodziny i NCAT, ale i Stanów Zjednoczonych (są nawet specjalnie zamawiane ozdoby z Białego Domu!), ale najważniejsze są szopki i figurki Świętej Rodziny, trzech króli i pasterzy ustawione w całym domu, książeczki dla dzieci z historią Bożego Narodzenia przygotowane obok choinki, nuty z kolędami. Sens spotkania jest oczywisty! No i gospodarze, skądinąd członkowie Kościoła metodystycznego, zaczynają je modlitwą!
Amerykański zwyczaj każe ozdabiać całe domy dekoracjami świątecznymi, także świetlnymi. W niewielkim uniwersyteckim Auburn przed domami stoją stajenki, na jednym z ganków stał nawet sam św. Jozef! Ale największą niespodziankę sprawił Wind Creek State Park, czyli stanowy park natury nad jeziorem Martin Lake, gdzie masa ludzi przyjeżdża z miasta na łono przyrody: jeszcze przed bramą wita gości Święta Rodzina, wycięta z kolorowej sklejki, ustawiona wprost na trawie, skromna, ale wyrazista. Józef z brodą i w błękitnej szacie, Panna Maryja w żółtej sukni i zielonej chuście na głowie, w prostym żłobie Dzieciątko, po obu stronach aniołowie. Wielka radość i lekcja pokory zarazem, bo ileż to się człowiek nasłucha o „tej Ameryce”! Że tylko winter holidays (zimowe wakacje) obchodzi i season greetings (sezonowe pozdrowienia) wysyła. A tu proszę!
Przemiła Mrs Sacco, nauczycielka pierwszej klasy, roztacza przed uczniami – różnych wyznań zapewne i rożnych narodowości – uroki Christmasi Santa, który przez komin wrzuca prezenty z okazji narodzin Dzieciątka Jezus. Pani Sacco bardzo sobie ceni, że w jej Alabamie można żyć zgodnie z tradycją, bo przecież wie, jak to jest choćby w Kalifornii!
Ale tu jest Alabama, sweet home Alabama! Jedna z oficjalnych tablic rejestracyjnych na samochód ma tu wzór z napisem: God bless America – i nie są to w Auburn puste słowa. Kościoły różnych chrześcijańskich wyznań zapełniają się co niedziela wiernymi, którzy w tym dniu są naprawdę świątecznie ubrani! W katolickiej parafii św. Michala Archanioła po Mszach Świętych trwa kiermasz – siostrzaną pomocą objęto parafię na Haiti; przy „kasie” siedzi pani z Argentyny, obecnie profesor w Auburn University. Parafialna gazeta ma adwentowy wystrój i przypomina o dodatkowych terminach świątecznych spotkań. Merry Christmas!