27 kwietnia
sobota
Zyty, Teofila, Felicji
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Opowieść wigilijna

Ocena: 0
3988

O tym miejscu mówią: „to mój dom”, choć trafili tu z postanowienia sądu dla nieletnich.

Dwa labradory biegające za ogrodzeniem Filii Młodzieżowego Ośrodka Wychowawczego Księży Orionistów – Centrum Edukacyjnego Trampolina I w Aninie, tylko sprawiają wrażenie „złych”. Zbliża się godzina piętnasta, chłopcy zaczynają wracać ze szkoły. Ich ośrodek nie ma nic ze sztywnej atmosfery placówki resocjalizacyjno-wychowawczej.

 

Zmieniłem się

– Spędzam tu szóste święta. Do rodzinnego domu nie chcę jechać. Tutaj czuję się bezpiecznie. Księdza Adama traktuję jak ojca i często tak się do niego zwracam. Tu jest mój dom i nikomu nie pozwolę powiedzieć złego słowa o tym miejscu – podkreśla Rafał. – Skoki, kradzieże, włamania, pobicia, ustawki – wychowałem się na takich grupach – opowiada. – Więc gdybym pojechał w rodzinne strony, pewnie bym popłynął i skończył w areszcie. To miejsce zmieniło mnie od a do z. Mogłem zacząć życie z nowo otwartą kartą – nie kryje dumy.

Rodzinna atmosfera – to chłopcy najczęściej podkreślają w rozmowach o domu w Aninie.

– Z innych ośrodków uciekałem, a tutaj jest inaczej – mówi Michał. Przyjechałem do Anina zagubiony, teraz czuję się jak w rodzinie. Zyskałem przyjaciół – podkreśla.

Opowieści chłopców pokazują, że ten dom wychowuje do samodzielności, pozwala odzyskać wiarę w siebie, popatrzeć z nadzieją w przyszłość.

– Uczymy się zarządzania czasem, począwszy od przygotowania się do szkoły na następny dzień. Wcześniej interesowałem się historią i mam nadzieję, że uda mi się dostać na studia – snuje plany Michał.

– W klasie mam najlepsze oceny, a przecież do ośrodka trafiłem z powodu wagarowania. I jeszcze odnalazłem drogę do Boga – dodaje Karol.

– Mogę chodzić do takiego liceum, do jakiego chciałem – opowiada Adrian, który w szkole znalazł się w grupie uczniów z najwyższą średnią – i rozwijam się nie tylko fizycznie, ale i duchowo. Wróciłem do dawnych zwyczajów chodzenia na Mszę św., modlenia się przed posiłkiem – dodaje.

Chłopcy wybierają jeden rodzaj zajęć jako hobby. – Wybrałem zajęcia taktyczne z wojskowości. Po maturze chciałbym pójść na Akademię Obrony Narodowej albo na WAT – dzieli się swoimi planami.

W ośrodku panuje zasada: „Zanim zaczniesz żądać od innych, daj innym coś od siebie”. – Jeśli gdzieś potrzebna jest pomoc wolontariusza, to się zgłaszam. Uwielbiam wolontariat, ludzie nam dziękują, ale my robimy to dlatego, że chcemy pomagać, tak nas tutaj nauczono – podkreśla Adrian.

Chłopcy sprzątali groby na Powązkach, pracowali przy projekcie koncertu o św. Maksymilianie, przygotowali i poprowadzili program przeciwdziałania przemocy „Ahoj Piraci” dla przedszkolaków, wyczyścili pomalowany sprayami mur i tablicę upamiętniającą rotmistrza Pileckiego, włączają się w dziesiątki akcji społecznych.

– Dużo rzeczy w życiu robiłem. Tutaj człowiek się naprostował – opowiada swoją historię Adrian. Do domu nie ma po co wracać. Mama postanowiła, że nie będzie już zabierać syna na przepustki. – Mój dom jest tutaj. Na każdego można liczyć, z każdym można porozmawiać: z naszym bratem orionistą, panią z kuchni, wychowawcami i z księdzem Adamem, który jest dyrektorem, ale ma z nami takie relacje, jak przyjaciel.

 

Relacje, relacje

– Do naszych ośrodków trafiają chłopcy w wieku 13-19 lat, z różnych części Polski, głównie ze ściany wschodniej, tzw. Polski B, na podstawie postanowienia Sądu Rejonowego – Wydziału Rodzinnego i Nieletnich – mówi ksiądz Adam Gołębiak, dyrektor ośrodka w Aninie. Przyczyną jest niechodzenie do szkoły, narkotyki, alkohol, kradzieże czy sprawy cięższego kalibru. Chłopcy pochodzą z różnych środowisk, niekiedy rodzice nie żyją czy są po rozwodzie, nieraz są pozbawieni praw rodzicielskich, przebywają w więzieniu, nadużywają alkoholu. Czy nastolatkowie mogą mieć inne życiorysy, kiedy rodzina źle funkcjonuje? Bywa, że niektórzy chłopcy mają dwa, trzy lata opóźnienia w szkole, czasami muszą uczyć się czytania ze zrozumieniem i tabliczki mnożenia.

– Zaniedbani środowiskowo, ale bardzo wrażliwi, zdolni, mający fantastyczne pasje i marzenia – podkreśla ksiądz dyrektor. – A my nacisk kładziemy na relacje i „obecność”. Jesteśmy z nimi, wykazujemy zainteresowanie ich problemami.

Chłopcy zwykle są tym zaskoczeni – tak po prostu ktoś pyta o zdrowie i nic nie potrzebuje?... Bywa, że mija dużo czasu, zanim się przekonają. – Nas interesuje ich życie, pomoc w znoszeniu ciężaru, który jest ich życiowym bagażem, kibicowanie ich sukcesom, bycie „po ich stronie”. Czasami musimy najpierw znieść ich obojętność czy nieraz raniące słowa. Obawiają się wejść w relacje przyjaźni, bo kieruje nimi lęk: „zaufam, popełnię jakiś błąd i zostanę odrzucony, więc lepiej nie ryzykować” – mówi ksiądz Gołębiak.

W placówce panuje zasada: „Ten dom jest Twój, cały dla Ciebie, ale i ty na ile możesz, jesteś cały dla domu”. Chłopcy sprzątają, robią pranie, pomagają w kuchni, dbają o ogród, wykonują wiele drobnych prac gospodarczych.

Łukasz Matera i Magdalena Krakowska, wychowawcy, mają w ośrodku specjalne role. – Jesteśmy tu jedyną parą wychowawców, tak by chłopcy mieli „coś” z ojca i matki, odzwierciedlenie naturalnych relacji.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 27 kwietnia

Sobota, IV Tydzień wielkanocny
Jeżeli trwacie w nauce mojej,
jesteście prawdziwie moimi uczniami i poznacie prawdę.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 14, 7-14
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)


ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter