26 kwietnia
piątek
Marzeny, Klaudiusza, Marii
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Pomyłka - probówka - paradoks

Ocena: 0
2617
Jakie będą skutki zapłodnienia niewłaściwej komórki jajowej w jednej z polskich klinik in vitro? W mediach nie milkną pytania i spekulacje: oto w trakcie procedury zapłodnienia pozaustrojowego metodą in vitro na terenie Laboratorium Wspomaganego Rozrodu w Policach prawdopodobnie doszło do pomyłki. Jedna z pacjentek, po przeprowadzeniu dodatkowych badań, uzyskała informację, że urodziła nie swoje dziecko. Kolejne depesze wskazywały, że ojcem dziecka jest mąż owej kobiety. Dziecko, z racji złego stanu, znajduje się pod opieką jednego z warszawskich instytutów.

Resort zdrowia zlecił kontrolę, której efekty doprowadziły do wypowiedzenia umowy klinice. Chodzi o umowę na świadczenie usług prokreacyjnych finansowanych z rządowego Programu leczenia niepłodności metodą in vitro. Ministerstwo powiadomiło o stwierdzonych nieprawidłowościach prokuraturę.

Z początku śledczy ze Szczecina odmówili podjęcia dalszych działań. Inne zdanie miał jednak prokurator generalny Andrzej Seremet, który wskazując na wyjątkowość sytuacji, zdecydował się przeanalizować sprawę. Jego zdaniem istnieje możliwość postawienia personelowi zarzutów związanych z nienależytym objęciem troską medyczną osób pozostających pod jego opieką, co skutkować mogło narażeniem ich na utratę zdrowia.


Paradoks

Jak wskazuje kodeks rodzinny i opiekuńczy, „Matką dziecka jest kobieta, która je urodziła”. Polskie przepisy nie odnoszą się w tym miejscu do jakichkolwiek wyjątków.

W polskim prawie istnieje możliwość „zaprzeczenia macierzyństwa”. Jest to jednak możliwe wyłącznie w odniesieniu do sytuacji związanych np. z adopcją lub mylnym oznaczeniem w szpitalu narodzonego dziecka. Tutaj sytuację komplikuje fakt, że mąż kobiety, która urodziła dziecko, jest dawcą plemnika użytego do zabiegu. Tak więc w tym wypadku nie można wyprzeć się ojcostwa. Wspomniany kodeks rodzinny wskazuje, że „nie jest [wyparcie się] dopuszczalne, jeżeli dziecko zostało poczęte w następstwie zabiegu medycznego, na który mąż matki wyraził zgodę”.

Jak się okazuje, dotarcie do biologicznej matki dziecka może być niemożliwe. Kobieta, która przekazała klinice komórkę jajową, ma status dawcy anonimowego. Owa anonimowość w programach donacji, a więc przekazania komórek rozrodczych, jest gwarantowana przez klinikę in vitro i najczęściej potwierdzana pisemnymi oświadczeniami. Jeśli tajemnica zostanie ujawniona, kobieta ma prawo zaskarżyć klinikę za niedotrzymanie zawartej umowy.

Chora sprzeczność

Kolejne wypowiedzi licznych ekspertów są w istocie sprzeczne. Ministerstwo Zdrowia, krytykujące szczecińskich embriologów, jednocześnie w promowanym przez siebie resortowym projekcie Ustawy o leczeniu niepłodności wskazywało na zasadność akceptacji metody, jaką jest tzw. adopcja prenatalna. Mowa o procedurze przyjęcia przez kobietę do własnego organizmu obcego biologicznie zarodka. Podobne propozycje stanowią w zasadzie pełną akceptację działań skutkujących komplikacją polskich standardów prawa rodzinnego. Kodeks rodzinny i opiekuńczy w swoich zapisach wprost odnosi się do zjawisk o charakterze biologicznym.

Zapewne sytuacja w Policach jest bardziej skomplikowana. Kobieta nagle dowiedziała się, że urodziła nie swoje dziecko. Czemu jednak ministerstwo zdecydowało się skierować sprawę do prokuratury? Czyje zdrowie i życie było narażone na szkodę, skoro przy kolejnych okazjach liczni polscy urzędnicy i politycy wskazują, że dziecko przed narodzeniem nie podlega ochronie prawnej? Czy zatem metoda in vitro w tym przypadku była wyjątkowa? Być może była niebezpieczna?

Idą zmiany

Pod koniec stycznia pojawiła się informacja, zgodnie z którą polski rząd ma zająć się ostatecznie ministerialnym projektem ustawy w sprawie in vitro. Jak się okazało, resort zdrowia nie uwzględnił żadnego z licznych krytycznych wniosków, jakie zgłaszali zarówno zwolennicy, jak i przeciwnicy omawianej metody. Szczecińska sytuacja sprawiła, że część środowisk zaczęła wskazywać na konieczność szybszego uchwalenia prawa w zakresie wspomaganego rozrodu. Profesor Paweł Łuków, członek Komitetu Bioetyki PAN, w wypowiedzi dla PAP stwierdza, że „ta sytuacja powinna być potraktowana jako argument, który przemawia za tym, żeby w końcu sprawę uregulować ustawowo, bo wówczas będzie bardzo wyraźna podstawa prawna”. Czy jednak prawo jest w stanie zlikwidować paradoksy, które tworzą się przy okazji każdego z zabiegów in vitro? Rząd krytykujący lekarzy za prawdopodobny błąd sam zachęca do uchwalenia prawa, na podstawie którego dziecko nie będzie miało możliwości poznania własnych rodziców.

W ministerialnym projekcie – przypomnijmy – istnieje możliwość starania się o dziecko przez de facto związki partnerskie. Działania takie wprost naruszają prawo dziecka do tożsamości oraz wychowania w rodzinie. Wydaje się, że nie prawo jest wadliwe, lecz żądza ludzi chcących zapanować nad naturą. In vitro, o czym zapomina się w dyskusjach, to eksperyment. Nie znamy nie tylko jego konsekwencji medycznych, ale – co pokazuje najnowsza sytuacja – także społecznych.

Błażej Kmieciak
Autor jest socjologiem prawa, pedagogiem specjalnym oraz bioetykiem, współpracuje z Instytutem na Rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris
Idziemy nr 7 (490), 15 lutego 2015 r.


PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 25 kwietnia

Czwartek, IV Tydzień wielkanocny
Święto św. Marka, ewangelisty
My głosimy Chrystusa ukrzyżowanego,
który jest mocą i mądrością Bożą.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): Mk 16, 15-20
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)


ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter