Romańska perła
O takich świątyniach słusznie mówi się: unikat! Żeby się nią zachwycić, wystarczy zobaczyć jej wielkość i urodę, wejść do środka, oprzeć się o te same, co ponad osiem wieków temu, mury z kamienia polnego, wapienia i granitu. Trzynawowa, bez transeptu, zamknięta trzema absydami. Sakralna i warowna – co odzwierciedla plan świątyni, do której wchodzi się z boku: w środku jest ona jakby podzielona na część zachodnią, poświęconą Bogu, gdzie podczas zjazdów siedziało duchowieństwo z arcybiskupami na czele, i na wschodnią „część służącą państwu”, gdzie na tronie siedział król. Na górze zaś znajdują się empory, gdzie zasiadało rycerstwo i posłowie. Świątynia ma do tego okrągłe wieże obronne na wschodzie, a po zachodniej stronie – wieże kościelne na planie kwadratu.
Wnętrze: widok na stronę wschodnią, „państwową”
Zachodnią stronę zamyka absyda z XII-wiecznym malowidłem Jezusa Pantokratora i fresk przedstawiający postaci biblijne. Ich sekwencja pokrywa się w pełni z sekwencją postaci pojawiających się w powstałej sporo później „Bogurodzicy”. Podobnie jest z portalem nad głównym, północnym wejściem do świątyni, przedstawiającym Matkę Bożą i Jezusa na Jej kolanach: przedstawienie piety pojawi się w Niemczech dopiero w I poł. XIV w. – Być może były inspiracją do powstania tych i innych dzieł – zastanawia się ks. Nowak. Przy portalu archiwolty otaczają tympanon z elementami roślinnymi i zwierzęcymi. Uderza prostota i brak przeładowania płaskorzeźbami.
W podziemiach jest dziewięć katakumb. Zbadane są dotąd dwie. W jednej z nich spoczywa abp Janik. Znaleziono przy nim wędrowny kielich św. Wojciecha – dar dla benedyktynów łęczyckich, Jak przypuszcza wielu historyków, przyszły męczennik przybył do Łęczycy w 997 r. Dziś kielich należy do zbiorów Muzeum Zamku w Łęczycy.
– W świątyni znajdziemy także m.in. niszę z kamienną, prawdopodobnie XIV-wieczną chrzcielnicą kielichową, z najstarszą w Polsce miedzianą kopułą stożkową z inskrypcjami Waregów – skandynawskich wikingów, którzy musieli tu przybyć. A w mensie ołtarzowej znajdują się relikwie św. Wojciecha. Były tu także od 1346 r. czczone przez Polaków relikwie patrona archikolegiaty, św. Aleksego. Niestety, w 1475 r. strawił je – wraz z ówczesnym wyposażeniem kościoła i skarbcem – wielki pożar. Teraz znowu wprowadzimy do archikolegiaty relikwie św. Aleksego (patrz: nasza okładka) – zapowiada proboszcz i zaprasza na 17 lipca.
Druga Łęczyca
Oczywiście archikolegiata to nie cała historia Łęczycy, chociaż z nią nic się tu równać nie może. Przy świątyni musiała powstać infrastruktura: pałac biskupi, miejsce dla księcia... Ze względu na podmokły teren, na którym stoi archikolegiata, Łęczyca nie obudowywała się wokół niej, lecz inwestowano w rozwój grodziska. Dalej poszedł Kazimierz Wielki, który porzucił gród i w XIV w. na drugim brzegu Bzury, ok. 2 km na północny zachód, wzniósł zamek. – Odtąd Łęczyca zaczęła się rozbudowywać wokół zamku. To na zamek przyjeżdżał Władysław Jagiełło, gdzie przygotowywał bitwę grunwaldzką. To na zamku przyjmował poselstwa krzyżackie i gościł arcybiskupów gnieźnieńskich, podobnie jak późniejsi królowie. Jednak z wydarzeniami państwowymi i religijnymi w archikolegiacie nic się pod względem doniosłości historycznej równać nie może – kończy prof. Grygiel.
Warto te wydarzenia i łęczycką kolebkę polskości poznawać. Warto Łęczycę odwiedzić, zachwycić się i zasmakować historii Polski u jej źródeł.
WARTO ZOBACZYĆ w Łęczycy oprócz archikolegiaty:
• grodzisko z VI/VII w. ze skansenem etnograficznym;
• zamek Kazimierza Wielkiego z działającym w nim muzeum;
• zachowane we fragmentach XIV-wieczne mury obronne.
Radek Molenda |