29 kwietnia
poniedziałek
Rity, Katarzyny, Boguslawa
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

W cieniu Eboli

Ocena: 0
4452


Jak epidemia w kraju wpływa na lokalną społeczność? Czy ludzie stosują na co dzień zalecane środki prewencyjne?

Zwiększyły się ceny. Nieznacznie, ale da się to zauważyć, szczególnie na sprowadzanych produktach. Niestety, ludzie często lekceważą wszystkie zasady. Związane jest to bezpośrednio z kulturą i mentalnością. Ludzie mówią o tym, że nie można się dotykać. Lansuje się hasła, które łatwo zapamiętać jak zasada ABC (Avoid Body Contact – unikaj kontaktu cielesnego), a codziennie nadal można zobaczyć ludzi trzymających się za rękę czy dotykających się na bazarach. Na targowiskach nadal nie ma żadnej higieny. Teoretycznie przewidziane są wielkie kary finansowe i więzienie dla tych, co mówią, że nie ma Eboli, ale nadal wielu ludzi w to nie wierzy. Są punkty kontrolne, gdzie mierzy się temperaturę – a każdy wie, że za 1 USD można przejść kontrolę. Nie wspomnę już o taxi motorowym, gdzie każdy każdego dotyka i że w ten sposób wielu ludzi zostało zarażonych. Ale otrzymane podczas trzech dni „zamkniętych” mydło niektórzy wyrzucali do toalet, mówiąc, że przez nie można się zarazić. Ludzie, którzy mają temperaturę boją się i nikomu nic nie mówią. Często uciekają do innego miasta oczywiście używając publicznego transportu. Ktoś powiedział, że podobno 24 grudnia Ebola ma się skończyć i juz wielu zaczęło w to wierzyć organizując tańce na ulicach.

Są też inne problemy: każdy z temperaturą jest teraz podejrzewany o Ebolę. W szpitalach odmawia się pomocy ludziom chorym, bo może mają Ebolę. Nie robi się żadnych zabiegów i operacji z tego samego powodu. A że wszelkie sprawy administracyjno – formalne w SL są na niskim poziomie, to nikt tak naprawdę nie wie ilu ludzi umiera i z jakiego powodu. Sam się zastanawiam, jak wielu ludzi zmarło np. na malarię bojąc się wyjawić komukolwiek, że mają temperaturę czy inne objawy tej choroby. Zaznaczam, że nie jestem specjalistą w tej dziedzinie więc mogę się mylić, ale takie są moje spostrzeżenia.


Czy misjonarze w Kambii biorą aktywny udział w walce z Ebolą?

Przede wszystkim staramy się przestrzegać wszystkich obowiązujących zasad profilaktycznych. Uczulamy wszystkich parafian, szczególnie naszych pracowników, na konieczność zachowywania zasad higieny. Za pieniądze otrzymane od kleryków z Urli zorganizowaliśmy kilka tygodni temu akcję rozdawania mydeł naszym parafianom i chcemy tę akcję powtórzyć. Naśladując wszystkie budynki rządowe, zakupiliśmy wiadra z kranikami, przynosimy chlor z miejscowego szpitala i wystawiamy przed kościołem i kaplicami, aby każdy mógł umyć ręce przed Mszą Świętą. Pieniądze od kleryków chcemy przeznaczyć na różne drobne akcje wspierające walkę z Ebolą czy też drobną pomoc medyczną dla potrzebujących.


Jaka jest teraz sytuacja w kościołach? Czy ze względu na epidemię ludzie nie boją się gromadzić na modlitwie?


Wręcz przeciwnie. W SL, podobnie jak w Polsce, a może i na całym świecie, ludzie kierują się zasadą, że „jak trwoga to do Boga”. Obserwujemy wzrost liczby ludzi przychodzących do kościoła o co najmniej 50 proc., a na mszach codziennych nawet o 100 proc. i więcej. Wielu do kościoła powraca, wielu jest nowych. Można zatem powiedzieć, że Ebola jest pewną szansą duszpasterską i trzeba postawić sobie pytanie co zrobić, żeby tych ludzi w kościele zatrzymać.


Jak Ksiądz patrzy na sytuację, w której się znalazł? Czy myślał Ksiądz np. o wyjeździe?

Zagrożenie Ebolą jest i z pewnością będzie się utrzymywało jeszcze dłuższy czas. Nie jest na tyle duże, żeby stąd wyjeżdżać i nawet nikt z nas o tym nie myśli. Z pewnością trzeba uważać i nie bagatelizować ani żadnych zasad profilaktyki, ani symptomów jakiejkolwiek choroby. Można powiedzieć, że mamy przedłużone wakacje: żadnych szkół, wyjazdów do Freetown czy Makeni. Wykorzystujemy ten czas na jakieś remonty, porządkowanie spraw biurowo-administracyjnych, a także większe zaangażowanie duszpasterskie. Na nudę i brak zajęć z pewnością nie narzekamy. Prosimy o modlitwę za nas, za naszych parafian i za całe Sierra Leone o uchronienie nas od widma choroby. Teraz chyba to jest najbardziej potrzebne.

rozmawiała Katarzyna Wróblewska
fot. Irena Świerdzewska/Idziemy

Idziemy nr 42 (474), 19 października 2014 r.



PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter