29 kwietnia
poniedziałek
Rity, Katarzyny, Boguslawa
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

W Górze Kalwarii

Ocena: 0
3058
Pan Henryk Prajs ma tyle lat, że już z tego powodu jestem zaszczycona, iż mogę o nim pisać. A cóż dopiero cieszyć się jego życzliwością!
W jego wieku nie wychodzi się z domu tak często, zwłaszcza w zimie, toteż na 98. urodziny, kilkanaście dni temu, przyjechali do niego goście, jak mówi, po prawnukach najmilsi: chłopaki w mundurach, w czapkach z żółtym otokiem – takich, jaką on nosił w wojsku w młodości, bagatela, osiemdziesiąt lat temu.

Bo jak go wzięli do wojska, to do kawalerii!! Co to była za przyjemność przyjechać do domu i paradować w tym mundurze! – Jak oni tu na mnie wszyscy patrzyli – rozrzewnia się pan Henryk, dzisiaj chluba Góry Kalwarii, ale wtedy drobny chudy młodziak, krawiecki uczeń z żydowskiego warsztatu. A tu proszę: w szwoleżerach!

– Bo w kawalerii fajnie jest, fajnie jest – śpiewa pan Henryk na dowód – kto nie służy, temu żal!

Dla chłopaków ze Szwadronu Honorowego 3. Pułku Szwoleżerów Mazowieckich im. płk. J.H. Kozietulskiego pan Henryk Prajs jest nie tylko ostatnim żyjącym szwoleżerem tamtego przedwojennego pułku. Jest też najlepszym z możliwych wprowadzeniem do dialogu polsko-żydowskiego, z którego zinstytucjonalizowania niektórzy z nich nawet nie zdają sobie sprawy. Dzień spędzony z panem Henrykiem jest dla nich poniekąd ich własnym dniem judaizmu. O tym oficjalnym, 17 stycznia, może nawet nie wiedzą. Ale dialog życia, wśród zwyczajnych ludzi, ma siłę nie mniejszą.

W Górze Kalwarii, gdzie jubilat się urodził – podobnie jak jego ojciec i dziadek – jego rodzina obecna jest od połowy XIX wieku, bo pradziadkowie pana Henryka sprowadzili się tutaj już w 1851-1852 roku. A była to wtedy miejscowość sławna, bo religie z powodzeniem nie tylko trwały tu obok siebie, ale żyły w pełnym rozkwicie; od roku 1670 do początków XIX wieku miasto nazywało się Nową Jerozolimą. Choć Żydzi mogli się w mieście osiedlać dopiero od 1802 roku, powstał tu słynny dwór cadyków założony przez Icchaka Meira Altera. Pan Henryk do dziś pamięta, że na główne święta żydowskie do Ger, bo tak nazywali Żydzi to miasto, przyjeżdżało nawet i dwa-trzy tysiące ludzi.

We wrześniu 1939 roku, w bardzo trudnych okolicznościach bitwy pod Olszewem, pan Henryk zostaje ciężko ranny, ląduje na moment w Białymstoku, zaraz potem zajętym przez Sowietów, decyduje się na ucieczkę i w końcu wraca do domu. Jeszcze wtedy istniejącego. W maju 1940 roku Niemcy zamykają ludność żydowską w getcie, szwoleżer zaczyna myśleć nad ucieczką. Ani mama, ani nikt z rodzeństwa nie chce ryzykować, wolą zostać na miejscu. Pan Henryk nie odchodzi daleko, będzie przechowywany dosłownie w okolicy: w Rozniszewie, Podwierzbiu, Ostrowie przez wiele, wiele rodzin, wśród nich Cwalów, Wdowiaków, Pokorskich. Po wojnie wystąpi o tytuły Sprawiedliwego wśród Narodów Świata dla nich. W swojej 36-osobowej rodzinie będzie jedynym ocalonym. Pojedzie w odwiedziny do Ameryki i do Izraela. I wróci do Góry Kalwarii.

Barbara Sułek-Kowalska
Idziemy nr 3 (486), 18 stycznia 2015 r.


PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 27 kwietnia

Sobota, IV Tydzień wielkanocny
Jeżeli trwacie w nauce mojej,
jesteście prawdziwie moimi uczniami i poznacie prawdę.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 14, 7-14
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)


ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter