Szybko więc zdecydowano o powtarzaniu akcji corocznie na święta Bożego Narodzenia, już w sposób zorganizowany – z wcześniejszym rozpoznaniem potrzeb, listą rodzin i rzeczy im potrzebnych.
– Tę listę wrzuciliśmy do internetu i każdy, kto miał szeroko otwarte dla innych serce, mógł wybrać, komu decyduje się pomóc. Sami też szukaliśmy w różnych firmach, kto i co może ofiarować. A że prezenty składa się pod choinką, tę naszą stronę nazwaliśmy Wirtualną Choinką. Od razu też nawiązała się współpraca z Caritas, która bardzo pomaga nam logistycznie – mówią opiekujący się od początku akcją Artur Kołaczek, Katarzyna Rudnicka i moderator Domowego Kościoła w diecezji warszawsko-praskiej ks. Piotr Urbanowski. A otacza ich corocznie prawdziwa armia Świętych Mikołajów.
Pomoc jest kierowana do najbiedniejszych rodzin i dzieci, których listy przygotowano na podstawie wywiadów w szkolnych i parafialnych kołach Caritas. Jak co roku prezenty dostanie także kilkadziesięcioro dzieci z Ukrainy. Jednak prezentem głównym w tym roku – ze względu na olbrzymie zapotrzebowanie w rodzinach, dosłownie walczących o przetrwanie zimy – jest węgiel. – Przelew 50 zł będzie równoznaczny z zakupem 80 kg węgla. Wierzę, że uda nam się zebrać 100 ton. Rok temu była to „tylko” jedna z propozycji, a udało się zebrać 18 ton – tłumaczy Artur. I on, i inni zaangażowani w Wirtualną Choinkę nauczyli się być optymistami. Co roku ilość prezentów do „wzięcia”, przygotowania i położenia pod Wirtualną Choinką rośnie. I co roku niemal wszystkie prezenty znajdują swoich Mikołajów.
– Zaskakuje nas z jednej strony dojmująca bieda ludzka, która dzieje się często tuż obok nas, a z drugiej ludzka ofiarność, która zachęca, by stawiać sobie coraz większe cele, ufać Bożej Opatrzności i oczekiwać nieoczekiwanego – mówią. I jak z rękawa sypią przykładami. – Gdy w 2010 r. zbieraliśmy sprzęt do wyposażenia zniszczonych powodzią domów, znalazł się człowiek, który chciał sprezentować kozę. Byliśmy zmieszani i chcieliśmy odmówić, a to była koza do ogrzewania mieszkania. I to był najlepszy prezent, jaki mogliśmy wtedy komuś dać – wspomina ks. Urbanowski.
Potrzebne są prezenty małe i wielkie. – Czasami jest to ubranie, blok rysunkowy, tornister, a czasami MP4, tablet czy bluza Adidasa. I to także rozumiemy, bo nieraz wszystkie dzieci w klasie już te rzeczy mają, a jedno dziecko nie. Wiemy z doświadczenia, że dzieci nie nadużywają hojności Mikołajów – tłumaczy Katarzyna.
Na większe prezenty dla potrzebujących rodzin, takie jak pralka, bojler czy lodówka, często składają się całe rodziny. – Czasem jest to zbiórka wśród znajomych, kolegów w pracy, wśród sąsiadów z piętra w bloku. Ofiarność ludzka przejawia się na najróżniejsze sposoby, nieustannie nas zaskakuje i zachwyca – mówi Artur. – Kiedyś znalazł się Święty Mikołaj pracujący w ubezpieczeniach. I zamiast podarunku rzeczowego ofiarował ubezpieczenie kilku spośród rodzin dotkniętych powodzią lub pożarem – wspomina. – W zeszłym roku wspieraliśmy rodzinę, która musiała wyremontować dom. Zakończyliśmy zbieranie, rozwieźliśmy prezenty, a w styczniu odezwała się pani, która pamiętała, że wśród potrzeb tej rodziny było 16 m kw. paneli podłogowych. Napisała do nas, wypytując, jakich dokładnie paneli ta rodzina potrzebuje, i przepraszając, że po terminie, ale wcześniej nie miała środków – wspomina Katarzyna.
Wirtualna Choinka przekonuje, że Świętym Mikołajem może być każdy, niezależnie od posiadanych środków. – Pamiętam sytuację, gdy prezent dostała rodzina Mikołajów. Myśleli, że pomylono nadawcę z odbiorcą, a okazało się, że także o ich potrzebach pomyślał – inny – Mikołaj. I podzielili się jeszcze tą paczką z inną rodziną – mówi Katarzyna.
Mikołaje zgodnie twierdzą, że – jak śpiewa „Arka Noego”, promując tegoroczną Wirtualną Choinkę – „cieszą się wszyscy, którzy dostają, a jeszcze bardziej Ci, którzy dają”.
Wirtualna Choinka stoi na stronie www.wirtualnachoinka.net. Ze względu na konieczność dostarczenia prezentów przed wigilią Bożego Narodzenia akcja trwa tylko do 17 grudnia.
Radek Molenda |