29 kwietnia
poniedziałek
Rity, Katarzyny, Boguslawa
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Żeby kochać, nie trzeba urodzić

Ocena: 0
5349
– Najpierw tuląc go do snu, kiedy miał zaledwie parę miesięcy, opowiadałam mu, jak to się stało, że się odnaleźliśmy. Potem, kiedy miał 2–3 latka, zaczęłam mu opowiadać – zupełnie naturalnie przed snem – że ja go nie urodziłam, że byłam chora, a urodziła go pani, ale dodałam również, że bardzo długo się o niego modliliśmy i Pan Bóg wybrał go i przeznaczył na to, żeby był naszym synkiem – opowiada wzruszona mama. – A dzisiaj, kiedy ma już 7 lat, przyjmuje ten fakt zupełnie naturalnie. Kiedy chce coś więcej wiedzieć, to pyta, a ja w sposób jak najbardziej przystępny staram się wszystko mu wytłumaczyć. Przede wszystkim wie, że jest naszym wyczekanym, wymodlonym, wspaniałym i kochanym synkiem.

– Kubuś skradł serca nas wszystkich, babć i dziadków od razu – mówi – dalszej rodziny chyba też, choć nigdy się nad tym nie zastanawiałam. Kuba to pogodne, wesołe i uśmiechnięte dziecko. Umie oczarować swoimi szczerzącymi się ząbkami i pięknymi oczami. Jest dzieckiem bardzo kontaktowym, więc wszystko było naturalne.

Ale nie wszystko było takie proste. Kiedy na rozprawie sędzia zapytała: „A co, jak się wam urodzi własne dziecko”, odpowiedzieli, że to niemożliwe. Lekarze nieraz przecież zapewniali ich o tym. Wykorzystali wszelkie dopuszczane przez siebie ludzkie i chrześcijańskie możliwości.

– Lekarze mówili, że według nich in vitro to jedyna droga, ale my się nie zgodziliśmy. A poza tym – powiedzieliśmy na rozprawie – już mamy dziecko i to jest dla nas teraz najważniejsze. Chcemy synka kochać, być z nim i chcemy być razem szczęśliwi.


Cud od Boga

I nagle ciąża.

– Było z tym dużo zamieszania. Po pierwsze – szok i fakt późnego jej wykrycia. Dowiedziałam się o niej w dziesiątym tygodniu, a ciąża od początku była zagrożona. Brałam pod uwagę różne możliwości spóźniania się miesiączki, ale nigdy nie pomyślałabym, że to ciąża. Jakim cudem? – Magda do dziś pamięta swoje zdumienie i to nawet, że na początku potęgowały się w niej uczucia złości i zdezorientowania.

– Właściwie trudno nazwać mi stan, w którym się wtedy znajdowałam, ale fakt był taki, że się tego nie spodziewałam. Przez chwilę nawet byłam zła na Pana Boga, że jak się już poukładało nasze życie, to mogłoby tak zostać ułożone choć przez chwilę, a nie znowu jakieś zmiany. Nie przyzwyczajałam się do tej ciąży, bo skoro była zagrożona i skoro z pierwszej nic nie wyszło, to czemu teraz miałoby być inaczej. Stwierdziłam, że opieka nad Kubusiem jest dla mnie czymś tak niesamowitym, że nie mam czasu zastanawiać się nad tą ciążą i tak jak miałam leżeć, odpoczywać i uważać – to chodziłam na spacery, nosiłam Kubę oraz w pełni cieszyłam się macierzyństwem i ani dnia nie spędziłam w łóżku z nogami zawieszonymi na lampę.

– Po drugie, mijał właśnie szesnasty tydzień ciąży, za miesiąc miałam wracać do pracy po urlopie macierzyńskim, a tu nie wiadomo, co robić. Wokoło nikt nic nie wiedział poza mężem i rodzicami. Lekarz mówił, że płód rozwija się prawidłowo, że wszystko jest na dobrej drodze i wygląda na to, że ciąża się utrzyma, ale „mam dalej leżeć”. Ani dnia nie spędziłam w łóżku. Moje zdziwienie przeszło najśmielsze oczekiwania. A kiedy dowiedzieliśmy się, że to będzie nasz drugi syn, byłam w takim szoku, że nie potrafiłam się pozbierać. Ponoć ciąża chłopięca jest trudniejsza do donoszenia – dlatego moje zdziwienie było totalne.

Po trzecie: czterdziesty tydzień ciąży, syn Bartek, waga 3970 i długość 57 cm – poród przez cesarskie cięcie. Urodzony też w środę i też o 8.50!

– Teraz, z perspektywy czasu, wiem, że to cud od Boga. Tylko nie wiem, czym sobie na te dwa nasze cuda zasłużyliśmy! Mamy wiele szczęścia i radości z tych naszych dwóch cudownych i kochanych chłopaków – mówi Magda.

A co z kobietami, które podejmują procedurę in vitro, a później, gdy dowiadują się, że dziecko jest poważnie chore, chcą usunąć ciążę?

– Nie chciałabym nikogo oceniać ze względu na to, że jesteśmy animatorami ruchu Spotkania Małżeńskie. Jedną z zasad dialogu, jaką posługuję się w kontaktach z innymi ludźmi, jest zasada pierwszeństwa rozumienia przed ocenianiem. Łatwo jest osądzić drugiego człowieka, ale przeprosić go za krzywdy w ten sposób wyrządzone – jest już gorzej. W myśl mojego sumienia nie podjęłabym decyzji o aborcji, więc dla mnie sprawa jest jasna.


Barbara Wiśniowska
fot. Barbara Solecka
Idziemy nr 12 (495), 22 marca 2015 r.


PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 27 kwietnia

Sobota, IV Tydzień wielkanocny
Jeżeli trwacie w nauce mojej,
jesteście prawdziwie moimi uczniami i poznacie prawdę.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 14, 7-14
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)


ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter