Powoli, ale konsekwentnie odliczamy czas do letnich igrzysk olimpijskich w Paryżu.
fot. PAP/Adam WarżawaW najbliższych miesiącach w rozmowach między kibicami temat ten będzie zajmował coraz więcej miejsca. Zanim to jednak nastąpi, chciałem spojrzeć w jeszcze odleglejszą przyszłość, aż do zimowych igrzysk w 2026 r. Okazja jest dobra, bo za chwilę będzie finiszował obecny sezon zimowy. Z polskiej perspektywy przyniósł on kilka powodów do optymizmu. Nie zamierzam oczywiście pompować balonika. Warto jednak zwrócić uwagę, ile dobrego wydarzyło się w łyżwiarstwie szybkim. Biało-czerwoni najpierw zdobyli trzy medale mistrzostw Europy na dystansach w Heerenveen. Później nasi reprezentanci dwa razy stawali na podium w Calgary, przy okazji mistrzostw świata na dystansach. Wprawdzie nie wszystkie konkurencje, w których odnieśliśmy sukcesy, znajdą się w programie igrzysk, jest jednak szansa, że panczenistki i panczeniści za dwa lata będą jeszcze bliżej światowej czołówki.
Najlepsze łyżwiarki będzie goniła także Kaja Ziomek, która po tym, jak została mamą, bardzo chciałaby powalczyć o olimpijski sukces. Jak sama przyznaje, po urodzeniu Tosi ma jeszcze więcej zapału do pracy. Ciężkich treningów i wyzwań nie boją się również nasze biathlonistki. One mają za sobą sezon, w którym udowodniły, że potrafią zrobić progres. Pod okiem trenera Tobiasa Torgersena najbardziej rozwinęła się Natalia Sidorowicz. Udane starty miała też jednak Joanna Jakieła, a ostatniego słowa nie powiedziała jeszcze Anna Mąka. Po ciężkiej kontuzji wraca do reprezentacji również Kamila Żuk. Była mistrzyni świata juniorek straciła większą część sezonu. I chociaż miała chwilę zwątpienia, to jest przekonana o jednym: czas rehabilitacji bardzo jej pomógł. Kamila przepracowała w głowie pewne tematy i, jak sama mówi, dzięki temu wrócił głód sportu, a wraz z nim głód sukcesów.
Nasze biathlonistki o medalach mogą dziś tylko marzyć. Jeśli jednak będą szły wyznaczoną ścieżką, to kto wie, czy za dwa lata nie sprawią nam wszystkim superprzyjemnej niespodzianki. Na przykład w rywalizacji sztafet. O tym, że w tej konkurencji sukces jest możliwy, przekonały się same podczas tegorocznych mistrzostw świata – Polki zajęły szóste miejsce.
Na koniec zostawiłem wątek nieco smutniejszy: skoczkowie narciarscy. Dla fanów naszej reprezentacji była to niezwykle trudna zima. Mijał tydzień za tygodniem, a Kamil Stoch, Dawid Kubacki i Piotr Żyła wciąż szukali dobrej formy. Chwilami aż trudno było uwierzyć w to, co się działo. Polacy nie tylko nie potrafili wskoczyć na podium. W niektórych konkursach mieli problemy, by znaleźć się w drugiej serii. Wyglądało to źle, a właściwie bardzo źle. Niepokojące jest to, że trudno szukać oznak zmian na lepsze. Kolejne lata mogą być równie trudne, a to oznacza kłopoty na igrzyskach we Włoszech. Dlatego przyszłość oglądana z wysokości belki startowej na skoczni na pewno nie rysuje się dla Polaków w różowych barwach.