Od czasu tamtych spotkań minęło już bardzo wiele lat. I coraz częściej do mnie dociera, że moi synowie już nie będą musieli wspomagać koleżanek na szkolnych boiskach. Bo dziewczyny coraz chętniej i skuteczniej same zajmują się futbolem. Kiedyś była to fanaberia, dziś jest to sytuacja coraz bardziej powszechna. A mógłbym wręcz napisać, że jest to norma. I uśmiech politowania już nie pojawia się na męskich obliczach tak, jak to dawniej bywało. Na lekceważenie też nie ma miejsca.
Przy okazji kolejnej edycji Turnieju Orlika sporo rozmawiałem z trenerami oraz opiekunami drużyn dziewczęcych. I główny wniosek jest jeden – w młodszych grupach, dopóki chłopcy nie uzyskają przewagi fizycznej, to dziewczyny często radzą sobie lepiej. Bo chętnie się uczą i trudniej je złamać. Nawet w beznadziejnych sytuacjach się nie poddają i walczą. W trakcie rozegranych na Bemowie ogólnopolskich finałów orlikowego turnieju poziom wielu spotkań bardzo zaskakiwał. Świetnie radziły sobie nie tylko ekipy z Gorzowa Wielkopolskiego czy warszawskiej Pragi, które mają wsparcie w postaci poważnych klubów. Bardzo dobrze byli przygotowani też inni. Aż się serce radowało, gdy młode piłkarki pokazywały swoje naprawdę niemałe umiejętności. To jest dobry znak. Piłka nożna kobiet w naszym kraju rośnie w siłę!
Kolejnym tego przykładem są tegoroczne występy Medyka Konin. Najlepsza polska drużyna była bliska awansu do najlepszej szesnastki Ligi Mistrzyń. Tym razem się nie udało, ale Europa zapamiętała drużynę z Wielkopolski. Tak jak od lat pamięta nazwisko Pajor, Ewa Pajor. Kiedyś gwiazda naszej reprezentacji do lat siedemnastu, obecnie coraz pewniej wkracza w świat dorosłej piłki. Ewa była jedną z ambasadorek Turnieju Orlika. Zaczynała kopać w gorszych warunkach. Dlatego wierzę, że jej naśladowczynie, mając lepszą opiekę i większe możliwości dbania o swoje talenty, już wkrótce sprawią, że polska piłka w wydaniu kobiecym będzie jeszcze skuteczniejsza i piękniejsza.
Mariusz Jankowski |