Miłosierdzie nielimitowane
– Moja operacja zakończyła się w Godzinie Miłosierdzia. Następnego dnia rano zobaczyłam, że w sali, w której mnie położono, wisi kalendarz, a w nim zdjęcie Jana Pawła II w takim samym geście wzniesionych rąk jak na obrazku, który służył mi do modlitwy – wspomina Joanna. Po chwili przyszła lekarka z informacją, że Gloria przeżyła noc. – Pojawiły się pierwsze kropelki moczu, co oznaczało, że ma przynajmniej jedną nerkę i pęcherz. Oddychała samodzielnie, co było niesamowite u dziecka, które ważyło 86 dekagramów i przyszło na świat o trzy miesiące za wcześnie – wymienia Joanna. Lekarka stwierdziła, że od mieszczącego się w dłoni noworodka bije niezwykła chęć życia. – Zdałam sobie sprawę, że stał się cud. I wiedziałam, komu mam za ten cud dziękować – mówi Joanna.Najważniejszą terapią jest ufna modlitwa - mówią rodzice
Gloria Maria dwa miesiące przeleżała w inkubatorze. – Kiedy 8 września, w Święto Narodzenia NMP, zabieraliśmy ją do domu, dowiedzieliśmy się od lekarza, że na pewno nie będzie dzieckiem prawidłowo rozwijającym się – mówi Joanna. W organizmie dziewczynki nastąpiło bowiem wiele uszkodzeń, które miały rzutować na jej dalsze życie. – Najważniejsze było jednak, że Gloria jest z nami. A to, w jakim będzie stanie, powierzyliśmy Panu Bogu – wspomina Joanna. – Nie miała żadnej operacji. Nie przyjmowała leków, które miałyby poprawić jakość jej życia. Najważniejszą terapią, jaką stosowaliśmy przez rok życia Glorii, była ufna modlitwa i dalsza prośba o wstawiennictwo Jana Pawła II – dodaje. 17 grudnia 2005 roku na Jasnej Górze odprawiona została Msza Święta w intencji zdrowia dziewczynki.
– Jako wotum za uratowanie naszej córki ofiarowaliśmy złote serce z napisem „Gloria Maria” – mówi Jacek. Kiedy Gloria kończyła rok, niczym nie różniła się od swoich rówieśników. Wszystkie zmiany w jej organizmie się cofnęły.
Dzisiaj Gloria ma już 9 lat. Chodzi do prowadzonej przez archidiecezję częstochowską Katolickiej Szkoły Podstawowej. Oprócz normalnych lekcji uczęszcza na mnóstwo dodatkowych zajęć: plastyczne, muzyczne, szachy, taniec. Ma świetny słuch i przepięknie śpiewa. – Gloria jest dzieckiem bardzo żywym i energicznym. Musi się wybiegać, wyskakać. Po powrocie ze szkoły i odrobieniu lekcji od razu pędzi na dwór – mówi mama.
Człowiek zawsze stawia Panu Bogu
granice miłosierdzia.
A On jest zawsze większy.
I nigdy nie jesteśmy w stanie przewidzieć tego,
co dla nas przygotował
Mimo dramatycznych doświadczeń Joanna i Jacek postanowili mieć kolejne dzieci. – Wydarzenia związane z pojawieniem się na świecie Glorii były niezwykle trudne, wręcz na skraju wytrzymałości – przyznaje Joanna. – Ale były to też najpiękniejsze chwile w moim życiu. Nigdy wcześniej nie doświadczyłam takiej obecności Chrystusa. To było wręcz namacalne i dodało mi odwagi na przyszłość – wyznaje.
W 2008 roku urodził się wyczekiwany przez Jacka męski potomek – Maksymilian. Kolejna – piąta – ciąża nie przebiegała jednak pomyślnie. – Kiedy dowiedzieliśmy się, że coś jest nie tak, nasze pierwsze kroki skierowaliśmy do Matki Bożej Jasnogórskiej. Ofiarowaliśmy jej nasze dziecko i prosiliśmy, żeby była z nami, bez względu na to, co się w naszym życiu wydarzy – mówią małżonkowie. Pod koniec ciąży okazało się, że synek ma nierozwiniętą w znacznym stopniu prawą półkulę mózgu. Po urodzeniu diagnoza została potwierdzona – głowa Franka jest w jednej trzeciej wypełniona wodą. – Pomyślałam, że limit cudów w naszej rodzinie został chyba wyczerpany. Ale ludzkie kalkulacje zdecydowanie różnią się od matematyki Bożej – przyznaje Joanna. Franciszek rozwija się prawidłowo. Ma 9 miesięcy i niczym nie różni się od dzieci w jego wieku. – Człowiek zawsze stawia Panu Bogu granice miłosierdzia. A On jest zawsze większy. I nigdy nie jesteśmy w stanie przewidzieć tego, co dla nas przygotował – twierdzi Joanna.
Więcej o historii Glorii Marii Wrony można przeczytać na stronie www.gloriamaria.pl.
Sylwia Gawrysiak |