29 kwietnia
poniedziałek
Rity, Katarzyny, Boguslawa
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Miłosierdzie pośród cierpienia

Ocena: 0
1348

 

A jak łączyć cierpienia wojny z doświadczeniem Jezusa Zmartwychwstałego?

Byłem wzruszony, gdy po kilkudziesięciu latach od śmierci mojej matki czytałem jej listy do moich sióstr. Po śmierci siedemnastoletniego syna pisała, że nieszczęście to winno być dla nas wyzwaniem, „abyśmy w tym wielkim bólu i żalu oczyścili nasze serca do większej miłości Bożej” (Anna Augustyn, „Listy Matki”). To było jej doświadczenie Jezusa Zmartwychwstałego. Każde wielkie cierpienie każe szukać mistycznej zażyłości z Jezusem ukrzyżowanym, który zmartwychwstał. Miłosierdzie Boga objawia się w Jezusie, który zapowiedział, że gdy zostanie podwyższony, wszystkich ku sobie pociągnie. Podwyższony na krzyżu i w dzień zmartwychwstania.

„On obarczył się naszym cierpieniem, dźwigał nasze boleści. (…) On był przebity za nasze grzechy, zdruzgotany za nasze winy” (Iz 53, 4-5). Bóg-Człowiek bierze na siebie każde zło, nieprawość, cierpienie. Jego mocą, i za Jego przykładem, możemy razem z Nim dźwigać nasze cierpienia. Oto istota Bożego miłosierdzia. „Patrzmy na Jezusa, (…) On przecierpiał krzyż, nie bacząc na jego hańbę, i zasiadł po prawicy tronu Boga”, abyśmy nie ustawali, złamani na duchu (Hbr 12, 2).

 

I obejmuje ono także sprawców wojny?

Cierpienie, które sprowadzają na innych, spada na nich samych. I jest to dla nich czas Miłosierdzia, ponieważ mogą go dostąpić tylko ci, którzy ze skruchą wyznają swoje grzechy. Tylko ten, kto widzi skutki swoich grzechów, jest w stanie ukorzyć się przed Bogiem i otrzymać Jego miłosierdzie. Każdy, kto czyni zło, zostanie przez nie ugodzony. Wołodymyr Zełenski przestrzegał żołnierzy rosyjskich, że otrzymają na sądzie Bożym jedną karę: „wieczną piwnicę, wieczność w gradzie bomb, wieczność bez jedzenia, wody i ogrzewania”, jeżeli nie przestaną mordować niewinnych.

 

Jak jednak to miłosierdzie wytłumaczyć komuś, kto w niedoli myśli: Bóg mnie opuścił?

To sytuacja podobna do tej, gdy mama na chwilę oddali się od swego dziecka, a ono w swojej dziecięcej wyobraźni wpada w rozpacz. Od ponad trzydziestu lat zajmuję się poczuciem krzywdy. Wielu przyjeżdżających na rekolekcje rozpoczyna je od opowiadania o doznanych krzywdach. W tym momencie ból krzywdy zasłania im niemal wszystko. Psychologia podpowiada werbalizację uczuć, analizę przeszłości, akceptację itd. Są to niewątpliwie ważne elementy procesu uzdrowienia z poczucia krzywdy. Pozostaje jednak pytanie: co ostatecznie zrobić z krzywdą, komu ją powierzyć, kto ją weźmie na siebie w intymnej relacji przyjaźni i miłości. Na pewno nie terapeuta, który z zasady winien zachować się z profesjonalnym dystansem.

Z czasem uświadomiłem sobie, że kluczem do przekroczenia poczucia krzywdy jest utożsamienie się z Jezusem, który „nie skorzystał ze sposobności, aby na równi być z Bogiem, lecz uniżył samego siebie, stawszy się posłusznym aż do śmierci” (Flp 2, 6-8). Poczucie krzywdy rozpływa się jak nocna mgła, gdy skrzywdzony upokorzy się przed Jezusem upokorzonym i Jemu powierzy swoje cierpienie. Źródłem Bożego miłosierdzia jest doświadczenie „zmiażdżenia” Sługi Jahwe: „Spodobało się Panu zmiażdżyć Go cierpieniem”. Ale doświadczenie Sługi Jahwe nie kończy się na byciu zmiażdżonym za grzechy ludu. Po udrękach duszy Sługa „ujrzy światło wielkie i usprawiedliwi wielu” (Iz 53, 12, 10-11). Człowiek powierzający się w ręce Boga otrzymuje nowe życie w innym wymiarze.

 

W jaki sposób możemy dawać innym Boże miłosierdzie?

Nie jesteśmy dysponentami, ale jedynie świadkami Bożego miłosierdzia. Kapłan w konfesjonale jest sługą, a nie panem miłosierdzia – stwierdza katechizm. Naszym zadaniem jako spowiedników jest pomaganie ludziom, by coraz głębiej otwierali się na miłosiernego Jezusa. Św. Faustyna miała świadomość, że to nie ona rozdziela miłosierdzie Boże, ale jedynie na nie wskazuje. Czuła się biedną zakonnicą drugiego chóru, która nic nie może. Stąd skarżyła się Jezusowi: „Kogo Ty sobie wybrałeś, taką nędzę?”. A Jezus jej odpowiadał: „Wiem, że jesteś nędzna. Właśnie dlatego ciebie wybrałem”. Boże miłosierdzie nie patrzy, kto kim jest, ale czego pragnie.

 

W jednej z konferencji mówił Ojciec, że „na miłosierdzie trzeba pracować”.

To parafraza słów Norwida z wiersza „Monolog”: „na miłość trzeba pracować”. Brzmi to może dwuznacznie, gdy słowa te zestawimy z psalmami, które mówią, że Bóg okazuje miłosierdzie tym, którzy Mu ufają. Wyrażenie „na miłosierdzie trzeba pracować” jest pewnym skrótem myślowym. Trzeba by raczej powiedzieć, że nad zaufaniem Bogu, by otrzymać Jego miłosierdzie, trzeba ciężko pracować. Św. Faustyna w swoim „Dzienniczku” daje świadectwo, ile cierpienia, wewnętrznej pracy kosztowało ją zaufanie Jezusowi oraz wypraszanie miłosierdzia dla bliźnich. To było białe męczeństwo. „Cierpiałam wiele przez trzy dni, ale dziwna moc wstępowała w duszę moją. Cieszę się, że mogę cierpieć dla Boga i dusz, które dostąpiły miłosierdzia (…). Widząc tak wiele dusz, które w tych dniach dostąpiły miłosierdzia Bożego, niczym sobie poczytuję trud i cierpienie” (Dz. 421).

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Katolik, mąż, absolwent polonistyki UW, dziennikarz i publicysta, współtwórca "Idziemy" związany z tygodnikiem w latach 2005-2022. Były red. naczelny portalu idziemy.pl. radekmolenda7@gmail.com

 

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter