26 kwietnia
piątek
Marzeny, Klaudiusza, Marii
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Narodziny Dzieciątka

Ocena: 0
6723
Przez całe wieki Wcielenie stanowiło wdzięczny temat dla bizantyńskich ikonografów, ponieważ w to święte wydarzenie wpisane są liczne prawdy wiary.
Mozaika, Palermo, Capella Palatina

Przyjrzyjmy się jednej z ikon bożonarodzeniowych, niech to będzie XV-wieczna ikona szkoły nowogrodzkiej, tak wdzięczna w sposobie wykonania i tak bogata w treść, że doczekała się wielu naśladownictw w następnych stuleciach.


Boża rodzicielka

Centralnym jej motywem jest postać Bożej Rodzicielki, bizantyńskiej Theotokos, spoczywającej na czerwonym szalu płótna, niczym w hamaku. Odziana dostojnie, w brązowy maforion, leży wsparta na łokciu, plecami odwrócona do Noworodka. Zgodnie z przesłaniem ikony, natchniony artysta chce podkreślić teologiczną prawdę o przyjściu Boga na ziemię, zrodzonego przez kobietę, niewiastę jedyną i wybraną od zarania dziejów, ową drugą Ewę. Dwie linie przekątne krzyżują się dokładnie na łonie Dziewicy, z którego wyszedł na świat jego Stwórca. Dziewica staje się matką. Stworzenie rodzi Stworzyciela. Oto paradoks wyjątku. Bóg przyszedł na świat przez człowieka, aby przebóstwić człowieka i zbawić go – tak uczą wszyscy Ojcowie Kościoła. W tym zamyśle rola Maryi jest istotna, a to dzięki Jej świadomemu przyzwoleniu, Jej fiat – niech mi się stanie – bez czego nie mogłoby dokonać się odkupienie.

Między Matką a Dziecięciem nie widać czułości, wyczuwa się nawet wymuszoną obcość, wymuszoną przez artystę, który znów chce podkreślić, że Nowonarodzony jest prawdziwym człowiekiem, co wcale nie rzutuje na Jego boskość – ani jej nie umniejsza, ani jej nie szkodzi, bowiem nie przestaje być najprawdziwszym Bogiem, w czym Dziewica nie ma już żadnej zasługi.

Tak zatem – choć postać Maryi jest centralnym motywem przedstawienia – najważniejszą rolę pełni owo bezradne Niemowlę, ciasno skrępowane płóciennymi opaskami i złożone niczym mumia w bydlęcym korycie wyciętym w jednej bryle kamienia. Kształt owego żłobu przypomina raczej sarkofag, co znów nie jest dziełem przypadku, lecz mieści się w zamyśle artysty – zapowiada on bowiem dopełnienie się misji Zbawiciela na krzyżu i w grobie. O tyle Narodzenie ma sens, o ile jest antycypacją zbawczej ofiary przez mękę, śmierć i zmartwychwstanie.


Trzy osoby boskie

Z chmury, która symbolizuje niebo, dobywa się jednorodny promień, który po wejściu w sferę ziemską rozdziela się na trzy smugi światła – znak uczestnictwa Trzech Osób Boskich w zbawczym dziele Jezusa. Owe świetliste błyski padają w sam środek mrocznej pieczary kojarzącej się nam z wejściem do czeluści ziemi – do piekła. Właśnie na progu tej złowróżbnej i nieprzeniknionej otchłani stoi żłób – kolebka Nowonarodzonego. Co chce przez to powiedzieć natchniony artysta? Właśnie to, że sam Bóg przychodzi pokonać piekło i wyrwać człowieka z okowów zła, przychodzi na ziemię dać mu szansę zbawienia, bo sam człowiek nie jest w stanie się ocalić. Wprawdzie zbawienie ogarnia całego człowieka, ale nie unicestwia zła na świecie i nie usuwa niebezpieczeństw piętrzących się na ludzkiej drodze. Z tym momentem człowiek zostaje zaproszony do współpracy z łaską: stworzyłem was bez was, ale bez was zbawić was nie mogę – ktoś włożył w usta Boga tę sentencję.

W bizantyńskie ikony wpisany jest zachwyt nad niezwykłością planu, jaki Bóg podjął dla zbawienia człowieka
Dziecię stanowi świetlistą plamę na tle czerni jaskini, bo to Ono samo z siebie rozprasza mroki nocy, bo samo jest światłością, a „światłość w ciemności świeci” (J 1,5). Narodzenie Jezusa napełnia radością całe stworzenie, bo całe stworzenie dostępuje łaski. Rośliny wydają czerwone owoce, bo odnawia się ziemia. Z ukrycia wychodzą zwierzęta, gatunki do tej pory wrogie sobie z natury. Jeleń i dzik w zgodzie pasą się na tej samej łące, a lew z jagnięciem spoczywają u stóp człowieka. Radość udziela się ludziom, których na ikonie reprezentuje pasterz dmący w róg. Weselą się i aniołowie. Jest to bowiem nowy akt stworzenia, scalenie rozdarcia będącego następstwem grzechu Adama. Przy żłobie stoją zwierzęta, wół i osioł, grzejące swym oddechem Dziecię. Ich obecność w noc betlejemską, niepotwierdzona autorytetem Ewangelii, ma źródła apokryficzne, a głębiej – starotestamentowe: „Wół zna swego właściciela, a osioł żłób swego Pana, a Izrael nie ma rozeznania, mój lud niczego nie rozumie” (Iz 1,3).

Istotnie, wczytany w proroctwa mesjańskie i wyczekujący z wytęsknieniem Mesjasza, nie dostrzegł Izrael znaczenia nocy betlejemskiej i nie ujrzał na niebie gwiazdy nowej, świecącej jaśniej niż pozostałe. Z ludu wybranego przy Narodzonym byli jedynie pasterze, ale i oni zostali przywołani interwencją anioła. I znów obecność zwierząt ma dla ikonopisa wartość znaku: wół był zwierzęciem ofiarnym zarówno u Żydów, jak i u Greków i Rzymian. Na ośle natomiast Mesjasz wjeżdżał do Świętego Miasta na tydzień przed swoją śmiercią. Na ośle też – wedle tradycji – uchodziła do Egiptu Święta Rodzina.

Zszedł między pogany

W Dzieciątku Jezus ześrodkowały się dwa wymiary, boski i ludzki, o czym autor ikony poucza nas raz jeszcze językiem aluzji. Pełnię człowieczeństwa Jezusa, widoczną w całkowitym zdaniu się na obcych, widzimy we wdzięcznej scenie kąpieli Noworodka. Jedna karmicielka – być może Salome według apokryfów – już rozebrała do naga Dziecię, druga tymczasem dolewa z dzbana gorącej wody do zimnej. Wielki Bóg jest tak nieporadny, że pozwala się przewijać piastunkom. Świadomie oddaje się w ludzkie ręce. Skoro raz już zstąpił na padół ziemski, do końca będzie doświadczał ludzkiego losu. Owszem, ikonograf drąży temat głębiej i przez naczynie do kąpieli, które otrzymało kształt chrzcielnicy, odsyła nas do zdarzenia znad Jordanu, kiedy Jezus przyszedł do Jana z prośbą o chrzest: zdarzenie otwierające okres Jego publicznej działalności. Również w tej scenie wyraźnie dotykamy innego ważnego aspektu ikony: jej ponadczasowości, czyli świadomego przenikania się zdarzeń, które odbywały się w różnym czasie, w różnych miejscach i w różnych okolicznościach. Święty obraz ma ogarniać swą treścią nie tylko aktualne i jednostkowe zdarzenia, ma wykraczać w przyszłość, by w jednej scenie uwzględnić to, co się dopiero ma dokonać, nawet kosztem chronologii. Bo następstwo czasu, sam czas i jego odmierzanie są przypadłością ziemską i nie ma żadnego znaczenia w wymiarze niebiańskim. A przecież tylko aspekt ponadczasowy, nadprzyrodzony jest przedmiotem refleksji ikonopisa.

Bóg objawił się nie tylko synom narodu wybranego. Przyszedł na świat dla wszystkich ludzi
Tak rozumując, nigdy nie drgnęła mu ręka, gdy na jednej płaszczyźnie zamieszczał obok siebie zdarzenia na pozór niemające ze sobą nic wspólnego. Bo cóż wspólnego mogą mieć Trzej Mędrcy ze Wschodu z pogrzebem Jezusa? A jednak! Nosząc w naczyniach królewskie dary: mirrę, kadzidło i złoto, antycypują swym zjawieniem się u żłóbka orszak niewiast zmierzających już nie do groty Narodzenia, ale do grobu śmierci. Tak jak Trzej Mędrcy, tak już wkrótce z podobnymi naczyniami w dłoniach, zjawią się u grobu trzy niewiasty, by namaścić ciało w pierwszy dzień po szabacie (por. Mk 16,1). Obecność u żłóbka Mędrców ze Wschodu obrazuje inną głęboką prawdę, że Bóg objawił się nie tylko synom narodu wybranego, ale przyszedł na świat dla wszystkich ludzi.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 25 kwietnia

Czwartek, IV Tydzień wielkanocny
Święto św. Marka, ewangelisty
My głosimy Chrystusa ukrzyżowanego,
który jest mocą i mądrością Bożą.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): Mk 16, 15-20
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)


ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter