29 kwietnia
poniedziałek
Rity, Katarzyny, Boguslawa
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Po co się modlić?

Ocena: 4.9
769

W chwilach oschłości możemy odczuwać niechęć wobec modlitwy, ale to nie znaczy, że jej nie potrzebujemy. - mówi Józef Augustyn SJ w rozmowie z Ireną Świerdzewską

fot. Dominik Nienartowicz

Czy Bóg potrzebuje naszej modlitwy?

„Chociaż nie potrzebujesz naszego uwielbienia, [Panie,] pobudzasz nas swoją łaską, abyśmy Tobie składali dziękczynienie” – modlimy się w mszalnej prefacji. Bóg nie potrzebuje nas do swego istnienia i działania. Stworzył nas jako istoty rozumne i wolne, ponieważ taka była Jego Boska wola. Ukochał nas, zanim zaistnieliśmy. Nasza wolność i rozumność są obrazem Jego Istoty. Stwórca w odwiecznej mądrości zapragnął „potrzebować człowieka”: jego miłości, posłuszeństwa. Także jego modlitwy. Jezus wyraża to w sposób imperatywny: „Będziesz miłował Boga swego” (Mk 12, 30) oraz „Módlcie się w każdym czasie” (Łk 21, 36).

W naszej cywilizacji, naznaczonej filozofią „śmierci Boga”, Joshua A. Heschel, żydowski teolog – prorok, przyjaciel Pawła VI, przypomniał światu fundamentalne pytanie, przed którym staje każdy człowiek, szczególnie w sytuacjach granicznych: „Czego żąda dzisiaj od nas nasze człowieczeństwo?”. Kiedy bowiem żądania człowieczeństwa, które są żądaniami Boga (zostało ono stworzone na Jego obraz), zostają odrzucone, świat staje się piekłem. Cała brutalność i ohyda ludzkiej przemocy, ludobójstwa i wszystkich innych zbrodni rewolucyjnych i wojennych XX w. to owoc wcielenia w życie idei „śmierci Boga”.

 

Czego zatem żąda od nas nasze człowieczeństwo?

Czego żąda od ciebie Bóg twój, Izraelu? – pyta Mojżesz: Tylko tego, byś się Go bał, chodził wszystkimi Jego drogami, miłował Go, służył Mu z całego swojego serca (por. Pp 10, 12). Głównym problemem człowieka – mówi Heschel – nie jest pytanie „Czym jest bycie człowiekiem”, ale czego żąda od nas nasze człowieczeństwo. Owo „żądanie” św. Ignacy Loyola zawarł w zwięzłej sentencji: „Człowiek stworzony jest, aby Boga chwalił, czcił i Jemu służył”.

Wszystko inne w ludzkim życiu ma być podporządkowane tej naczelnej zasadzie. Oto antropologia, fundamentalne założenia refleksji na temat modlitwy i życia duchowego.

 

Ale wiele osób mówi, że nie czuje potrzeby modlitwy.

Trzeba odróżnić odczucie potrzeby od samej potrzeby. Jeżeli ktoś nie czuje potrzeby pokarmu, np. osoba chora na anoreksję, to wcale nie znaczy, że ona nie potrzebuje się odżywiać. Podobnie jest ze wszystkimi „wyższymi potrzebami”: duchowymi, moralnymi, intelektualnymi. W chwilach zniechęcenia i oschłości możemy odczuwać niechęć wobec modlitwy, ale to nie znaczy, że jej nie potrzebujemy. Właśnie wtedy potrzebujemy jej bardziej niż w innych sytuacjach życiowych. Rzeczywistość ludzkiego życia, duchowa, psychiczna, a niekiedy także fizyczna, nie jest mierzona jedynie przez nasze odczucia.

 

Niektórzy jednak mówią: „Nie modlę się, bo nie otrzymałem łaski wiary”.

Ktoś, kto mówi w ten sposób, paradoksalnie wyznaje wiarę w istnienie „łaski”. Najpierw w życiu innych. Jeżeli bliźni otrzymali „łaskę wiary”, dlaczego ja nie mogę o nią prosić? Dlaczego mnie Bóg miałby jej poskąpić? By zacząć się modlić, nie jest konieczna „wiara konfesyjna”, wiara w zbiór dogmatów ujętych w Credo.

Osobiste wewnętrzne przekonanie, że jestem agnostykiem czy ateistą, również nie zamyka nam drzwi do modlitwy. Każdy z nas jest zaproszony do modlitwy i zdolny do niej, ponieważ każdy posiada uprzedzającą łaskę modlitwy. Nasze zaniechania w modlitwie nie wynikają z braku łaski, ale z braku woli i decyzji.

Święty Karol de Foucauld po latach moralnego zagubienia pragnął wrócić do Boga. Nie umiał jednak zrobić decydującego kroku. Pogrążony w rozpaczy wołał do Pana: „Boże, jeżeli istniejesz, objaw mi się”. Bóg z hojnością go wysłuchał. W pewien październikowy dzień Karol udał się do ks. Henriego Huvelin, spowiednika jego przyjaciółki i kuzynki Marie de Bondy, by poprosić go o rozmowę na temat wiary. Ale kapłan, który prawdopodobnie słyszał już o nim od Marii, powiedział mu prosto: „Proszę się wyspowiadać”. Karol posłusznie uklęknął i wyznał swoje grzechy. Był to przełomowy moment w jego życiu. Po spowiedzi zrodziło się w jego sercu wewnętrzne pragnienie, by od tej chwili żyć wyłącznie dla Boga.

 

Ale Karol w dzieciństwie był pobożnym chłopcem.

To prawda. Karol miał do czego wrócić. To przykład dla rodziców, że ich trud wychowania dziecka do wiary może zaowocować nawet po wielu latach. Każdy z nas może zacząć się modlić, także w chwilach zagubienia, zwątpienia, niewiary. Wystarczy okruch szczerości i otwartości mały jak ziarnko gorczycy. Reszty dopełni sam Pan. Twierdzenie „nie modlę się, ponieważ nie mam łaski modlitwy” bywa nieraz wyrazem zakłamania. Może szczerzej brzmiałoby: „Nie modlę się, ponieważ nie jestem tym zainteresowany”.

Gdy tłumaczymy sobie i Bogu, dlaczego się nie modlimy, On w tym samym czasie stoi u drzwi serca, puka, woła, prosi, aby Mu otworzyć (por. Ap 3, 20). Konieczne jest nam wewnętrzne przekonanie, że to nie my najpierw szukamy Boga na modlitwie, ale On szuka nas. Możemy Go szukać, ponieważ On nas już znalazł – powie św. Augustyn. Samo pragnienie rozmowy z Bogiem jest znakiem, że Go spotkaliśmy. Blaise Pascal usłyszał w swoim sercu słowa Jezusa: „Pociesz się, nie szukałbyś Mnie, gdybyś Mnie nie znalazł. Myślałem o tobie w moim konaniu; wylewałem oto krople krwi dla ciebie”.

 

Czy jest tak, że łatwiej przełamujemy opory wobec modlitwy, gdy dotyka nas cierpienie, zgodnie z przysłowiem „Jak trwoga, to do Boga”?

To prawda. „Całe stworzenie jęczy i wzdycha w bólach rodzenia”, a wraz z nim człowiek, korona stworzenia (por. Rz 8, 22). Nasze narzekanie, przeklinanie swojego życia i innych, a bywa, że i bluźnienie Bogu, to formy naszego jęczenia. Dosłownie.

Gdy w cierpieniu i udręce dochodzimy do granic ludzkiej możliwości, modlitwa jakby sama dobywa się z naszej obolałej duszy. Ale i wtedy stajemy przed wyborem: paść na kolana przed Bogiem czy też hardo Mu się sprzeciwić; błogosławić Go czy też przeklinać; oddać Mu się do dyspozycji czy też obrazić się na Niego; okazać Mu miłość czy też nienawiść. Dla jednych wielkie osobiste cierpienie staje się bolesną okazją i wyzwaniem do głębszej wiary, dla innych – okazją do buntu i sprzeciwu. Oba zachowania są owocem ludzkiego wyboru. „Bóg nie zsyła nam rozpaczy, aby nas zabić, lecz zsyła ją, aby nowe pobudzić w nas życie” – pisze Hermann Hesse w opowiadaniu „Spowiednik”.

Każda sytuacja ludzka jest odpowiednia, by wołać do Boga: chwalić Go, dziękować Mu, prosić Go, przepraszać. Nie dokonuje się to jednak automatycznie. Człowiek sam, w sposób świadomy i dobrowolny, musi o tym zdecydować. Święty Ignacy Loyola zachęca, by nieustannie pamiętać o zmienności ludzkiego losu: po chwilach powodzenia i pocieszenia mogą nadejść chwile niepowodzenia, strapienia i oschłości. Takie było życie i modlitwa Jezusa: raz pełna radości i dziękczynienia Ojcu, innym razem pełna trwogi i udręki, aż do krwawego potu.

 

Ale czy modlitwa skoncentrowana na własnych potrzebach i grzechach nie jest wyrazem „pobożnego egoizmu”?

To ważne pytanie. Szczera modlitwa, także ta dobywająca się z ludzkiej nędzy, jest wyrazem jedności człowieka z Bogiem. Nawet jeżeli prosimy Boga w sprawach nieraz prozaicznych, jak zdrowie czy praca, ona włącza nas w miłość Trójcy Świętej: kierowani Duchem, ofiarujemy nasze modlitwy Jezusowi, a On wstawia się za nami u Ojca.

Każda nasza modlitwa łączy się też z modlitwą całego Kościoła, jak również z wielką rzeką modlitewnego wołania do Pana całej udręczonej ludzkości. Przyznam się, lubię oglądać online modlące się tłumy w wielkich sanktuariach chrześcijańskich, jak również przed Ścianą Płaczu czy w Mekce. Czuję się zbudowany żarliwością ducha pątników.

Nasze modlitwy są znakiem jedności z całym rodzajem ludzkim, z każdym człowiekiem; tak z jego radościami i szczęściem, jak – tym bardziej – z jego udręką, cierpieniem i nędzą. Kiedy prosimy w Ojcze nasz o codzienny chleb oraz przebaczenie grzechów, winniśmy pamiętać o milionach ludzi głodujących oraz ofiar ludzkiej nieprawości i zbrodni.

Człowiek to istota modląca się: homo orans. Taki obraz człowieka ukazuje nam Biblia. „O Tobie mówi serce moje, szukaj Jego Oblicza” (Ps 27, 8) – wyznaje psalmista. A gdy przestajemy wołać do naszego Ojca w niebie, ogarnia nas rozterka i niepokój. Niespokojne jest serce człowieka, gdy nie spoczywa w Panu na modlitwie.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Dziennikarka, absolwentka SGGW i UW. Współpracowała z "Tygodnikiem Solidarność". W redakcji "Idziemy" od początku, czyli od 2005 r. Wyróżniona przez Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich w 2013 i 2014 r.

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter