Jakby komuś było mało, zacytuję inną opinię: „W Platformie Obywatelskiej jest problem korupcji politycznej” – ocenia Grażyna Kopińska z Fundacji Batorego. A akurat tej instytucji na pewno nie można postrzegać jako propisowskiego ośrodka. Kopińska jest zaskoczona decyzją zarządu PO, który zawiesił jedynie pięć osób w prawach członkowskich partii. Tych, którzy nagrywali, i tych, których nagrano. Nie rozwiązano struktur w okręgu dolnośląskim.
„To, co usłyszeliśmy od posłów, którzy wyszli z siedmiogodzinnego posiedzenia zarządu PO, to był głównie przekaz: nic się nie stało” – ocenia Grażyna Kopińska i dodaje, że problem korupcji politycznej został sprowadzony do nielojalności wewnątrz partii. Ekspertka Fundacji im. Stefana Batorego twierdzi, że w ogóle zignorowano problem kupczenia stanowiskami i pracą.
Sama Platforma – co zrozumiałe – zapewnia, że nikt nie zamiata tego pod dywan. „Próba kupowania sympatii delegatów poprzez różne oferty pracy jest zjawiskiem fatalnym przynoszącym ogromne szkody wizerunkowi Platformy. Tego rodzaju zachowania musimy wypalać gorącym żelazem” – zapewniał Rafał Grupiński.
Nie ma wiarygodnych badań, które jednoznacznie mówiłyby, jakie jest nasze zdanie na ten temat. Ludzie mówią: coś tam się stało. Ale to przecież norma. Wszyscy (!) biorą. Ludzie przestali niemal zupełnie ufać państwowym urzędnikom.
Ujawnione nagrania, sam sposób zdobywania poparcia, wpływów i stanowisk i cała skala zdobywania pracy na lukratywnych stanowiskach w spółkach Skarbu Państwa są tylko odpryskiem większej afery, czyli choroby, jaka od lat toczy całą klasę polityczną i całe państwo. „Kolesiostwo” czy „korupcja” to chyba nawet zbyt lekkie określenia tego zjawiska.
Wrzód będzie rósł nadal. Ewentualne kolejne przecieki czy taśmy – bo to jeszcze zapewne nie koniec konfrontacji w PO – będą tylko kolejną odsłoną walki personalnej i frakcyjnej, nie będą walką z prawdziwym problemem. Jego istotą nie jest zwycięstwo jednego z partyjnych liderów czy osłabienie frakcji. Istotą jest stan państwa, a przez to – szansa na jego rozwój i normalne życie. Tu nie chodzi o poziom upadku rządzącej partii, tu chodzi o coś znacznie ważniejszego.
A pomyślałem sobie o tym wszystkim w sobotę, kiedy prawie 5 tysięcy osób przyszło i stanęło w kolejce, aby oddać hołd zmarłemu Tadeuszowi Mazowieckiemu. A później w niedzielę, kiedy na cmentarzyku w Laskach chowano pierwszego po 1945 roku niekomunistycznego premiera. Był przedstawicielem pokolenia, które służyło innym. Był człowiekiem, który pokazał, jak działać w polityce bez oglądania się na własne korzyści. Politykiem, któremu mimo różnic w pomyśle na Polskę, jednak się ufało. Także dlatego, że nigdy nie wstydził się Boga i nie wyrzekł wartości.
Można różnie oceniać jego polityczne dokonania. Ale jedno jest pewne: takich ludzi w polityce dziś już niestety nie ma.
Krzysztof Ziemiec |