5 maja
niedziela
Ireny, Waldemara
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Zginęli po coś

Ocena: 0
2748
Od wielu lat nie biorę urlopu na przełomie lipca i sierpnia. Dziwnie byłoby mi wtedy leżeć na plaży czy spacerować po lesie. Muszę być w moim mieście. A kiedy już nastają te dni, budzi się we mnie zawsze trudne do nazwania uczucie. Trwa znacznie dłużej niż symboliczny dźwięk wyjących syren, wzywający warszawskich przechodniów do zatrzymania się na chwilę. Nawet jeśli przyjechali do Warszawy na niedługo i tylko po to, by wycisnąć ją jak cytrynę, teraz mają okazję, by pomyśleć o tym, co tu się działo w tamtym sierpniu.

Duma miesza się we mnie ze wzruszeniem. Bywa, że wśród brzozowych krzyży, w morzu ludzi na Powązkach, łzy cisną się pod powieki. Pytania przychodzą do głowy. Czy wtedy z nieba też lał się taki żar? Czy chłopcy z podziemia przypuszczali, że to akurat tego dnia? Czy może ktoś musiał przerwać letnią randkę? No i jak oni się wszyscy skrzyknęli bez telefonów i Facebooka? Ba, jak to możliwe, że poza nimi nikt o tym nie wiedział? Czy mieli świadomość, co robią i jakie to zrodzi skutki? Czy warto było?

Zdaję sobie sprawę, że brakuje jednoznacznych odpowiedzi. Ale wiem na pewno, że Powstanie było żywym aktem zwykłych ludzi. Najnormalniejszym w świecie odruchem dążenia do odzyskania utraconej pięć lat wcześniej wolności. Buntem przeciwko poniewieraniu godności i ciągłym łapankom na ulicach. Inne działania już się po prostu wtedy nie liczyły. Śmierć bez walki, choćby powolna, ale w coraz mniejszej klatce, stała się dla wielu Polaków niemożliwa do zaakceptowania.

Powstanie musiałoby wybuchnąć. Taka była logika wydarzeń. Takie było nastawienie tysięcy młodych ludzi. Największa w ówczesnej Europie armia podziemna szykowała się do walki latami. Nie mogła stać biernie w imię „dziejowej mądrości”.

Nie mam wątpliwości co do sensu Powstania. Gdybym żył w tamtych czasach, pewnie też bym się do niego przyłączył. Może dlatego, że wywodzę się z tych niepokornych pokoleń? A może również dlatego, że odporności na zohydzanie wielu polskich spraw nauczyło mnie harcerstwo? Zresztą, jeśli się służyło w hufcu im. Szarych Szeregów, to chyba inaczej być nie mogło. To na harcerskich zbiorkach ponad 30 lat temu zrozumiałem, że zapalenie tamtego płomienia było po coś. Nasi starsi koledzy przed 68 laty zaświadczyli, że obrona swojej tożsamości i wyznawanych zasad ma sens – ale i swoje konsekwencje.

Czy istniejące od 100 lat harcerstwo nie byłoby także w dzisiejszym świecie lekarstwem dla zagubionych młodych dusz? Działające w Polsce organizacje harcerskie wciąż przecież wspaniale kształtują osobowość młodego człowieka. W społeczeństwie nastawionym na zaspokajanie potrzeb jednostki uczą współpracy, poświęcenia i szacunku. – Harcerstwo jest organizacją nastawioną nie na "żądanie" od społeczeństwa, ale na "dawanie" społeczeństwu, służenie mu – te słowa druha Aleksandra Kamińskiego, autora „Kamieni na Szaniec”, nie straciły na aktualności. Bo przecież to nie egoistom zawdzięczamy naszą wolność.


Tak czy owak Warszawa miała być wysiedlona z momentem zajęcia Pragi przez Armię Czerwoną, wysiedlona i spalona. Tak brzmiał rozkaz Hitlera. Cóż więc szkodziło rozkaz ten wypełnić parę dni wcześniej, z okazji buntu?

"Rzeczpospolita", 1 sierpnia 1946 r.

Krzysztof Ziemiec
Autor jest dziennikarzem TVP
www.krzysztofziemiec.pl
Idziemy nr 32 (361), 5 sierpnia 2012 r.


PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 4 maja

Sobota, V Tydzień wielkanocny - wspomnienie św. Floriana, męczennika
Jezus powiedział do ucznia: «Oto Matka twoja».
I od tej godziny uczeń wziął Ją do siebie.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 19, 25-27
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)
+ Nowenna do MB Fatimskiej 4-12 maja

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najwyżej oceniane artykuły

Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter