30 kwietnia
wtorek
Mariana, Donaty, Tamary
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Bp Miziński o Władysławie z Gielniowa: miał czas dla Boga i ludzi

Ocena: 0
800

 

Umiłowani Siostry i Bracia. Temat pracy i problemów z nią związanych, to punkt wyjścia dla wyjaśnienia prawd Bożych. Jezus w przypowieści o robotnikach w winnicy chce nam pomóc zrozumieć, czym jest Królestwo Boże i jak Bogu naprawdę zależy na człowieku. Dla Boga bowiem nie stanowi problemu czas, w którym konkretna osoba zostanie zatrudniona w winnicy, czyli powołana do życia w jedności z Chrystusem w Kościele. Chrześcijaństwo na przestrzeni wieków rozwijało się w różnych miejscach. Najpierw zostali powołani apostołowie i ludzie im współcześni, którzy spotkali Jezusa lub usłyszeli o Nim od Jego uczniów. Potem zaś świadkowie wiary zanieśli Dobrą Nowinę aż na krańce ziemi, niejednokrotnie oddając życie za Chrystusa. W pewnym momencie, ponad 1050 lat temu, do winnicy Pańskiej został włączony także nasz naród. Ale także dziś są jeszcze na świecie miejsca, w których Chrystus i Jego Ewangelia są nieznane.

Podobnie możemy spojrzeć na życie każdego z nas. Wszyscy jak tu jesteśmy zostaliśmy włączeni do Kościoła i powołani do świętości w momencie chrztu świętego. Nie wszyscy jednak mieli to szczęście, aby urodzić się w rodzinie katolickiej. Niektórzy spotkali Chrystusa dzięki osobom spoza rodzinnego kręgu. Są tacy, którzy przyjmują chrzest przygotowując się do małżeństwa, inni zaś, mimo że w dzieciństwie zostali ochrzczeni, nie dbają o sprawy Boże przez całe życie i nawracają się dopiero na łożu śmierci – ci są odpowiednikami robotników, którzy pracowali tylko godzinę. Każdy ma swoją życiową historię i nie wolno nam osądzać i kalkulować kto zasłużył na Bożego denara, a komu się on nie należy, bo ta decyzja przysługuje tylko i wyłącznie właścicielowi winnicy. Bóg zatrudnia każdego, dla nikogo nie zabraknie pracy w winnicy, nikt nie musi bezczynnie stać na rynku, a na końcu czasów każdemu, kto podjął tę pracę choć na chwilę, wypłaci obiecanego denara – zaprosi go do swojego królestwa.

Wiemy, że taką zapłatę otrzymał już bł. Władysław z Gielniowa, który ofiarnie pracując w winnicy Pańskiej, osiągnął świętość i pozostawił nam przykład do naśladowania. Przyjrzyjmy się przez chwile czego uczy nas ten błogosławiony w kontekście naszego osobistego dążenia do świętości. Mieszkańcy Warszawy mogli słuchać jego płomiennych kazań w kościele św. Anny, w którym pełnił funkcję gwardiana w latach 1504-1505, czyli właściwie do momentu swojej śmierci. Charakterystycznym rysem duchowości bł. Władysława było nabożeństwo do Męki Pańskiej, stąd szczególnie mocno przeżywał kazania pasyjne, nawiązujące do jej poszczególnych etapów.

Ten skromny bernardyn pragnął przyprowadzić do Chrystusa jak najwięcej osób, dlatego, jako jeden z pierwszych duchownych, wygłaszał kazania w języku polskim oraz tłumaczył i pisał teksty pieśni religijnych, najczęściej pasyjnych lub poświęconych Matce Bożej, którą ukochał z całego serca. Jemu zawdzięczamy polskie tłumaczenie tak lubianych przez nas Godzinek ku czci Najświętszej Maryi Panny. Tak w kazaniach, jak i w tekstach pieśni, widoczna była również cześć, jaką bł. Władysław oddawał Najświętszemu Imieniu Jezus. Jego kazania zawierały głębokie myśli teologiczne, ale głoszone prostym językiem, trafiały do ludzi różnych stanów. Odwołując się do ewangelii i innych tekstów Pisma świętego, ganił wady i grzechy ludzkie; nawoływał do nawrócenia. Jego kazania były mocno osadzone w rzeczywistości i potwierdzone osobistym przykładem życia.

Długie godziny spędzał na modlitwie, spał tylko kilka godzin przykryty jedynie własnym habitem, często umartwiał ciało postem i biczowaniem. Będąc prowincjałem zakonu bernardynów często wizytował odległe od siebie klasztory pokonując drogę pieszo i boso. Narzucając sobie tak surową dyscyplinę, jednocześnie dbał bardzo o współbraci, a w szczególności o tych schorowanych lub w podeszłym wieku.

Czego uczy nas świadectwo życia bł. Władysława? Wiemy, że umarł 4 maja 1505 r. w opinii świętości a został zapamiętany jako pobożny zakonnik, który miał czas najpierw dla Boga – tak na osobistą modlitwę, jak i sprawowanie Eucharystii z najwyższą czcią – a potem dla ludzi, tak dla duchownych, jak i świeckich, służąc im w konfesjonale i przy ambonie. W 1750 roku papież Benedykt XIV ogłosił go błogosławionym, co potwierdza, że dobrze wykonał powierzone mu przez Boga zadania a jego życie było nieustannym głoszeniem chwały Boga dla dobra tych, do których został posłany.

Gdyby mógł dziś stanąć pośród nas i przemówić, mógłby wybrać słowa św. Pawła, które słyszeliśmy w II czytaniu: Z dwóch stron doznaję nalegania: pragnę odejść, a być z Chrystusem, bo to o wiele lepsze; pozostawać zaś w ciele – to bardziej konieczne ze względu na was. Tylko sprawujcie się w sposób godny Ewangelii Chrystusowej. Stany mistyczne, jakich doznawał, wskazują bowiem, że bł. Władysław już tu, na ziemi doświadczał szczególnej łączności z Chrystusem, ale pozostawał w ziemskim ciele, aby pouczać jemu współczesnych, by zawsze postępowali według ewangelicznych zasad. Poucza o tym dzisiaj także nas, którzy dołączyliśmy o wiele później do pracy w winnicy Pana.

Drodzy Siostry i Bracia, jest dzisiaj stosowny czas, abyśmy zastanowili się nad tym, czego Bóg oczekuje od nas zatrudniając nas w swojej winnicy, bo kiedy przyjdzie kres dnia będziemy musieli rozliczyć się z każdej godziny pracy. Bóg stworzył nas bez nas, ale zbawić nas bez nas – bez naszej współpracy – nie może. Czy chcemy z Nim współpracować? Czy nie zapominamy, że królestwo Boże jest o wiele więcej warte niż wszystkie dobra doczesne? A może zamiast starać się o przyjaźń z Bogiem, o wypełnianie Jego woli, jesteśmy zajęci pogonią za ziemskimi dobrami? A może, co gorsza, nie mamy czasu nawet zauważyć, że Bóg czegoś od nas chce, że chce nam dać szansę, abyśmy zapracowali na swojego denara? Nie możemy już odkładać tej chwili na później mówiąc, że jeszcze mamy czas, aby się nawrócić. Nikt z nas nie jest bowiem w stanie przewidzieć jak długo dla niego będzie trwał ten dzień pracy w Pańskiej winnicy. Dla jednego będzie to jeszcze kilka lub kilkadziesiąt lat, ale dla kogoś innego ten czas może być o wiele krótszy i wieczór życia przyjść niespodziewanie. Pozwólmy się Bogu zatrudnić już dziś.

Czy praca w winnicy jest ciężka? I tak, i nie. Kochać Boga i bliźniego w każdej sytuacji nie jest łatwo. Przestrzeganie Bożych przykazań niejednokrotnie wymaga wielu wyrzeczeń. Miłość bliźniego często wymaga rezygnacji z egoizmu i dostrzeżenia potrzeb drugiego człowieka. Myślę, że najlepiej wiedzą to nasi dzisiejsi Jubilaci, którzy wytrwali w sakramentalnym związku małżeńskim już przez wiele lat. Będąc ze sobą w zdrowiu i w chorobie, w szczęściu i niedoli, troszcząc się o byt swojej rodziny, wychowując dzieci, doświadczyli wielu trudności. Ich obecność na dzisiejszej Eucharystii świadczy jednak o jednym – że swoje małżeństwo zawierzyli Bogu i dzięki Jego łasce mogą cieszyć się teraz wspaniałymi jubileuszami.

Wypełnianie woli Bożej w codziennym życiu jest na pewno trudniejsze od fizycznej pracy w winnicy, ale i nagroda, którą otrzymamy za ten wysiłek jest bez porównania cenniejsza od zapłaty za jakąkolwiek pracę na ziemi. Pracujmy więc wytrwale i z miłością, abyśmy na końcu czasów, gdy przyjdzie do wypłaty, mogli bez lęku powiedzieć: Wszystko, co mi zleciłeś Panie, wykonałem. Nie oglądajmy się na innych, nie porównujmy długości ich dnia pracy ze swoim, współpracujmy z Bożą łaską a za wstawiennictwem bł. Władysława módlmy się do Chrystusa, by umacniał nas w naszym powołaniu i prowadził ścieżkami świętości. Amen.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter