Tam 18 listopada odbyła się uroczystość z udziałem kard. Kazimierza Nycza. Zaproszonych zostało – symbolicznie dwanaścioro – ubogich i bezdomnych. Na rozpoczęcie uczestnicy pomodlili się z kard. Nyczem i wysłuchali Słowa Bożego. Potem wszyscy razem zasiedli do obiadu: była grzybowa, schab z borówką i szarlotka – wszystko w wykonaniu Sant’Egidio.
– Przesłanie dzisiejszego dnia można porównać do tego, które słyszymy w dniu wigilijnym. Dzięki takim spotkaniom mobilizujemy się przez cały czas, a wokół tematu ludzi ubogich trzeba robić raban, nie wolno nam milczeć. Biedacy wołają, Pan słyszy, ale do udzielenia konkretnej odpowiedzi na ten krzyk ubogich Pan potrzebuje nas – podkreślił kard. Nycz.
– Młodzi ludzie z Sant’Egidio zainteresowali się nami, nie bali się nas, nie wstydzili się, rozmawiali z nami. To jest dla mnie najważniejsze – mówiła zaproszona na spotkanie Marina z Białorusi. – Ludzie ubodzy mają pogodę ducha, są prostolinijni, nie ma w nich zazdrości czy gniewu – podkreśla Franciszek Będerski, gość Sant’Egidio i zarazem współpracownik wspólnoty.
Jak zauważyła Anna Matlak ze Wspólnoty Sant’Egidio, dziś mamy coraz więcej nowych form ubóstwa. Współczesne problemy to brak perspektyw i marginalizacja wielu grup ludzi. – W odpowiedzi na nowe wyzwania podchodzimy do każdego indywidualnie. Budujemy relację z drugim człowiekiem. Wierzymy, że ubodzy potrzebują przyjaciół. Dzięki tej przyjaźni zmienia się także nasze życie – mówi Anna Matlak.