29 kwietnia
poniedziałek
Rity, Katarzyny, Boguslawa
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Wezwani do pojednania

Ocena: 0
8614
Kilka tygodni temu powiedział ksiądz Arcybiskup, że wspólne przesłanie to wyraz posłuszeństwa Kościoła prawosławnego w Rosji i katolickiego w Polsce wobec słów Jezusa o tym, iż jego uczniowie mają być braćmi. Ale czy uważa Ksiądz Arcybiskup, że Polacy są gotowi do takiego gestu?

Mam żywą nadzieję, a nawet jestem przekonany, że tak. Naród polski, jego dotychczasowe pokolenia, były wychowywane na Ewangelii, ale też w kulturze chrześcijańskich wartości, których przykładem jest Sienkiewiczowska powieść "Krzyżacy". Pamiętamy tę słynną scenę: oślepiony Jurand otrzymuje skrępowanego Krzyżaka, swojego wroga, który ma na sumieniu przestępstwa wobec niego samego i jego dzieci. Jurand prosi o nóż i... przecina jego więzy. Na tym geście wychowywani byli Polacy. Ufam, że nasz naród nie chce pamiętać zła, lub raczej: pamięta zło, ale nie chce zamieniać pamięci w nienawiść. Mamy wkodowane przekonanie, że piękno jest w przebaczeniu. Tu ma też swe źródło hasło przywoływane przez ks. Popiełuszkę: „zło dobrem zwyciężaj”.

Spójrzmy na relacje z Niemcami. Przez całe lata powojenne byliśmy wychowywani przez propagandę na nienawiści do hitlerowców i Niemców. Nakazywano nam miłość do Rosjan i nienawiść do Niemców. Oczywiście, wiadomo, że i obiektywne motywy ku temu były. Mimo wszystko, po liście do biskupów niemieckich, naród stanął przy kardynale Wyszyńskim i biskupach. Pomimo ostrej propagandy w każdym miasteczku i wiosce, pomimo akcji plakatowej, nagonki w radiu i telewizji, ludzie potrafili odróżnić prawdę historyczną od wytycznych sumienia i umieli patrzeć na historię – sumieniem.


Jednak w ostatnich tygodniach pojawiły się głosy niezadowolenia wobec decyzji Episkopatu o zamiarze podpisania polsko-rosyjskiego dokumentu.


Owszem, pojawiają się reakcje pewnych grup czy środowisk. To rzecz normalna i trzeba te opinie ze spokojem poznać, uszanować ich może umotywowaną indywidualnie wrażliwość czy motywację, ale patrząc dalej w przyszłość nie wolno się nimi kierować. Trzeba zastanowić się czy mają rację czy nie i ocenić w sumieniu.


Autorzy protestów wskazują, że wzajemne krzywdy są absolutnie nieporównywalne, a wyciąganie ręki do prominentnych przedstawicieli narodu, który sprawił Polakom tyle cierpienia, choćby w Katyniu jest nie do przyjęcia. Jak radzi sobie Ksiądz Arcybiskup z takimi głosami?

Każdego człowieka należy oceniać ze spokojem i próbować go zrozumieć. Natomiast często słyszymy takie głosy, za którymi nie należy iść. Można je wysłuchać, ale pokazać, że wielki ból jest wielkim wołaniem o to, by podobne tragedie się nie powtórzyły. A one się nie powtórzą wówczas, gdy zamiast ostrzyć noże i działać wedle zasady "oko za oko i ząb za ząb", będziemy szukać otwartym sercem właściwego kontaktu. Już Pan Jezus wskazywał: jeśli cię kto bije w prawy policzek, nadstaw mu i lewy.

Nam chodzi o zupełnie inną strategię. Obawiam się, że ci ludzie są powodowani nie tylko autentycznym bólem, lecz jakimiś dodatkowymi racjami, bo znam wiele dzieci ojców zamordowanych w Katyniu i od żadnego z nich nie słyszałem nienawiści do Rosjan. Znamy też przesłanie pojednania, które głosił były współwięzień Ostaszkowa i Katynia śp. ks. Zdzisław Peszkowski.


Dodatkowy kontekst w relacjach polsko-rosyjskich stworzyła katastrofa smoleńska. Przeciwnicy przesłania wskazują, że przyczyny wypadku nie zostały do końca wyjaśnione, sugerują winę Rosjan. Ci, którzy głoszą tezę, że Putin ma na rękach polską krew nie będą zwolennikami dokumentu. Jak mógłby Ksiądz Arcybiskup odpowiedzieć tym wszystkim, którzy formułują takie wątpliwości?

Dialog z naszymi Kościołami nie ma nic wspólnego z polityką przeciwników porozumienia i zaczął się znacznie wcześniej niż zaistniała katastrofa pod Smoleńskiem. „Smoleńsk” jest tragedią samą w sobie. Tragedią niezwykle bolesną w wielu wymiarach i dla licznych osób, środowisk i całego narodu. Wydarzenie takiej miary powinno się traktować w kategoriach symbolu a nie w kategoriach politycznego interesu.

Co do tego konkretnego pytania: po pierwsze powiedziałbym, że człowiek mądry w takiej sytuacji opiera się na faktach a nie na teoriach, zaś człowiek sumienia rozważa każde słowo i troszczy się, aby nie naruszało prawdy. Żeby o kimkolwiek, największym nawet wrogu, powiedzieć tak mocne słowa, trzeba znać fakty, mieć pewność. Tymczasem tej pewności nie ma. Dlatego ci, którzy posługują się takimi teoriami i hasłami robią sobie i tragedii smoleńskiej największą szkodę! I to trzeba im powiedzieć: robią krzywdę tragedii smoleńskiej, bo na tym etapie trzeba ograniczyć się do poszukiwań i badań. Można mieć postulaty, żądać powołania takich czy innych międzynarodowych komisji i dochodzeń, ale dopóki nie przyniosą one efektów, nie wolno używać zbyt mocnych słów, bo w ten sposób robi się krzywdę prawdzie i w niewłaściwą stronę ukierunkowuje się ból osób oraz myślenie całego społeczeństwa.

Trzeba też pamiętać, że w katastrofie smoleńskiej nie zginęli przedstawiciele jednego tylko nurtu politycznego, ale różnych środowisk. Pamięć ofiar Katynia chcieli uczcić wszyscy. W tej sprawie trzeba lać oliwę na wzburzone morze, nie zaś dolewać ją do ognia.


Jak wiemy kluczowe słowa, jakie wybrzmiały w liście biskupów polskich do niemieckich – „przebaczamy i prosimy i wybaczenie” – w przesłaniu polsko-rosyjskim nie padną. Jest na to za wcześnie?

Nasze przesłanie jest apelem do wiernych oraz do wszystkich ludzi o konkretny trud sumienia, za którym pójdzie prośba o wzajemne wybaczenie doznanych krzywd i gotowość przebaczenia.
Jesteśmy na jakimś etapie drogi, którą już wspólnie wędrujemy. Dziś mamy zupełnie inne okoliczności. Być może to też ułatwia krok Patriarsze Moskwy i całej Rosji, który chce ten krok uczynić. Chce to zrobić wobec Polski jako chrześcijanin ale i jako Rosjanin. To samo pragnę uczynić również ja w imieniu Kościoła katolickiego wobec Rosji i Rosjan. Nie możemy odwracać się tyłem do rzeczywistości.

Myślę, że Patriarcha i wielu biskupów z jego Kościoła a także wielu Rosjan są ludźmi zbyt mądrymi, aby nie widzieli w tym geście czegoś bardzo potrzebnego w szerszym wymiarze, a więc nie tylko dla Polski i Rosji. Oczywiście, w pierwszym rzędzie Patriarcha myśli z pewnością o swoim kraju, tak jak ja myślę o Polsce, ale jesteśmy w globalnej wiosce, która dziś od strony moralnej się wali.


PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 27 kwietnia

Sobota, IV Tydzień wielkanocny
Jeżeli trwacie w nauce mojej,
jesteście prawdziwie moimi uczniami i poznacie prawdę.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 14, 7-14
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)


ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter