26 kwietnia
piątek
Marzeny, Klaudiusza, Marii
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Wiara w dobie pandemii

Ocena: 2.79874
2750

 

Słychać czasem, że parafia się przeżyła…

Nie tylko, że się nie przeżyła. Wciąż jest częścią struktury Kościoła. Wielu księży robi wszystko, aby pobudzić dynamizm parafii, zjednać ludzi i zachęcić ich do włączenia w życie kościelne. Ale są i śpiochy. Dlatego taka watykańska instrukcja jest potrzebna. Może pobudzi świadomość, która powinna być w każdym księdzu od chwili święceń.

 

Nie brakuje Księdzu Biskupowi księży, żeby zapewnić obsadę parafii?

Bardzo brakuje. Diecezja włocławska przez wiele lat odrabiała straty personalne, które poniosła w czasie ostatniej wojny. Teraz mamy inne zjawisko. Młodzież ma coraz większe trudności z podejmowaniem decyzji życiowych na zawsze. Dotyczy to zarówno małżeństwa, jak i kapłaństwa. Prócz tego samo pojęcie służby stało się niemodne. A w Kościele inaczej się nie da.

Młodzi ludzie wstępując do seminarium pewnie szczerze wyrażają wolę służenia Chrystusowi i ludziom. Ale szybko pojawiają się kryzysy, powodowane duchem czasu i złej kultury, która lansuje antywartości. To źle wpływa na ludzi. Nawet, jeśli człowiek dojdzie do święceń, to po kilku latach zaczyna przeżywać wewnętrzny kryzys. Czasem młody ksiądz mówi mi: „zostaję wierzącym i praktykującym, ale już nie chcę służyć Kościołowi”. Jakby kapłaństwo było umową czasową.

 

Czy to nie jest również skutek zatraty wspólnoty kapłańskiej?

Od początku powtarzam, że ksiądz, który nie trzyma się wspólnoty kapłańskiej, jest chory. Jan Paweł II mówił o zjazdach koleżeńskich, że one mają moc jednoczenia księży. Dzisiaj, zwłaszcza w miastach, porobiły się nam takie księstewka, że każda parafia żyje samodzielnie, każdy proboszcz i wikariusz dla sobie.

Ale żebyśmy nie popadli w przygnębienie, to powiem, że znam takie przykłady, kiedy młodzi księża gromadzą się na wspólne odmawianie brewiarza. Są też grupy młodych księży, którzy szukają formacji wakacyjnej w ośrodkach rekolekcyjnych. To jest prawdziwa pociecha.

 

Jakie jest doświadczenie Księdza Biskupa z funkcjonowaniem tzw. rejonów duszpasterskich, o których mówi watykańska instrukcja?

U nas takie trzy regiony funkcjonują od dawna: włocławski, koniński i sieradzki. Wynika to zarówno z uwarunkowań geograficznych jak i społeczno-kulturowych. Oczywiście, w każdym rejonie musi być świadomość, że jest on częścią Kościoła diecezjalnego. Na czele rejonu stoi wikariusz biskupi, który koordynuje pracę okolicznych dekanatów i parafii. Dzięki tym wikariuszom biskupim mam na bieżąco informacje z terenu. Przy takim kształcie diecezji, jak nasza, jest to konieczne rozwiązanie.

Do tego dochodzi specyfika duszpasterska poszczególnych rejonów. Południe jest cieplejsze. O Kujawiakach mówi się, że muszą się najpierw do czegoś przekonać, żeby to poprzeć. Zaś Konin i Wielkopolska to rejon bardzo praktycznie nastawiony do życia, przeżywający obecnie trudności ekonomiczne. Pod znakiem zapytania jest przyszłość kopalń węgla brunatnego. Stąd i wrażliwość duszpasterska musi być w każdym z tych rejonów inna.

 

A propos tej wrażliwości: media nagłaśniały zawartą w tej instrukcji kwestię ofiar składanych przy okazji posług duszpasterskich. Mamy z tym problem?

W dokumencie zawarte są ogólne wskazania dla całego Kościoła. Ale w każdym kraju są inne uwarunkowania. W Niemczech i w Austrii księża mają wypłacane pensje. W innych krajach jak Włochy, Hiszpania, Szwajcaria czy Francja też są częściowe pensje. Nie można tego porównywać z sytuacją w Polsce, gdzie księża żyją tylko z dobrowolnych ofiar wiernych. Mówić księdzu w Polsce, że ma nie przyjmować ofiar, to byłoby nieludzkie. Jeśli ktoś przed ślubem złoży ofiarę, to nie jest przecież opłata za sakrament, tylko ofiara składana przy okazji ślubu, również za cały proces przygotowania. Nie róbmy z polskich księży chciwców, bo oni również z dobrowolnych ofiar utrzymują parafie.

 

Wspomniany dokument ostrzega nas przed dwoma skrajnościami: gnostycyzmem i pelagianizmem…

Są takie grupy „wtajemniczonych”, które są przekonane, że wszystko wiedzą lepiej od biskupa i od papieża. Wątpię jednak, żeby udało się ich nawrócić. Nawet wolanie Ojca Świętego traktują wybiórczo.

Dobrą odpowiedzią na te problemy jest przesłanie św. Faustyny. U nas w diecezji mamy parafię jej urodzenia, chrztu i Pierwszej Komunii. W tym roku po raz pierwszy jej wspomnienie będzie obchodzone w całym Kościele. Św. Faustyna jest niezastąpionym wzorcem zdrowej religijności. Była prostą dziewczyną, która nie polegała na własnej mądrości. Ufała całkowicie Bogu. Głosiła miłosierdzie, ale nie relatywizowała grzechu, mówiła o karze wiecznej i potrzebie nawrócenia. Nie było jej stać, żeby w każdą niedzielę pójść z rodzinnego Głogowca do Świnic Warckich na Mszę świętą, bo nie miała butów. Kierowała się wtedy na dźwięk dzwonów w stronę kościoła i prosiła Chrystusa o wybaczenie. A nam dzisiaj wystarczy byle powód, by uznać, że nie musimy uczestniczyć w Eucharystii. Trzeba polecać wiernym czytanie tych fragmentów „Dzienniczka”, w którym ona to opisuje. Być może od tego zacznie się także nasze nawrócenie i zaczniemy słowa Chrystusa brać tak poważnie, jak ona to robiła.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Redaktor naczelny tygodnika "Idziemy"
henryk.zielinski@idziemy.com.pl

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 26 kwietnia

Piątek, IV Tydzień wielkanocny
Ja jestem drogą i prawdą, i życiem.
Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze Mnie.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 14, 1-6
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)
+ Nowenna do MB Królowej Polski 24 kwietnia - 2 maja

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter