– Kościół we Francji ani trochę nie jest zainteresowany ewangelizacją świata islamskiego. Zamiast przeć do przodu z Dobrą Nowiną, ustępuje – mówi w rozmowie z "Idziemy" były muzułmanin Mohammed Bilek
Z Moh-Christophem Bilekiem, byłym muzułmaninem, założycielem Stowarzyszenia Matki Bożej z Kabylii wspierającego konwertytów z islamu na chrześcijaństwo, rozmawia Radek Molenda
Wyręcza Pan Kościół we Francji i Algierii w pomocy muzułmanom, którzy mają odwagę się ochrzcić?
Wolałbym mówić, że w tym względzie współdziałam z biskupami tych krajów. I zawsze staram się, by w działalność stowarzyszenia zaangażowany był Kościół katolicki, do którego należę. Ale jest, jak jest.
Czyli jak?
Kiedy muzułmanin we Francji czy Algierii chce zostać chrześcijaninem, idzie z reguły najpierw do katolików. Spotyka się z księdzem i najczęściej słyszy, że to niebezpieczne, skomplikowane i że powinien sprawę jeszcze przemyśleć.
Opowiem historię Norii, mieszkającej we Francji Algierki, będącej w separacji z mężem, matki trójki pełnoletnich dzieci. Noria odkryła w sobie potrzebę świadomego przeżywania wiary, zbliżenia się do Boga, głębokiej modlitwy. Poszła do imama i spytała: „Co mi poradzisz?”. Odpowiedział: „Wróć do męża i wtedy wszystko wróci do normy”. Nie była to odpowiedź, o którą jej chodziło. A że miała w pracy kolegę protestanta, który mówił jej o Jezusie Chrystusie i podarował Ewangelię, postanowiła zaangażować się w chrześcijaństwo. Poszła więc do księdza, a ten mówi: „Czy wiesz, że konwersja zagrozi twojemu życiu? Czy rozmawiałaś o tym ze swoim ojcem? I czy masz na to pozwolenie twojego męża i dzieci?”.
Spróbujmy postawić się w jej sytuacji. Była tak rozczarowana, że postanowiła nigdy więcej nie próbować zostać chrześcijanką. Na szczęście znalazł się ksiądz, który się nią zajął i w końcu przyjęła chrzest.
Sam także, gdy w 1982 r. chciałem ochrzcić trójkę moich dzieci, usłyszałem od księdza: „Ochrzciłeś się – bierzesz za to odpowiedzialność. Ale zostaw w spokoju twoje dzieci”. Znam wiele takich historii. Dlatego założyłem stowarzyszenie. Mam przekonanie, że absolutnie trzeba było coś zrobić.
Co więc robicie?
Wspieramy muzułmanów, którzy nam ujawnią, że myślą o konwersji i chrzcie, w ich decyzji. I staramy się otoczyć ich troską. Dlatego na początku, w 2001 r., stowarzyszenie nazywało się Accueillir (powitanie, przyjęcie – przyp. RM).
Często są oni rzeczywiście zagrożeni z powodu swojej decyzji. Pomagamy im znaleźć parafię i konkretnego księdza, dla którego nowo ochrzczony nie będzie kłopotem, ale radością. A takich parafii nie jest wiele. Czasami chrzest następuje 500 km od miejsca zamieszkania. Za każdym razem dbamy, by chrzest odbył się w porozumieniu z miejscowym biskupem, z czym też jest wiele problemów.
U protestantów sprawa jest prostsza. Nikogo nie pytają, tylko chrzczą. Są o wiele bardziej aktywni. To m.in. dlatego w Algierii Kościół katolicki chrzci rocznie pięć osób, a protestanci – 500 osób. Trzeba jednak wiedzieć, że biskupi w Algierii żyją w realnym zagrożeniu szykanami ze strony władz. Za przychylność wobec konwertytów z islamu może ich spotkać nawet wydalenie z kraju. Muszą działać w podziemiu. Stąd skala nawróceń jest niewielka.
W Polsce o konwersji z islamu na chrześcijaństwo niemal się nie mówi. Jaka jest skala tego zjawiska w krajach Maghrebu?
Osób proszących o chrzest jest coraz więcej, ale pomaga im się w tajemnicy.
Wyróżniłbym trzy okresy wzrostu liczby konwersji. Do przełomu lat 50. i 60. XX w., kiedy kraje takie jak Algieria, Maroko czy Tunezja uzyskały niepodległość, były one zamknięte na inne oprócz islamu religie. Wiara Francuzów była wiarą okupanta. Nie można było posiadać ani czytać Ewangelii. Nie było jej w języku arabskim, a i tak nie wszyscy umieli czytać. Dlatego do 1960 r. w Algierii nie było niemal żadnych konwersji.
Wraz z odzyskaniem niepodległości pojawiała się stopniowo możliwość lektury Pisma Świętego. Przełom nastąpił w latach 80., kiedy pojawiło się nowe pokolenie ludzi bez kompleksu kolonializmu, otwartych na świat. Wtedy zaczęły się nawrócenia. A powszechniejszy dostęp do edukacji przekładał się na coraz częstszą lekturę i znajomość Pisma Świętego. Od kilkunastu lat ten proces jeszcze przyspieszył, gdy muzułmanie zyskali – dzięki internetowi i telewizji satelitarnej – nieograniczony dostęp do Ewangelii i nauczania Kościoła.
A Francja? To prawda, że co dziesiąty chrzest przyjmują tam obecnie nawróceni muzułmanie?
Tak. W 2014 i 2015 r. było ok. 5-6 tys. takich osób. I to dotyczy jedynie oficjalnych chrztów w Kościele katolickim. Warto do tego dodać chrzty u protestantów, tradycjonalistów i w nowych wspólnotach, jak Emmanuel czy Chemin Neuf.