Przywódca radykalnej organizacji palestyńskiej Hamas Ismail Hanije wezwał w czwartek do "nowej intifady" – palestyńskiego powstania przeciw Izraelowi. – Niech 8 grudnia (piątek) będzie pierwszym dniem intifady przeciwko okupantow – nawoływał w mieście Gaza.
fot. PAP/EPA/MOHAMMED SABERApel nastąpił dzień po ogłoszeniu przez prezydenta Donalda Trumpa, że USA uznają Jerozolimę za stolicę Izraela.
– Możemy jedynie stawić czoło syjonistycznej polityce wspieranej przez Stany Zjednoczone, wzniecając nową intifadę" – powiedział przywódca Hamasu w swoim wystąpieniu. "Powinniśmy wezwać (do intifady) i powinniśmy pracować nad rozpoczęciem intifady w obliczu syjonistycznego wroga – dodał.
Hanije, wybrany na szefa Hamasu w maju, wezwał Palestyńczyków, muzułmanów i Arabów do protestów przeciwko decyzji władz USA. Demonstracje mają odbyć się w piątek; Hanije nazwał ten dzień "dniem gniewu".
– Przekazaliśmy instrukcje wszystkim członkom Hamasu oraz wszystkim jego frakcjom, aby byli w pełnej gotowości na wszelkie nowe rozkazy, które mogą zostać wydane, żeby stawić czoło temu strategicznemu niebezpieczeństwu, które zagraża Jerozolimie i zagraża Palestynie – oświadczył Hanije.
– Zjednoczona Jerozolima jest arabska i muzułmańska i jest stolicą państwa palestyńskiego, całej Palestyny – podkreślił, odnosząc się do terytoriów obejmujących Izrael, a także Zachodni Brzeg Jordanu i Strefę Gazy.
Lider Hamasu wezwał wspieranego przez Zachód prezydenta Autonomii Palestyńskiej, szefa umiarkowanego ugrupowania palestyńskiego Fatah, Mahmuda Abbasa, aby wycofał się z rozmów pokojowych z Izraelem, a Arabów do bojkotowania administracji Trumpa. – Powinno się ogłosić, że to tzw. porozumienie pokojowe zostało raz na zawsze pogrzebane – dodał.
Wcześniej w reakcji na oświadczenie Trumpa do strajku generalnego i organizowania wieców wezwały wspólnie świeckie organizacje palestyńskie i islamskie. Protesty planowane są na czwartek.
Odpowiadając na wezwanie do strajku, palestyńskie ministerstwo edukacji ogłosiło czwartek dniem wolnym od pracy i wezwało nauczycieli i wykładowców oraz uczniów szkół średnich i studentów do wzięcia udziału w planowanych zgromadzeniach na Zachodnim Brzegu Jordanu, w Strefie Gazy i w arabskich dzielnicach Jerozolimy – poinformował Reuters.
Tuż po środowym wystąpienia Trumpa Hamas ogłosił, że amerykański przywódca otworzył "bramy piekieł" i wezwał do protestów wszystkich Arabów i muzułmanów. Hamas nazwał decyzję Trumpa "jawną agresją wobec Palestyńczyków" i wezwał do "podminowania amerykańskich interesów w regionie" oraz ignorowania Izraela.
Przywódca Hamasu Hanije napisał w środowym komunikacie, że Palestyńczycy "wiedzą, jak właściwie odpowiedzieć na brak szacunku dla ich uczuć i ich sanktuariów". Dodał, że decyzja Donalda Trumpa "nie zmienia faktów historycznych ani geografii".
Decyzję Trumpa także potępił i odrzucił prezydent Abbas. Oświadczył, że jest ona równoznaczna ze zrzeczeniem się przez USA roli pokojowego mediatora w regionie i podkreślił, że Jerozolima jest "wieczną stolicą Państwa Palestyna".
Organizacja Wyzwolenia Palestyny oceniła, że decyzja ta "niszczy" szanse na dwupaństwowe rozwiązanie konfliktu.
Stany Zjednoczone i Izrael uważają Hamas, który od 2007 roku stoczył trzy wojny z państwem żydowskim, za organizację terrorystyczną. Hamas nie uznaje prawa Izraela do istnienia, a zamachy samobójcze tego ugrupowania przyczyniły się do zainicjowania ostatniej intifady, trwającej od 2000 do 2005 roku – zwraca uwagę agencja Reutera.
W środę prezydent Trump oświadczył, że USA uznają Jerozolimę za stolicę Izraela. Poinformował, że nakazał Departamentowi Stanu przygotowanie przeniesienia amerykańskiej ambasady z Tel Awiwu do Jerozolimy. Podkreślił również wolę Stanów Zjednoczonych, by pomagać w osiągnięciu porozumienia w konflikcie bliskowschodnim, możliwego do zaakceptowania dla obu stron.
Społeczność międzynarodowa nie uznaje Jerozolimy za stolicę Izraela, a prawie 90 ambasad mieści się w Tel Awiwie. Izrael kontroluje Jerozolimę od 1967 roku, gdy w trakcie wojny sześciodniowej zajął wschodnią część miasta.