1 maja
środa
Józefa, Jeremiasza, Filipa
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Trzymamy z Bogiem!

Ocena: 0
10739
Za Wybrzeżem poszli inni. Kiedy pod koniec sierpnia stanęła Huta Warszawa, strajkujący wysłali delegację do siedziby Prymasa Polski z prośbą o niedzielną Mszę. – Poszedłem do oczekujących pracowników Huty i powiedziałem: Prymas wyraził zgodę, wracajcie do ludzi, poszukamy księdza – wspominał w naszym tygodniku prałat Bronisław Piasecki, ówczesny kapelan kardynała Wyszyńskiego. – W kościele św. Stanisława Kostki na Żoliborzu poza wikariuszami współpracowało kilku rezydentów. Udałem się więc do tego kościoła. Przedstawiłem ks. prałatowi Teofilowi Boguckiemu prośbę Prymasa. Z grafiku zajęć okazało się, że w tym czasie wolny jest ks. Jerzy Popiełuszko…


KIEDY NON POSSUMUS?

Według Andrzeja Kołodzieja, gdańscy stoczniowcy byli rozczarowani homilią księdza Jankowskiego. Nie usłyszeli bowiem tego, na co czekali: słów poparcia i pokrzepienia. Z kolei z opisu strajku zamieszczonego w książce Sławomira Cenckiewicza „Anna Solidarność” wynika, że zarówno biskup Lech Kaczmarek, jak i prałat Jankowski namawiali stoczniowców do jak najszybszego zakończenia strajku i niedrażnienia komunistycznych władz. Kontrastowało to z postawą księdza Jastaka, który utwierdzał strajkujących w poczuciu słuszności sprawy, której służyli. Z drugiej jednak strony ksiądz Jastak mówił po latach: „Wiadomo było, że strajkujący, zdeterminowani robotnicy byli zagrożeni niebezpieczeństwem utraty życia. Był bowiem przygotowany desant na stocznię i flota wojenna radziecka stała w pogotowiu na redzie”.

Słowa te pokazują dylemat tamtych lat. Linia polityczna prymasa Wyszyńskiego wobec komunistów była jasna i prosta: nie da się uniknąć zawierania z nimi kompromisów, ale jest granica wyznaczająca zakres ustępstw. Niestety, prostota i jasność formuły nie czyni łatwym zadania wypełniania jej konkretna treścią. Kwestia co robić, jak się zachować w obliczu fali strajków dzieliła zarówno Episkopat, jak i zwykłych duchownych.

Ksiądz infułat Bogdanowicz nie zgadza się z krytycznym postrzeganiem gdańskiego Kościoła i jego pasterza. – Biskup Kaczmarek był człowiekiem wybitnej inteligencji, o sporych zdolnościach dyplomatycznych, bardzo szanowanym, nawet przez komunistów. Robił wówczas, co do niego należało. Można się zgodzić z twierdzeniem, że w pewien sposób był ostrożny, ale w tym sensie, że wystosował apel do stoczniowców, by uniknąć przelewu krwi. Jednakże moim zdaniem – a w końcu biskupa Kaczmarka bardzo dobrze znałem, a co więcej napisałem o nim monografię – bliższe prawdy jest określenie „odważny, ale rozważny” – mówi.

Po pierwszej pielgrzymce Papieża ludzie byli już inni.
To była siła, która przeraziła władzę,
bo dialog społeczny został nawiązany!

Kontrowersji nie uniknął sam prymas Wyszyński po wygłoszonym na Jasnej Górze 26 sierpnia 1980 r. kazaniu. – Myśmy oglądali je w telewizji. Nie było ono, oczywiście, przekazywane na żywo, tylko z opóźnieniem. Niektóre jego fragmenty były zaskakujące. Siedziałem na sali BHP i widziałem zaskoczenie u jednych, a u drugich – niechętnie nastawionych do Kościoła – pewien rodzaj satysfakcji. Jednak dostaliśmy wiadomość, że wystąpienie prymasa zostało ocenzurowane, więc szybko wyprodukowaliśmy ulotki informujące o manipulacji – wspomina Wyszkowski. Wkrótce pojawił się też, przywieziony z Warszawy, oryginalny tekst homilii Prymasa.

Dezorientacja i obawy przed dalszymi fałszerstwami komunistycznej propagandy były jednak na tyle duże, że ksiądz Jastak napisał dwa listy do kardynała Wyszyńskiego i wysłał delegację gdyńskich stoczniowców. Protokół z tego spotkania został po ich powrocie opublikowany przez niezależną stoczniową drukarnię.


DLACZEGO WŁAŚNIE TAM?

Jeszcze w roku 1980 ludzie zaczęli zadawać sobie pytanie, dlaczego to na Wybrzeżu doszło do dwóch wielkich robotniczych buntów.

– Jest coś takiego w Gdańsku, że nie jest to miasto jak każde inne. Jest to miasto niezależne, wolne. Tego miasta nie dawało się zamknąć, bo zawsze jeszcze był port, jak nie w Gdańsku, to w Gdyni. Stąd otwartość na świat, na nowe idee. Tam się sprawy inaczej tworzyły – twierdzi Andrzej Drzycimski.

– Mówią o mnie: „Kaszuba spod Lwowa” i bardzo jestem z tego dumny. Gdańsk był inny i relacje tutaj układały się inaczej niż w pozostałych regionach. Takich rodzin jak nasza, spod Lwowa czy z Wileńszczyzny, było tutaj wiele. To jest jeden nurt tej inności. Drugi składa się z ludzi morza, marynarzy i ludzi ze świata. Trzeci, najważniejszy, tworzą Kaszubi, lud, który od lat twardo broni swojej polskości i wiary – to z kolei Tadeusz Fiszbach.

Zaś gdański dziennikarz Edmund Szczesiak dopowiada: – Korzenie tej postawy, tej walki o poszanowanie godności i prawa człowieka i robotnika, są w Kościele.

– Religijność sierpniowego strajku nie wzięła się znikąd – mówi Drzycimski. – Wszystkie środowiska opozycyjne: RMP, ROPCiO, WZZ, a nawet Zrzeszenie Kaszubsko-Pomorskie miało zakorzenienie, płytsze czy głębsze, w Kościele.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 1 maja

Środa, V Tydzień wielkanocny
Wspomnienie św. Józefa, rzemieślnika
Trwajcie we Mnie, a Ja w was trwać będę.
Kto trwa we Mnie, przynosi owoc obfity.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 15, 1-8
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)


ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter