Białko konopne

fot. Barbara Wiśniowska

Kupiłam, żeby się przekonać, jak smakuje. Białko konopne nie ma smaku i za to dostaje ode mnie duży plus, bo można je dodać do wszystkiego: jogurtów, koktajli, ciast, zup i sałatek.

Nie trzeba go gotować. Jest wytwarzane w niskiej temperaturze z nasion konopi siewnych (nie mają potencjału odurzającego, w ogóle nie mają zbyt wiele wspólnego z konopiami indyjskimi). Proszek zawiera pokaźne ilości białka, bo aż 50 proc. Jest także źródłem witamin B, C i E, węglowodanów i zdrowych tłuszczów omega 3 oraz omega 6 i wszystkich aminokwasów egzogennych, czyli takich, których organizm nie jest w stanie wytwarzać sam i trzeba mu je dostarczać z pożywieniem. Zawartość błonnika także jest imponująca, dzięki temu białko konopne pęcznieje podczas trawienia i na długo zapewnia uczucie sytości. To może być ważne dla osób, które się odchudzają i chcą zwalczyć nawyk podjadania między posiłkami. Kto jeszcze skorzysta z zalet tego składnika? Sportowcom pomoże w diecie ukierunkowanej na budowanie masy mięśniowej. Uczniom i studentom podniesie poziom energii, ponoć może z powodzeniem zastąpić poranną kawę. Docenią go wegetarianie i weganie. Nie zawiera laktozy, glutenu, soi ani składników uczulających. Podnosi odporność, dobrze wpływa na układ kostny i na porost włosów, pomaga w walce z łupieżem. Może być wsparciem podczas leczenia chorób układu krążenia.

Białko warto spożywać w rekomendowanych ilościach, zacząć od jednej łyżeczki dziennie. Ze względu na dużą zawartość błonnika może powodować wzdęcia, więc osoby cierpiące na chorobę Leśniowskiego-Crohna lub po przebytych operacjach na przewodzie pokarmowym powinny skonsultować spożycie z lekarzem.

  Idziemy nr 15 (858), 10 kwietnia 2022 r.