„Chodzenie z Wujkiem po górach miało swój rytuał: zawsze była możliwość pobycia z nim na osobności. Czasem te kontakty przeradzały się w spowiedź. Najczęściej jednak rozmawialiśmy o problemach dorastania i dojrzewania do życia rodzinnego” – wspomina w jednym z filmów Stanisław Abrahamowicz.
Pierwszą oficjalną wizytę w Dolinie Chochołowskiej Karol Wojtyła złożył jako biskup w 1961 r. Najpierw szła banderia konna, za nią na wozach górale w tradycyjnych strojach, a na końcu młodzież na rowerach. Na Polanie Chochołowskiej przywitany został z honorami i… oscypkami. Ustawiono tam watrę. Jeden z baców miał powiedzieć: „Jeśli, ekscelencjo, rozpalicie to ognisko od jednej zapałki, to zostaniecie papieżem”. Rozpalił. Przy ognisku były legendy i góralskie tańce.
Huta na polanie
A wcześniej była Msza Święta, którą biskup odprawił dla baców i turystów przy kapliczce św. Jana Chrzciciela, leżącej w górnej części Polany Chochołowskiej. Trudno ustalić datę jej powstania. Pierwotnie był to szałas jednego z baców. Przed wojną było tu 60 domostw pasterskich. Łatwiej więc było przyjechać księdzu i odprawić Mszę, niż kazać bacom schodzić do wioski. Do dziś od kwietnia do października w niedziele są tu Msze polowe o godz. 13. W odpust – 24 czerwca – z okolicznych miejscowości przybywa nawet 2,5 tys. wiernych. Są konie, góralska muzyka.
Wieżyczkę z krzyżem dobudowano dopiero w latach 50. Od jakiegoś czasu trwają starania o rozbudowę kapliczki. – Pomieściłaby więcej osób, ale straciłaby swój urok – mówi Zbigniew Kowalski, leśniczy w leśnictwie Chochołowska i przewodnik tatrzański. – Wnętrze wciąż jest oryginalne. Z zewnątrz deski kilkakrotnie już były wymieniane.
W Dolinie Chochołowskiej zdziwić nas mogą traktory przeciskające się po wąskich szlakach. Lasami – w 2/3 świerkowymi – zarządza tu Witowska Wspólnota Leśna. TPN ma prawa zaledwie do 16 „kawałków” doliny. Dlaczego? – W 1819 r. starostwo nowotarskie sprzedało część swoich terenów – mówi Zbigniew Kowalski. – Część z Doliną Chochołowską kupił starosta Pajączkowski, ale zaraz odsprzedał ją okolicznym chłopom. Doszło przy tym do oszustwa, więc procesowano się o ten teren jeszcze 50 lat. Dopiero w 1869 r. sąd przyznał ziemie chłopom i powstała wspólnota siedmiu wsi. Od tego czasu tu gospodarzą.
Kiedy w 1954 r. powstał TPN, wspólnotę potraktowano jak spółdzielnię, nie wywłaszczono chłopów. Od 1996 r. mają swój plan leśny, osobne nadleśnictwo. Nie ma tu rezerwatów ścisłych: prowadzona jest gospodarka leśna, wypasane są owce, przez co polany nie porastają lasem.