Szkoła bez ocen czy podręczników, a może nauka bez szkoły? Pewnie większości z nas trudno to sobie wyobrazić, a przecież różne ścieżki prowadzą do wiedzy.
fot. Matese Fields/Unsplash.comKiedy dzieci ruszają do szkół, budzi się ożywiona dyskusja na temat polskiego systemu oświaty. Takie rozmowy są potrzebne, bo nierzadko stanowią punkt wyjścia dla zmian, choć najczęściej na gruncie lokalnym. A co można zaproponować rodzicom i uczniom, którzy do tradycyjnej szkoły publicznej nie są przekonani?
W DOMOWEJ ATMOSFERZE
Edukacja domowa jest doskonałą odpowiedzią dla uczniów, którzy potrzebują indywidualnego harmonogramu nauki. Jak podaje MEiN, z tej formy edukacji w roku szkolnym 2019/2020 korzystało blisko 11 tysięcy uczniów, a w minionym – ponad 15 tysięcy. – W edukacji domowej odpowiedzialność za kształcenie dzieci biorą rodzice, natomiast szkoła służy pomocą i czuwa, by proces przebiegał zgodnie z wymaganiami prawnymi. Każdy uczeń jest zobowiązany zdać roczny egzamin klasyfikacyjny z przedmiotów wynikających z podstawy programowej odpowiedniej dla danej klasy. W naszej szkole rodzice mają dostęp do informacji na temat wymagań z danego przedmiotu, udostępniamy też inne materiały pomagające przygotować się do egzaminu. Szkoła zapewnia uczniom dostęp do bezpłatnych zajęć dodatkowych oraz możliwość konsultacji z nauczycielami – tłumaczy dr Aldona Rosłońska ze Szkół Benedykta w Sulejówku, szkół przyjaznych edukacji domowej.
Co zrobić, gdy chcemy wraz z dziećmi wejść na ścieżkę edukacji domowej? – Warto zapoznać się z ofertą szkół przyjaznych edukacji domowej i wybrać tę, która najlepiej odpowiada naszym oczekiwaniom. Osobiście polecam placówki, które posiadają doświadczenie w prowadzeniu edukacji domowej i mają pozytywne opinie – zaznacza dr Aldona Rosłońska. Dużą pomocą jest też fachowa literatura i rozmowa z rodzicami, którzy podążają tą ścieżką.
W edukacji domowej to rodzice i dzieci decydują, ile czasu danego dnia poświęcają na naukę, co pozwala łatwiej znaleźć czas na rozwój pasji. Inny niż w szkole tradycyjnej jest też sposób uczenia się. Dzieci nie muszą bazować tylko na podręcznikach. Wiedzę mogą czerpać z filmów i zasobów internetowych, a także rodzinnych wycieczek i lekcji muzealnych.
Jak podkreśla Kornelia Orwat, mama trójki dzieci uczących się pod skrzydłami Szkół Benedykta i autorka książki „Droga w nieznane? Edukacja domowa dla początkujących”, edukacja domowa pozwala rodzinie żyć pełniej. – Tym sposobem możemy pozwolić, by dzieci podążały za własnymi pasjami, zamiast skupiać się na tym, by oceny z każdego przedmiotu były jak najwyższe. Dzięki temu mają szansę wcześniej odkryć życiowe powołanie, co później może ułatwić decyzję o wyborze ścieżki zawodowej – dzieli się doświadczeniem autorka książki. Dodaje jednak, że wcielanie edukacji domowej w praktyce może być wymagające. – Osobiście nie spodziewałam się, że pogodzenie potrzeb dzieci w różnym wieku może być tak trudne. Lekcja angielskiego dla siedmiolatka, z trzylatkiem u boku i maluszkiem na rękach, czasem naprawdę była wyzwaniem! A przecież są jeszcze domowe obowiązki – uśmiecha się.
Powszechnie panuje przekonanie, że dziecko najlepiej uczy się życia w grupie czy rozwiązywania konfliktów tylko wśród rówieśników, w klasie. – To nieprawda! W rodzeństwie też zdarzają się przecież kłótnie czy konflikty, a edukacja domowa daje ten komfort, że dzieci uczą się radzić sobie z takimi sytuacjami w bezpiecznych warunkach. Rodzic ma znacznie większe możliwości, by być obecnym przy konflikcie i wkroczyć z pomocą, gdy zajdzie potrzeba, niż nauczyciel, który ma pod opieką trzydziestoosobową klasę. Z kolei w dyskusjach o edukacji domowej często zapomina się też o tym, że dzieci uczące się w ten sposób wcale nie są zamknięte w domu. Właśnie jedną z pierwszych rzeczy, które starają się zapewnić rodzice, są kontakty z rówieśnikami – na zajęciach sportowych, muzycznych czy spotkaniach z innymi rodzinami uczestniczącymi w edukacji domowej – wyjaśnia Kornelia Orwat.
EDUKACJA KATOLICKA, CZYLI…
Często kojarzone jedynie z mundurkami czy surowymi zasadami, szkoły katolickie cieszą się dobrą opinią wśród uczniów i rodziców. – Obserwujemy, że liczba uczniów cały czas delikatnie wzrasta – wyjaśnia ks. Zenon Latawiec SDB, przewodniczący Rady Szkół Katolickich i dyrektor Zespołu Szkół Salezjańskich w Przemyślu. W Polsce działa obecnie 490 takich placówek, na różnych poziomach edukacyjnych. Na liście koordynowanej przez Radę Szkół Katolickich odnajdziemy nie tylko szkoły podstawowe czy licea, ale też szkoły specjalne i muzyczne. Jednym z etapów rekrutacji może być rozmowa kandydata i jego rodziców z dyrektorem, która pozwala poznać wzajemne oczekiwania i możliwości. Wbrew obiegowym opiniom kryterium decydującym o przyjęciu do szkoły nie jest religijność, ale – podobnie jak w innych szkołach – wyniki w nauce.