29 kwietnia
poniedziałek
Rity, Katarzyny, Boguslawa
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Wiara przy nadziei

Ocena: 4.95
4178

Problem chorób letalnych dekretem biskupa wrocławskiego został włączony do nauk przedmałżeńskich. Czy powinien to być stały element tych nauk?

Ks. DZ: Ludzie, zwłaszcza młodzi, na początku drogi małżeńskiej, unikają tematu chorób i śmierci. A należy ich przygotować także na taką ewentualność. Być może wówczas ojcowie nie będą tak często dezerterować?

Jestem zdania, by pokrótce ten temat poruszać – coraz więcej jest bowiem rodzin z chorymi dziećmi. Warto wspomnieć, jakie wówczas są możliwości i procedury – by dziecko nie trafiło na śmietnik. Niestety, lekarze czasem robią problemy z wydaniem ciała czy badaniami genetycznymi w celu ustalenia płci dziecka, co jest potrzebne do wystawienia aktu zgonu. Domowy Kościół przygotował formularze – wskazówki, jak postępować w takiej sytuacji.

 

Wiele osób pyta: po co kobietę wystawiać na tak potworny ból, jak rodzenie chorego, martwego lub mającego zaraz umrzeć dziecka. Jak ich przekonać?

JSZ-D: Wiadomość o ciężko chorym dziecku spada na rodziców znienacka, są w szoku. Sposób przekazania informacji, pokazania możliwości leczenia chorego dziecka lub zasad wsparcia całościowego w przypadkach dzieci nieuleczalnie chorych otwiera im możliwość podjęcia świadomej decyzji. Szacunek dla życia – to jest credo naszego działania. Decyzja jednak należy do rodziców, do niczego nie namawiamy.

Ks. DZ: Matka, czy rodzi zdrowe, czy chore dziecko, tak samo jest matką. Powinna dać sobie na to szansę. Także przeżycie żałoby po tym, jak uczyniło się dla dziecka wszystko, co możliwe, jest pełniejsze, bez wyrzutów sumienia. Rodzina, znajomi rodziców chorego nienarodzonego dziecka czasem namawiają na aborcję. A rodzice odpowiadają: „Skoro Bóg dał mi to dziecko, dlaczego mam je odrzucić? Bóg dał duszę, ja ciało. Nie mogę wybierać, które życie przyjmę”. W nim Bóg już zdążył zamieszkać.

 

Niektórzy chcieliby zakazać badań prenatalnych – czym by się to mogło skończyć?

Ks. DZ: Kościół dopuszcza badania prenatalne. Niektórzy uważają, że mogą one prowadzić do aborcji. Jeśli ktoś chce tej aborcji, to i tak ją wykona.

JSZ-D: O zakazie badań prenatalnych mówią ci, którzy nie wiedzą, na czym one polegają i nie zdają sobie sprawy, że często badania te umożliwiają uratowanie śmiertelnie chorych dzieci. W ubiegłym tygodniu w poradni badałam kobietę w 25. tygodniu ciąży, u której dziecka było krytyczne zwężenie zastawki aorty z uogólnionym obrzękiem. Wraz z zespołem w Szpitalu Bielańskim poszerzyliśmy u płodu zastawkę aortalną. Po tygodniu dziecko było już bez obrzęku, a komora pracowała zdecydowanie lepiej.

Gdybyśmy o tym nie wiedzieli, doszłoby prawdopodobnie do śmierci płodu, a dodatkowo mogłyby być ciężkie powikłania u matki. Można powiedzieć, że uratowaliśmy dwa życia: matki i dziecka. Dzięki diagnostyce prenatalnej rocznie ratujemy setki, jeśli nie tysiące dzieci, więc należy ją rozwijać, biorąc zawsze pod uwagę dobro dziecka.

 

Skoro dziecko można operować jeszcze w łonie matki, to znaczy, że rozwija się tam człowiek. Dlaczego zwolennikom aborcji tak trudno to zrozumieć?

Ks. DZ: Niestety, najczęściej do aborcji matki namawiają lekarze, znajomi i rodzice rodziców chorego dziecka w łonie. W szpitalach na urodzenie decyduje się zaledwie co trzecia kobieta. W WHD – 80 proc. Rodzice, którzy usunęli ciążę, swojemu proboszczowi mówią, że poronili, by zgodził się na pogrzeb.

Dziadek jednego z naszych nienarodzonych pacjentów WHD, gdy dowiedział się o chorobie dziecka, przestał pić. Może w jego intencji? Przez jakiś czas ważyły się losy dziecka. Rodzice zdecydowali się urodzić. Inna mama, która powiedziała, że dopóki bije serce chorego dziecka, będzie je nosić i je urodzi; choć niewierząca, poszła do kaplicy pomodlić się w jego intencji. Nie bez znaczenia jest, że miała przy sobie wielu bliskich: męża, rodziców, przyjaciółki. Oni podtrzymywali ją na duchu, a ona swoją decyzją wyzwoliła w innych dobro.

Przy naszym hospicjum działa grupa wsparcia dla rodziców w żałobie – powtarzają się w niej głosy żalu do lekarzy, że nie pokazywali alternatywy dla aborcji. Profesor Joanna Dangel zawsze mówi i o problemach oraz powikłaniach, i o tym, że po urodzeniu rodzice mogą korzystać z opieki lekarzy, pielęgniarek czy psychologów w domu.

Na drugim biegunie aborcji jest eutanazja. Z Holandii emeryci uciekają z obawy, że rodzina uśmierci ich bez ich zgody. Zwolennicy aborcji przyczyniają się do uśmiercenia człowieczeństwa i sumienia. Ci, którzy namawiają do aborcji rodziców chorego dziecka, czynią to często z bezsilności – nie wiedzą, jak pomóc. Takie miejsca jak WHD mają pomóc w uświadamianiu całego spektrum zaistniałej sytuacji.

***
Prof. Joanna Szymkiewicz-Dangel (1955) – pediatra i kardiolog, wiceprezes Stowarzyszenia na Rzecz Rozwoju Kardiologii Prenatalnej. Pracuje w Warszawskim Hospicjum dla Dzieci (w ramach którego zorganizowała poradnię USG). Wraz z mężem Tomaszem Danglem zainicjowała polski model perinatalnej opieki paliatywnej będący połączeniem diagnostyki prenatalnej i hospicjum domowego dla dzieci.

Ks. Dariusz Zając (1979) – kapelan Warszawskiego Hospicjum dla Dzieci od 2015 r. Wcześniej uczył religii i pełnił posługę na Syberii w Surgucie i Nowosybirsku oraz był kapelanem w Szpitalu neurologiczno-psychiatrycznym w Zagórzu.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Absolwentka polonistyki i dziennikarstwa na Uniwersytecie Warszawskim, mężatka, matka dwóch córek. W "Idziemy" opublikowała kilkaset reportaży i wywiadów.

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter