Mamy do czynienia z fenomenem: na naszych oczach tworzy się nowa armia. Wojska obrony terytorialnej cieszą się ogromnym zainteresowaniem wśród młodzieży – zgłosiło się już 10 tys. osób.
– Chciałbym dołączyć do WOT, aby nie rezygnując z pracy zawodowej mieć możliwość służby ojczyźnie – mówi Maciej Kowalczyk, nauczyciel historii. Nie ukrywa motywacji patriotycznej, ale zaznacza, że na decyzję wpłynęło też zainteresowanie wojskiem i sytuacja międzynarodowa z rozpętanym terroryzmem.
– Potrzebne informacje znalazłem na stronie internetowej MON, dodatkowo zadzwoniłem do wojskowej komisji uzupełnień w Garwolinie. Tam urzędniczka zweryfikowała moje dane osobowe, sprawdziła, czy nie jestem karany i wpisała na listę kandydatów. Będę wezwany na rozmowy kwalifikacyjne – Maciej Kowalczyk dzieli się wrażeniami, podając „instrukcję działania” – i już muszę kompletować dokumenty: odpis aktu urodzenia, życiorys, świadectwa ukończenia szkoły/studiów i potwierdzające kwalifikacje. Ci, którzy przejdą dalej, będą mieli testy psychologiczne i pewnie też fizyczne. W województwie mazowieckim brygady mają być utworzone w tym roku, więc czekam – dodaje.
Po co WOT?
Wojska obrony terytorialnej, czyli faktycznie piąty rodzaj sił zbrojnych – obok wojsk lądowych, powietrznych, specjalnych i marynarki wojennej – stanowią uzupełnienie i jednocześnie są komplementarną częścią potencjału obronnego Polski – czytamy na stronie ministerstwa obrony narodowej.
Czytaj dalej w e-wydaniu lub wydaniu papierowym
Idziemy nr 9 (595), 26 lutego 2017 r.
Artykuł w całości ukaże się na stronie po 8 marca 2017 r.