Nastoletnia dziewczyna została wyrwana ze swojego środowiska, podobnie jak tysiące innych osób. Przeżyła transport na Syberię, co samo w sobie było często śmiertelnym zagrożeniem. Trakt wiódł w tajgę, na środkowy Ural. Więźniowie pracowali tam w kopalni i przy budowie tamy. syłano nie tylko Polaków, ale także Rosjan i Niemców.
SYBIRACY W SERCU MARIANINA
Tysiące eksponatów można bezpłatnie podziwiać w licheńskim muzeum dzięki wysiłkowi ks. Józefa Jarzębowskiego MIC (1897-1964). Urodzony w Warszawie, wiele pamiątek zgromadził jeszcze w dwudziestoleciu międzywojennym, a w latach 50. XX w. założył muzeum w Fawley Court, w Wielkiej Brytanii. Jednak te lata dzieliły burzliwe dzieje II wojny światowej.
W hierarchii wartości rodziny Jarzębowskich kluczową rolę grały katolicyzm i patriotyzm. Dziadek ks. Józefa, Ludwik, był powstańcem styczniowym i zesłańcem na Syberię, gdzie zginął. Ta historia rodzinna ukształtowała światopogląd chłopca. Dlatego tak bliskie jego sercu były wszelkie pamiątki po powstaniu styczniowym i sybirakach. Ale kolekcjonował też wiele innych cennych znaków polskiej historii i kultury.
„Długi Józio”, jak nazywali przyszłego duchownego szkolni koledzy ze względu na wysoki (dwa metry!) wzrost, był bezkompromisowy. W wieku czternastu lat za swój niekryty patriotyzm został wyrzucony ze szkoły w Nowym Mieście nad Pilicą, ale dzięki pomocy księży salezjanów został umieszczony w szkole w zaborze austriackim. Kilka lat później, w Uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w 1917 r., wstąpił do nowicjatu Zgromadzenia Księży i Braci Marianów. Miał okazję poznać ks. Jerzego Matulewicza, ówczesnego generała marianów, beatyfikowanego w 1987 r.
Po wybuchu wojny w 1939 r. z polecenia władz zakonnych ks. Jarzębowski miał udać się do klasztoru w Drui na Litwie. Ostatecznie tam nie dotarł, ale został kapelanem żołnierzy polskich internowanych w Wiłkomierzu. Tam po raz pierwszy zapoznał się z objawieniami s. Faustyny Kowalskiej i nabożeństwem do miłosierdzia Bożego. A później w Wilnie spotkał ks. Michała Sopoćkę, spowiednika s. Faustyny, rodaczki z diecezji włocławskiej. W Wilnie, w kościele św. Michała miał ślubować przed obrazem Chrystusa Miłosiernego, że zostanie apostołem miłosierdzia Bożego w świecie, jeżeli uda mu się uciec przed bolszewikami za granicę. Nieprawdopodobne stało się możliwe i 26 lutego 1941 r. wyruszył koleją transsyberyjską przez Syberię do Władywostoku, a stamtąd do Japonii i Ameryki. Z okularami Romualda Traugutta na nosie – najcenniejszym eksponatem licheńskiego muzeum z okresu powstania styczniowego.
W ten niezwykły sposób ks. Jarzębowski zawiózł do Ameryki orędzie miłosierdzia Bożego i ocalił wiele kolekcjonowanych pamiątek. W listopadzie 1943 r. udał się do Meksyku, gdzie przebywał siedem lat, również szerząc kult miłosierdzia Bożego. Opiekował się tam m.in. sierotami, których rodzice zginęli na Syberii. Zmarł w Szwajcarii.
KU PAMIĘCI
W licheńskim muzeum można zobaczyć pamiątki z wielu okresów zsyłek Polaków.
– Mamy listy Ludwika Niemojewskiego (1823-1892) pisane z Syberii do córki, rysunki, m.in. Cezarego Mickiewicza i Leopolda Niemirowskiego (1810-1883), listy ks. Krzysztofa Szwermickiego MIC (1814-1894). Z późniejszych czasów m.in. naczynia wykonane z kości zwierząt, zdobione reliefem wykonanym igłą. Przedmioty codziennego użytku. Wspomnienia dzieci wywiezionych w latach 40. w głąb Rosji, po zajęciu naszych wschodnich terenów przez Sowietów. W licheńskich zbiorach znajduje się też odpis z pamiętnika nastoletniej Marysi Romeyko „Mówiła z odwagą o polskiej historii”. Niestety, nigdy nie wróciła do Polski, zmarła w Rosji, gdy miała 15 lat – opowiada Anita Rossa.
Do dziś nie ma pewności, czy pismo Janki należy do Janiny Stebnickiej. Czy listy dotarły do adresatki? I w jaki sposób znalazły się w kolekcji ks. Jarzębowskiego? Kolejne poszukiwania powoli odkrywają karty historii.